Gilowanie
- Szczegóły
- Utworzono: 09 października 2013
- Jarosław Świątek
Ksiądz Wojciech Gil został oskarżony przez prokuraturę na Dominikanie o pedofilię. Na jego komputerze znalezione miały zostać pornograficzne zdjęcia z dziećmi. Ponadto oskarżać go o zachowania kryminalne miały same ofiary. Dotychczas unikał on kontaktu z mediami, ale w końcu przerywa milczenie, by udzielić wywiadu dla TVP Info. Analiza tego wywiadu pokazuje, że ksiądz nie zachowuje spójności w tym, co mówi, i tym, w jaki sposób to czyni.
Poniższa analiza skupia się przede wszystkim na pierwszej części wywiadu, gdzie padały najistotniejsze pytania. Niespójności pod względem mowy ciała i wypowiadanych słów pojawiają się jednak także i później.
Wywiad rozpoczyna się od pytania o to, czy oskarżający go chłopcy są mieszkańcami parafii. Ksiądz odpowiada wówczas, że z tego, co wie, to tak, ale nie wie dokładnie którzy. W momencie, w którym padają te słowa, mięsień okrężny oka zaciska się bardzo subtelnie, a na twarzy przebłyskuje uśmiech:
Ta ekspresja to rozbawienie. Rozbawienie stanowi jeden z trzech głównych wskaźników kłamstwa wyróżnionych przez Ekmana. Pokazuje ono, że kłamca czerpie radość z wprowadzania innych w błąd. Ksiądz Gil nie tylko w trakcie tego wywiadu wielokrotnie okazuje tę mikroekspresję, ale i ciężko ukryć mu ogólne rozbawienie za każdym niemal razem, kiedy opowiada na temat związany z oskarżeniami. Osoba niesłusznie oskarżona przejawiać powinna przede wszystkim złość i wstręt wobec przypisywanych jej, ohydnych zarzutów. Takich ekspresji próżno szukać u księdza, poza jednym wyjątkiem, o którym jednak nieco później.
Za chwilę ksiądz mówi, że się nad tym nigdy nie zastanawiał i pojawia się na twarzy charakterystyczne rozciągnięcie kącików ust.
W ten sposób wygląda ekspresja strachu. Często tak również okazujemy strach kontrolowany, kiedy chcemy zasygnalizować komuś obawę. Chwilę później pojawia się ponownie mikroekspresja rozradowania.
Następnie ksiądz mówi, że modli się za tych chłopców jako kapłan i jako człowiek. Wówczas ściąga podbródek na krótką chwilę.
Ta ekspresja przypisywana jest najczęściej poczuciu winy. Kiedy ją okazujemy jawnie, to przeważnie jest nam wstyd. Kiedy zaledwie przebłyskuje na naszej twarzy, wówczas ukrywamy poczucie winy. Samo poczucie winy może dotyczyć zarówno wypowiadanych słów – czyli tego, że mówimy jedno a myślimy drugie, jak i tego, że odnośnie wypowiadanej kwestii czujemy się niemoralnie. Poczucie winy pojawia się zazwyczaj wówczas, gdy pogwałcamy normy społeczne.
Gdy ksiądz zostaje zapytany o to, czy kojarzy chłopca, określanego przez media mianem „Carlo”, odpowiada, że kojarzy: „(…) on był ministrantem (...)” - gdy padają te słowa, na bardzo krótką chwilę napina się nieco lewy mięsień jarzmowy.
To charakterystyczne dla pogardy. Najprawdopodobniej skrywa on pogardę do chłopca. Czy dlatego, że go oskarżył, czy ogólnie, trudno to ocenić.
Do bardziej wyraźnej mikroekspresji rozbawienia dochodzi w momencie, kiedy Wojciech Gil mówi o tym, że chłopiec miał lecieć do Polski w tym roku.
Można spekulować, że ksiądz sformułował wobec niego taką obietnicę, której nie zamierzał dotrzymać lub wiedział od początku, że to będzie niemożliwe. Tę hipotezę uwiarygodniać może fakt, że chwilę później mówi, że nie poleciał, ponieważ diakon uznał, że jest nieodpowiedzialny. Dokładnie kiedy mówi te słowa, nabiera powietrza i zwęża po raz kolejny usta.
Gdy wstrzymujemy oddech, to najczęściej spinamy się na krótką chwilę, wykonujemy unik, po to, by za chwilę odczuć ulgę lub przygotować się do wysiłku. Zwężone usta z kolei w taki sposób to strach, niepokój. Może to oznaczać, że diakon niczego nie uznał. Aby mieć pewność, należałoby spytać diakona.
Do bardzo interesującej reakcji dochodzi z kolei w momencie, w którym Piotr Krysiak – dziennikarz prowadzący wywiad, mówi o działaniach prokuratury dominikańskiej. Dokładniej kiedy wypowiada słowa: „(...) a prokurator streściła dziennikarzom zeznanie Carla (...)”. Na twarzy księdza rysuje się wtedy na bardzo krótki czas mikroekspresja gniewu.
Najprawdopodobniej Wojciech Gil jest zły, że prokuratura przekazała mediom całą sprawę lub na samą prokurator z powodu, że się jej podjęła. O ile nikt nie jest szczęśliwy, kiedy zajmuje się nim prokuratura, o tyle w tym przypadku reakcja jest ukrywana, co nie wskazuje na zwykłą złość z powodu zainteresowania prokuratury, ale może wskazywać na to, że ta dotknęła w czuły punkt.
Nieco później redaktor Krysiak wymienia fragmenty zeznań: „(...) ksiądz się przy nim masturbował, kazał nosić żółte bikini, kazał masturbować siebie, robił zdjęcia (...)”. Dokładnie kiedy wymieniane są poszczególne zarzuty, ksiądz subtelnie kiwa głową. W taki sposób zachowuje się człowiek, który potwierdza, że znane są mu te wydarzenia lub że się zgadza. Powstaje pytanie o to, czy ksiądz słyszał wszystkie te zarzuty w mediach? Czy też wie o tym, bo był świadkiem tych wydarzeń? Bo jeśli nie, to samych zeznań jeszcze widzieć nie mógł.
Kiedy natomiast mówi on o tym, że oskarżenia są całkowicie zmyślone, to przełyka ślinę i ponownie okazuje strach.
Przełknięcie śliny to oznaka zdenerwowania. Często występuje, kiedy mamy coś do ukrycia.
Nieco później ksiądz wspomina o tym, że „(...) nie mają żadnych dowodów w ręce.” Akurat w tym momencie operator pokazuje jego dłonie. Mówiąc te słowa, ksiądz bawi się obrączką i nerwowo łapie się za palce.
Wcześniej, jak i później, w trakcie trwania wywiadu, kiedy kadry pozwalały obserwować pracę rąk, nie było na nich widać oznak zdenerwowania. To z kolei może oznaczać, że ksiądz wie, że jest inaczej, niż twierdzi.
Najistotniejszy moment następuje, kiedy pada pytanie wprost: „Czy molestował ksiądz te dzieci?”. Wówczas Wojciech Gil odpowiada: „Nie.”. Robi to jednak w bardzo charakterystyczny sposób – podniesionym tonem głosu. Taki ton występuje wówczas gdy ktoś nie jest pewny własnych słów, nie wierzy we własne słowa i gdy jest pobudzony emocjonalnie. Wygląda to tak, jakby osoba pytana o coś sama odpowiadała zapytaniem. Ponadto na twarzy ponownie pojawia się subekspresja rozbawienia.
W dalszej części wywiadu, gdy ksiądz mówi, że jeżeli jest coś przeciwko niemu – przy tym zdaniu na twarzy ponownie pojawia się poczucie winy.
Taką ekspresję często posiadają osoby, które mają coś do ukrycia. Chwilę później, kiedy wymieniane są rekwizyty, które miały być zabezpieczone jako dowody, na twarzy księdza pojawia się mikroekspresja strachu.
W ciągu całego wywiadu linia obrony księdza przebiega wokół argumentów, że ktoś za tym wszystkim stoi, ponieważ jest on niewygodny dla lokalnego establishmentu kryminalnego. Jednak kiedy mówi o tym, że wiele razy mu „(...) grożono życiem (...)”, pociera ręką nos.
To manipulator. Jedna z łatwiejszych do wychwycenia oznak kłamstwa.
W nosie znajdują się wąskie szczeliny węchowe, przypominające ciała jamiste, które wypełniają się krwią podczas negatywnego pobudzenia emocjonalnego, co wskazywać może na to, że ktoś kłamie.
Poza tym, kiedy wcześniej ksiądz wspomina o pistolecie przystawionym do głowy czy też o tym, że każdy miał dostęp do jego domu, a kilka osób także i do sejfu, pojawia się ponownie rozbawienie.
Można odnieść wrażenie, że ksiądz jest przez cały wywiad rozbawiony i ma po prostu taki wyraz twarzy. Jednak kiedy opisuje swój pobyt w Polsce, albo sprawy, które są nieco odleglejsze od samych zachowań związanych z całą tą sytuacją, jest spokojny i znacznie poważniejszy. Nie ma rozbawienia na twarzy. Ponadto człowiek oskarżany o takie czyny niesłusznie powinien odczuwać nie tylko złość, ale i wstręt. Ani razu przez cały czas trwania wywiadu, poza ukrytym gniewem w kierunku prokuratora, taka emocja nie zagościła na jego twarzy. Istotniejsze więc nawet od tego, co widać, jest to, czego nie widać, a co widać być powinno. Czy ksiądz Wojciech Gil jest więc winny zarzucanych mu czynów? Na te pytania odpowiedzieć może tylko dalsze śledztwo i mocne dowody, które, miejmy nadzieje, są zabezpieczone i wyjaśnią tę sprawę bez cienia złudzeń i wątpliwości.
Komentarze
Pierwsza rzecz, która mi przyszła do głowy, kiedy zobaczyłem nagłówek artykułu: Czy przeszedł Pan odpowiednie szkolenie, aby takiej analizy dokonywać? O zagrożeniach takiej analizy bez odpowiedniego szkolenia pisze sam Ekman (i poświęca temu całkiem sporo miejsca). Jeśli tak to proszę się podzielić ze mną informacją gdzie i jakie konkretnie było to szkolenie, kto je prowadził, jak długo trwało.
Zabieranie głosu w tego typie sprawach na podstawie jednego nagrania wideo, bez kontaktu z drugim człowiekiem - poznania jego indywidualnego stylu ekspresji - mimika, gest, etc. wydaje mi się być bardzo ryzykowne. Nie chciałbym użyć słowa nieprofesjonaln e (na razie).
Liczę na Pańską odpowiedź i ustosunkowanie się do mojej opini. Dziękuję.
Ostatnio w TV oglądałem również wypowiedź jakiegoś dr psychologii i on znowu stwierdził, że wypowiedź z zachowaniem ks. Gila była spójna i tródno się doczepić czegoś co by wskazywało na kłamstwo z jego strony...
Co do tego doktora, który się wypowiadał, to czy zajmował się mową ciała? Czy był specjalistą od emocji i ekspresji emocji?
Analiza bardzo fajna wg mnie, natomiast zabrakło mi osobiście zaakcentowania, kiedy Gil mówi prawdę dla porównania.