Zapakowana abstrakcja
- Szczegóły
- Utworzono: 14 czerwca 2013
- Jarosław Świątek
T-Mobile ma chyba problem z odnalezieniem swojego wizerunku na polskim rynku telefonii komórkowej. Reklamy tej marki są dość rozbieżne i ciężko doszukać się w nich wspólnego mianownika. Wprawdzie ilość usług sieci komórkowych, profile klientów korzystających z tych usług są zróżnicowane, ale nie zmienia to faktu, że ciężko się połapać, o co koncernowi komunikacyjnemu chodzi.
Najnowsza reklama T-Mobile na kartę z „Paki Longi” to już szczyt kuriozum. Wiadomo – na kartę telefony najczęściej użytkują ludzie młodzi, w wieku gimnazjalnym i licealnym. Nierzadko także są to studenci. A zatem stratedzy od odnajdowania trafnych insightów wiedzą, że to musi być coś „catchy” dla młodzieży. Luzackie, zabawne i fajne. No to wymyślili. Japoński wojownik sumo rozdający pudełka. Co tam pudełka. Skrzynie istne! Prawdopodobnie tylko on jest w stanie je unieść. No może on i Pudzianowski, ale ten nie wziął na swoje szczęście udziału w tej produkcji. Twórcy prawdopodobnie chcieli wykorzystać słowa: „paki” i „longi” – spolszczone wersje amerykańskich słów: „pack” (paczka, pakiet) i „long” (długi). W dodatku nie tylko je spolszczyć chcieli, ale i nadać im także japońskie konotacje. W ten sposób może chodzić o reklamę ich niesamowicie atrakcyjnych pakietów dla młodych ludzi, ale również może to być imię sympatycznego zawodnika sumo występującego w reklamie. Ktoś ma inne wrażenie? Ależ proszę bardzo. Taki właśnie jest problem tej reklamy. Kreatywność czy kreatywne rozwiązania mogą być przekombinowane. Tak właśnie dzieje się w tej reklamie. Mózg osoby uważnie oglądającej reklamę może mieć różne skojarzenia, a co dopiero mózg przeciętnego widza, który nie angażuje swoich zasobów uwagowych w oglądanie reklam. Abstrakcje nie są bowiem komunikatami do podświadomości, a ich rozumienie wymaga uruchomienia dużych zasobów poznawczych. W dodatku tam, gdzie można interpretować dobrowolnie, przekaz się rozmywa. A przecież nie o to chodzi w reklamie. Może w sztuce tak. Ale reklama to nie ma być tylko sztuka. To narzędzie sprzedaży. O tym jednak mało kto w agencjach wie. Do tego mało kto przywiązuje wagę. Byle mamie powiedzieć, że stworzyłem lub brałem udział w tej czy innej kampanii. Im głupszej, tym lepszej.
Ciężko bez skupiania uwagi zrozumieć cokolwiek z oferty T-Mobile przedstawianej w powyższej reklamie. Ciężko nawet zidentyfikować się z jej głównym bohaterem, ponieważ dobranie postaci, która jest przedstawicielem tak odmiennej kultury i sportu, który w Polsce nie jest praktycznie wcale popularny, także nie przyczyni się do rewelacyjnych rezultatów sprzedaży. No ale może po prostu się czepiam, a to miała być po prostu sztuka dla sztuki. Tylko emitują ją w bloku reklamowym, bo nie było gdzie jej wcisnąć. Z takimi gabarytami trudno się o to zresztą dziwić.
Jarosław Świątek jest psychologiem społecznym, absolwentem Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, założycielem Szkoły Inteligencji Emocjonalnej, komentatorem medialny i popularyzatorem nauki. W jego kręgu zainteresowań związanych z psychologią znajduje się psychologia społeczna, psychologia emocji i motywacji.
Komentarze