Być w centrum uwagi: skąd przekonanie, że wszystkie oczy są zwrócone na ciebie?
- Szczegóły
- Utworzono: 25 marca 2014
- dr Jarosław Kulbat
Zmieniłaś fryzurę, założyłaś nowe buty. Dlaczego nikt tego nie zauważył? Dlaczego nikt nie pochwalił? Przecież tak się starałaś, żeby dobrze wypaść, żeby zrobić na innych wrażenie. Albo dla odmiany wyobraź sobie, że masz na czole rozmazany tusz od długopisu albo resztki szpinaku między zębami. I odkrywasz to (z przerażeniem) po powrocie do domu. I chwilę potem dociera do ciebie, że chodzisz tak od wczesnego popołudnia. Co za żenada! Co ludzie sobie pomyślą?
W relacjach społecznych myślenie o tym, jakie wrażenie robimy na innych ludziach, pojawia się nieuchronnie i nie wymaga specjalnych starań. Dla jednych uczucie bycia w centrum uwagi jest źródłem stresującej presji, żeby zyskać akceptację albo żeby się nie zbłaźnić. Inni z kolei nie mogą się obyć bez audytorium, którego aprobata i podziw motywuje albo staje się podstawą poczucia własnej wartości. Niezależnie od znaczenia, jakie ma dla ciebie bycie w centrum uwagi, warto zadać pytanie, czy jesteś w stanie ocenić, jak duże jest to zainteresowanie?
Przekonanie, że gdy przebywamy wśród innych, uwaga otoczenia jest skoncentrowana na naszej osobie, jest powszechną iluzją spostrzegania społecznego. Polega ona na tym, że człowiek przecenia: a) ilość poświęcanej mu przez innych uwagi, b) nastawienie innych na ocenianie oraz c) ilość zapamiętanych przez innych ludzi szczegółów własnego zachowania czy wyglądu.
Konsekwencje tego przekonania widać wyraźnie w oczekiwaniu, że inni ludzie uważnie obserwują, jak się zachowujemy, co mówimy czy jak wyglądamy. Tak naprawdę inni ludzie nie zwracają na nas szczególnej uwagi. Przynajmniej dopóki nie zrobimy czegoś, co ich uwagę przyciągnie. A nawet jeśli już zwrócą na nas uwagę, to możesz bezpiecznie założyć, że dość szybko zapomną większość z tego, co zobaczyli.
Skąd przekonanie, że wszystkie oczy są zwrócone na ciebie?
Po pierwsze, wydaje się nam, że inni ludzie spostrzegają rzeczywistość tak samo jak my. Skąd bierze się ten naiwny realizm? Z przekonania, że to, jak spostrzegamy rzeczywistość, jest jej obiektywnym odzwierciedleniem, a nie subiektywną interpretacją. A jeśli widzimy świat takim, jaki on naprawdę jest, to inni ludzie też powinni go tak spostrzegać. W odniesieniu do opisywanego tu zjawiska, w związku z tym, że nasze tarapaty czy sukcesy wizerunkowe wydają się nam oczywiste i jesteśmy ich świadomi, zakładamy, że dla obserwatorów jest to równie oczywiste.
Po drugie, w wyjaśnieniu iluzji bycia w centrum uwagi pomocne może być zjawisko odnoszenia do siebie. Polega ono na spostrzeganiu zjawisk czy działań innych jako powiązanych z własną osobą. Jeśli masz wrażenie, że koleżanki szepczące w kącie stołówki obgadują twoje podpuchnięte oczy albo szef zwraca się do ciebie z pytaniem, bo zauważył, że jesteś dziś w kiepskiej formie, to prawie na pewno ulegasz temu złudzeniu. Podobnie jak opisany wcześniej naiwny realizm, efekt odnoszenia do siebie jest konsekwencją asymetrii w dostępności informacji na temat motywów, myśli czy uczuć własnych oraz innych ludzi.
Czy można zbadać bycie w centrum uwagi?
