Menu

Samolot spadł przez nas

Wypadek niemieckiego Airbusa z 24 marca 2015 roku jest omawiany już wszędzie. Trąbią o tym media, a poważni ludzie z podpisem „ekspert” na żółtym pasku przerzucają się wzajemnie spekulacjami.

Po odzyskaniu czarnych skrzynek ilość pytań tylko wzrosła. Ale jedno, które się nieustannie powtarza i drąży nasze umysły, to pytanie: DLACZEGO?

I tu zaczyna się cały problem. Nie przepadam za domysłami, spekulacjami i teoriami spiskowymi, ale chcę odnieść się do teorii, która pojawia się ostatnio najczęściej: czy pilot miał problemy psychiczne? Jeśli tak, to jakie? Jeśli tak, to dlaczego zabił siebie i przy okazji 150 innych osób? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?

Na potrzeby tego wpisu załóżmy, że pilot Andreas Lubitz rzeczywiście (jak twierdzi „Bild”) miał problemy miłosne i psychiczne. Można również założyć, że, w powiązaniu z rozstaniem z ukochaną, tym zaburzeniem mogła być depresja. Ale nadal nie mamy odpowiedzi na to nurtujące nas pytanie. Dlaczego?

A teraz dobrze się zastanówcie. Odejdźmy na moment od całej tej tragedii. Ktoś z Waszych bliskich mówi Wam, że cierpi na depresję, co robicie? Jeśli jesteście tolerancyjni i dużo czytacie, to najprawdopodobniej zapytacie, jak moglibyście mu pomóc, wesprzeć. Jeśli jednak jesteście „większością”, to powiecie: „Jezu, czubek, przekopałby rów, to by mu przeszło”. Albo inne tego typu “mądrości ludowe i domowe sposoby na depresję”.

Ale OK. Szukamy dalej. Ktoś cierpi na depresję i mówi o tym w pracy. Szefowi, współpracownikom. Co dalej? Jeśli praca jest bardzo odpowiedzialna (jak pilot samolotu pasażerskiego), to leczenie psychiatryczne (bez względu na diagnozę) zapewne wykluczyłoby możliwość wykonywania przez niego tego zawodu. Przecież to „wariat”, na pewno zrobi coś głupiego. Dodatkowo, jeśli przed lekarzem psychiatrą przyzna się do myśli samobójczych, najprawdopodobniej nie pozwolono by mu nawet wsiąść do tego samolotu, a tym bardziej go pilotować.

Może w tym przypadku też tak było. Może lęk przed stygmatyzacją, odrzuceniem, niezrozumieniem i utratą pracy, która go napędzała i dawała nadzieję, że cokolwiek może się w jego życiu zmienić, sprawiła, że nic nikomu nie mówił? Może nawet nie poszedł do lekarza, bo obawiał się, że nie dopuszczą go do lotów treningowych, a potem do pracy?

W depresji chory traci sens życia. Myśli samobójcze i plan, który tworzy się, by się zabić, są bardzo powszechne. Gdy dodatkowo pojawia się czynnik wyzwalający i silnie stresujący (rozstanie), to przy pojawiających się myślach “S” zadziała często impuls.

Czy drugi pilot nic nie widział? Czy nie mógł jakoś zareagować? Kiedyś już pisałam o tym, że depresanci to fantastyczni aktorzy. Najczęściej nawet przez myśl Wam nie przejdzie, że ktoś z Waszych kolegów, bliskich, znajomych umiera w środku. Dodatkowa radość i ulga pojawiają się u chorego, gdy podejmie ostateczną decyzję o odebraniu sobie życia.

Dlaczego jednak zabrał ze sobą 150 osób? To jest pytanie, które nurtuje mnie chyba najbardziej. Najczęściej samobójcy nie chcą, by razem z nimi umierali inni. Zdarzają się oczywiście przypadki morderstwa-samobójstwa, gdzie chory zabija rodzinę, by nie cierpiała po jego odejściu, a następnie siebie. Ale na pokładzie samolotu nie było jego bliskich. Czy zatem był to impuls, czy po prostu nadarzyła się okazja? Może chciał umrzeć, robiąc to, co kocha najbardziej, skoro utracił sens życia na ziemi? Czy można było temu zapobiec?

Jeśli przyjmiemy założenie, że powodem była ciężka depresja, to my, jako społeczeństwo, jesteśmy winni tego wypadku. Dlaczego? Wystarczyłaby nasza tolerancja. Zrozumienie. Akceptacja. Edukacja. Szacunek. Brak stygmatyzacji i odrzucania chorych psychicznie. Może gdyby była w nas większa świadomość takich zaburzeń, to Andreas mógłby wykonywać swój zawód, jednocześnie się lecząc i będąc pod nadzorem do momentu wyzdrowienia? Może mógłby latać na samolotach cargo, a potem, korzystając z farmakoterapii i psychoterapii, przesiąść się także na samoloty pasażerskie? A może my nadal mamy to w dupie i wolimy o kimś powiedzieć „czubek”, zamiast się naprawdę zainteresować i poszerzyć swoje horyzonty. Bo po co się wysilać, prawda? Jemu i tak nic nie pomoże. Psychiatryk, kaftan, pokój bez klamek i cześć.

I tak, zginęło 150 niewinnych osób, ale czy tylko pilot był winny?

My TEŻ jesteśmy winni tej tragedii. Wstyd.

Monika Kotlarek
Autor: Monika KotlarekStrona www: http://www.psycholog-pisze.pl
Ukończyła Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej we Wrocławiu. Swoją pasją dzieli się na blogu: www.psycholog-pisze.pl. Prywatnie lubi podróże, uwielbia biegać i dawać z siebie 110% na treningach, kocha swojego psa, kota i dwa szczury.

Komentarze  

Paweł Świdergał
# Paweł Świdergał 2015-04-02 16:40 Odpowiedz
Zbyszek
# Zbyszek 2015-04-04 13:30
Dziwny sposób myślenia. Oto uważam, że być może - skoro taką konwencję proponuje autorka - wspomniana katastrofa wydarzyła się na skutek nadmiaru tolerancji, a nie jej braku. Zadziwia mnie to, że w myśleniu o wolności jednostki, jej prawach, samorealizacji, indywidualności i podobnych sprawach, wielu ludzi wciąż przyjmuje ukryte założenie, jakoby każdy mógł robić wszystko, czego zapragnie. Moim zdaniem kłopot mógł być w tym, że jakiś psychiatra nie zabronił człowiekowi pilotowania samolotów i nie powiadomił o jego problemach jego zwierzchników. Nie powiedział mu wprost - nie nadajesz się do tego, poszukaj sobie innej pasji, a zamiast tego wykazał się tolerancją.
Życie 149 ludzi jest dla mnie więcej warte niż jedna, właśnie egoistyczna pasja. Nawet gdyby ludzie nie zginęli, to potencjalne ryzyko jakie stwarzają osoby z takimi czy innymi przypadłościami , dyskwalifikuje je w pewnych zawodach i tyle. A gdyby pilot cierpiał na padaczkę? Albo napadową senność? Albo cukrzycę? Albo miewał ataki paniki związanej z jakąś fobią? Rozumiem, że autorka w swojej tolerancji i niechęci do stygmatyzowania wsiada do samolotów pilotowanych przez takie osoby jak gdyby nigdy nic? Osobiście jeśli tylko mogę nie gram w rosyjską ruletkę. Taki mój egoizm. Sprawia, że mam w dupie niektóre pasje niektórych ludzi.
Odpowiedz

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku