Poczytaj mnie, mamo
- Szczegóły
- Utworzono: 16 maja 2016
- Jarosław Świątek
Wyniki badania na temat czytelnictwa, udostępnione przez Bibliotekę Narodową, które przeprowadziła TNS Polska w listopadzie 2015 roku na próbie ponad 3 tysięcy Polaków, którzy osiągnęli wiek co najmniej 15 roku życia, są druzgocące. Zaledwie 37% z nas sięgnęło w minionym roku choć po jedną lekturę. Nie jest to niestety nic nowego.
W ubiegłych latach statystyki były podobne i nic nie wskazuje na to, żeby w tym roku miało być inaczej. Nie oznacza to jednak, że Polacy nie czytają wcale. Bardzo dużo tekstów czytamy w internecie – od informacji zawartych w mediach społecznościowych, po wiadomości z kraju i ze świata.
Nie tylko z czytaniem książek mamy problem. Dużym kłopotem jest dla wielu z nas czytanie ludzi. I nie chodzi o odczytywanie napisów na ich t-shirtach albo pozostałości flamastra na czole po sobotniej imprezie. Nie radzimy sobie z odczytywaniem emocji, intencji czy motywów postępowania osób, z którymi stykami się praktycznie na co dzień. Oczywiście z ludźmi, których nie znamy radzimy sobie niewiele lepiej. A radzimy sobie tylko dlatego, że na obcych mechanizm orientacyjny uwagi, a niekiedy i wykonawczy, jest znacznie bardziej skoncentrowany. No bo kto tam wie, co taki obcy trzyma za pazuchą? Gumowe dildo, zarazki, a może nawet bombę atomową! Wszystkie drzwi pozostają otwarte, dopóki nie potwierdzimy choć jednej. A jeśli żadna się nie potwierdziła, to tym bardziej musimy być czujni, bo to oznacza, że na pewno dobrze je skubany zakamuflował. Mózg jest paranoikiem, bo przez miliony lat przetrwanie nie stanowiło sielanki jak dzisiaj. Teraz co najwyżej ktoś gdzieś się wysadzi w tłumie. A kiedyś? Nie można było nawet spać z zamkniętymi oczami, bo albo jakiś inny homo – wówczas jeszcze przeważnie sapiens, zatłuc chciał kamieniem, albo tygrys kły ostrzył i łypał zza krzaka na dogodny moment do ataku.
Ale mimo że bardziej wyczuleni jesteśmy na sygnały wysyłane przez obcych, to i tak radzimy sobie przeważnie gorzej niż lepiej z odczytywaniem ich intencji. A intencje są widoczne na... naszych twarzach. Alan Fridlund twierdzi, że ekspresje mimiczne nie tyle bowiem odzwierciedlają nasze emocje, co zamiary. I choć emocje są ściśle powiązane z programami działania, które wyewoluowały w obliczu wyzwań, które natura nam rzucała, to koncentrując się na intencjach, zamiast na emocjach, uzyskujemy zupełnie inny obraz ekspresji mimicznych. Nieszczery uśmiech nie tyle oznacza, że się nie cieszymy, ile że się nie zgadzamy z szefem, ale nie możemy się mu przeciwstawić. Aprobujemy więc jego dyspozycję, okazując to także naszym ciałem, choć nie jesteśmy nią rozentuzjazmowani. Na poziomie nieświadomym mózg rejestruje te wszystkie sygnały, ale nasza świadomość nieczęsto po nie sięga i stąd nierzadko popełnia błędy. Szczególnie, kiedy sytuacja jest złożona. Można wyczuć, że ktoś się uśmiecha tylko z grzeczności, ale już trudniej poświęcić temu chwilę świadomej refleksji. Są jednak osoby, które radzą sobie trochę lepiej z tym zadaniem. Te osoby określa się jako zależne od pola. Zależność od pola związana jest z koncentracją na szerokim kontekście. Osobom takim ciężko jest skupić się na pojedynczych aspektach sytuacji i monitorują cały kontekst sytuacji. Są nastawione „na zewnątrz” i doskonale odzwierciedlają emocje innych ludzi poprzez tzw. mimikrę behawioralną. Czyli jak ktoś się pochyli do przodu, to one także się pochylają. Ktoś się podrapie po nosie, to one także się drapią. Robią to nieświadomie, ale pomaga im to lepiej współodczuwać stany innych osób. Są nastawione bardziej na ludzi i relacje. Są przeciwieństwem osób niezależnych od pola, które są nastawione bardziej do wewnątrz, łatwiej im skupiać się na pojedynczych elementach otoczenia i myślą bardziej analitycznie-konkretnie.
I jedni jednak, i drudzy mogą poprawić zdolność odczytywania stanów innych poprzez większą koncentrację uwagi na sygnałach, które wysyła im zakręt wrzecionowaty, przyśrodkowa kora przedczołowa czy zakręt obręczy. Wiele nieporozumień, konfliktów, wewnętrznych rozterek bierze się właśnie z tego, że nie skupiamy się na innych ludziach. Gdybyśmy robili to choć odrobinę bardziej świadomie, ten świat byłby znacznie piękniejszym miejscem do życia.
Poziom czytelnictwa w Polsce niewątpliwie woła o pomstę do nieba. Pomsty jednak stanowczo za dużo w przestrzeni publicznej ostatnio. Na jej obniżenie zaradzić także mógłby wyższy poziom czytania... innych ludzi.
Do poczytania:
- Fridlund, A. J. (1994). Human facial expression: An evolutionary view. San Diego: Academic Press.
- Van Baaren, R. B., Horgan, T. G., Chartrand, T. L., Dijksterhuis, M. (2004). The forest, the trees, and the chameleon: Context dependency and mimicry. Journal of Personality and Social Psychology, 86, 453-459.
- Witkin, H. A., Asch, S. E. (1948). Studies in space orientation: IV. Further experiments on perception of the upright with displaced visual fields.Journal of Experimental Psychology, 38, 762-782.
Komentarze