Niepełnosprawne stowarzyszenia
- Szczegóły
- Utworzono: 24 października 2007
- Wojciech Warecki Marek Warecki
Jak to jest zachorować i zostać niepełnosprawnym?
U mnie stwierdzono nieuleczalność tej choroby w 2000 roku. Byłam już wtedy dorosłą, ukształtowaną osoba. Przez cztery lata byłam odsyłana do psychiatrów, bo nikomu nie przyszło do głowy, że to jest rzadkie schorzenie. Przez całe cztery lata bardzo cierpiałam. Nie mogłam chodzić. Puchły mi stawy. Bolało mnie wszystko. Rozwalało mnie to fizycznie i psychicznie. W moim przypadku są to kolagenowe zmiany – tak jak taka galareta, tylko to jest tak twarde, że nawet piła tego nie upiłuje. Świadomość takiej choroby to generalnie zawsze wstrząs. U dziecka, które rodzi się niepełnosprawne, ta trauma rozkłada się stopniowo. Dzieciaki są trochę jak – przepraszam za porównanie – są jak zwierzątka. Jeszcze nie są dojrzałe społecznie, nie mają empatii, nie mają w pełni wykształconych odruchów społecznych. Oczywiście mogą być okrutne, gdy ktoś jest „inny” – podobnie jak wróble zadziobią kanarka – tak samo dzieci reagują na inność swoich rówieśników. Ta trauma istnieje bez względu na to, czy to jest od urodzenia, czy następuje w okresie późniejszym. Przy rozłożonej w czasie, trauma może być głęboka i bardzo długotrwała. W przypadkach dojrzewających młodych ludzi, czy ludzi o skrystalizowanej osobowości i planach życiowych, potrafi doprowadzić do poważnej dezintegracji osobowości.
Wróćmy do nazewnictwa: ci niepełnosprawni...
Wiesz, cały świat nad tym myśli i próbuje sobie dać z tym radę. Świadomie zrezygnowano z takich określeń jak inwalida, kaleka.
Jako oceniających?
Tak. One są oceniające, wartościujące, szeregujące, dyskryminujące. Samo pojęcie dyskryminacji się zmieniło. Grecy wymyślili (sobie) „osobę o szczególnych potrzebach” – oni mają tą ustawę od mniej więcej 10 lat. Wedle nich osobami o szczególnych potrzebach są również więźniowie, samotne matki. Generalnie Zachód mówi teraz o osobach z niepełnosprawnościami, to znaczy niepełnosprawność jest tylko cechą człowieka, jako człowieka, a nie że jesteś cały niepełnosprawny. Przeważa tendencja, aby działać w ogóle przeciwko dyskryminacji. To jest najskuteczniejsze i wynika to z działań, które są podejmowane. Najlepiej wszystko łączyć, podziały nie są dobre. Na przykład to, że postrzegaliśmy niepełnosprawnego medycznie i niepełnosprawność była problemem danej osoby powodowało, że ta integracja była sztuczna. Społeczeństwo istniało sobie, a osoba niepełnosprawna sobie. Należało „takiej” otworzyć drzwi, na przykład, ale tak naprawdę ona była sama. A ja wcale nie chcę, żeby ktoś przede mną skakał i mało nóg nie połamał, żeby za wszelka cenę pomagać mi tam, gdzie tego nie potrzebuję.
A integracja wewnątrz środowiska?
Środowisko osób niepełnosprawnych jest podzielone. Inaczej działają grupy, które były zrzeszone ileś tam lat. Na przykład niewidomi. Oni mieli silne stowarzyszenia, które nawet w komunizmie funkcjonowały, choć jak wiemy w tamtym systemie nie było niepełnosprawnych prawie wcale. Było trochę inwalidów i to głównie byli niewidomi albo niesłyszący. I to właściwie wszystko. Reszta siedziała w domu albo zakładach opiekuńczych. Jak rozmawiałam z panią poseł, która była 11 lat w komisji zajmującej się osobami niepełnosprawnymi, to ona powiedziała tak: „Ja nie rozumiem: niewidomi sobie, ci z chorobami psychicznymi sobie, ci co jeżdżą na wózkach sobie i każdy ciągnie w swoja stronę”. Antydyskryminacja ma na celu połączenie różnych grup i w tym integrację niepełnosprawnych, a potem ich wszystkich z całym społeczeństwem. Tak naprawdę państwo nie ma żadnych korzyści z istniejących podziałów. Na zachodzie stwierdzono, że najlepiej połączyć bezrobotnych, niepełnosprawnych, osoby z niepełnosprawnością intelektualną, chorobami psychicznymi i to wszystko razem „w kupie” zacznie się włączać w społeczeństwo. I to jest najlepsze. Bo już wśród samych osób, które potrzebują wsparcia, następuje pierwsza integracja. Ci „różni” przestają być na pewnym etapie różni. To nazewnictwo jest z tym związane.
Czy możesz podać jakiś konkretny przykład?
Grecy na przykład nie mają też sytemu kwotowego zatrudniania (czyli że jest obowiązek zatrudniania jakiegoś tam procenta osób niepełnosprawnych). U nas w Polsce jest taki system, że powinno być zatrudnionych 6% niepełnosprawnych, o ile w zakładzie zatrudnia się powyżej 25 osób. Jeżeli nie, pracodawcy płacą specjalne składki, czyli kary.