Pamiętasz, jakie zwierzątko przedstawiała maskotka ze zdjęcia na początku tego wpisu? Pamiętasz, w jakim maskotka była kolorze? Albo która łapka była uniesiona w górę? Spróbuj odpowiedzieć na te pytania i sprawdź, jak jest naprawdę.
Albo inaczej, wyobraź sobie, że bierzesz udział w pewnym badaniu psychologicznym. Przychodzisz do laboratorium o wyznaczonej porze. I tu pojawia się zaskoczenie, bo okazuje się, że badanie zaczęło się kilka minut temu. Co więcej, pomocnik eksperymentatora prosi cię o założenie obciachowej koszulki z wizerunkiem uśmiechniętego piosenkarza z innej epoki. Żenada, ale badanie to badanie – trzeba robić, co każą. Potem pukasz do sali, w której odbywa się badanie. Otwierasz drzwi i widzisz kilka nieznanych ci osób, które wypełniają w ciszy kwestionariusze. Eksperymentator, który odpowiada za tę część badania, wskazuje ci miejsce do siedzenia. Siadasz przodem do osób, które zaczęły badanie wcześniej niż ty. Pozostali badani oczywiście podnoszą głowy, patrzą na ciebie, gdy wchodzisz, i po chwili wracają do wypełniania swoich kwestionariuszy. Po krótkiej chwili eksperymentator „po namyśle” stwierdza, że nie ma sensu, żebyś dołączał do tej grupy badanych i prosi, żebyś wyszedł z sali.
Po wyjściu z sali na korytarzu podchodzi do ciebie eksperymentator, którego spotkałeś na początku, i wyjaśnia prawdziwy cel badania. Okazuje się, że w tym badaniu chodziło o sprawdzenie, jak dokładnie ludzie zapamiętują to, co się wokół niech dzieje, gdy nie zwracają na to szczególnej uwagi. Jak sądzisz, pyta cię eksperymentator, ile osób obecnych w sali zauważyło twarz piosenkarza na koszulce, którą miałeś na sobie? Tak w dużym skrócie wyglądała procedura badania zrealizowanego przez Thomasa Gilovicha i współpracowników (2000). A jak wyglądały wyniki?
Osobom w obciachowej koszulce wydawało się, że koszulka przyciągnęła uwagę mniej więcej połowy osób siedzących na sali. Uchwycenie efektu bycia w centrum uwagi wymaga jednak wykazania różnicy w tym, jak wyrazistość własnej osoby spostrzegają aktorzy, a jak obserwatorzy. Okazało się, że jedynie co czwarta osoba z siedzących na sali zauważyła obciachową koszulkę.
W kolejnym badaniu autorzy pokazali, że efekt bycia w centrum uwagi nie odnosi się jedynie do tarapatów wizerunkowych, gdy stajemy się śmieszni czy mamy powód do wstydu. Modyfikacja procedury w kolejnym eksperymencie polegała na tym, że spóźniona osoba badana zakładała jedną z trzech koszulek, na których widać było postacie (takie jak Bob Marley, Jerry Seinfeld czy Martin Luther King), z którymi studenci nie mieli kiepskich skojarzeń. Nawet więcej, byli całkiem dumni z tego, że założyli takie koszulki. Podobnie jak w pierwszym badaniu, badani w koszulkach sądzili, że ich strój zauważyła mniej więcej połowa osób siedzących na sali. W istocie robili porównywalne wrażenie jak w badaniu pierwszym – koszulkę z nadrukiem zauważyło zaledwie 10% obserwatorów. Podsumowując, niezależenie od tego, czy odnosisz wizerunkowy sukces, czy popadasz wizerunkowe tarapaty, nie przejmuj się – mało kto zwróci na to uwagę. A jeśli jednak zwróci uwagę? Cóż, to już zupełnie inna historia.
Do czytania
- Gilovich, T., Medvec, V. H., & Savitsky, K. (2000). The Spotlight Effect in Social Judgment: An Egocentric Bias in Estimates of the Salience of One's Own Actions and Appearance. Journal of Personality and Social Psychology, 78(2), 211-222.[pdf]