Uwolnić się od zawiści
- Szczegóły
- Utworzono: 19 sierpnia 2014
- dr Jarosław Kulbat
W świecie, w którym miarą człowieka stało się to, czy jest bogaty, piękny, czy odnosi w pracy sukcesy i gdzie spędza wakacje, trudno uniknąć porównywania się z innymi ludźmi. I tu pojawia się czasem problem, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto ma więcej, piękniej, szybciej czy lepiej. Takie jest życie. Czy tego chcesz, czy nie.
Porównania społeczne są naturalne i same w sobie nie są złe. Tak naprawdę zazwyczaj są dość funkcjonalne. Dzięki porównaniom z innymi ludźmi możemy definiować siebie (w porównaniu do innych), możemy oceniać efekty swoich dotychczasowych działań czy wyznaczać cele do osiągnięcia w przyszłości. Jednocześnie jednak porównania z innymi mogą uruchamiać procesy, których konsekwencje dla naszego myślenia, tego, co czujemy, czy zachowania mogą być negatywne i mało konstruktywne.
Tak się dzieje na przykład wtedy, gdy porównania z lepszymi od siebie prowadzą do obniżenia poczucia własnej wartości. Inną negatywną konsekwencją porównań społecznych może być pojawienie się negatywnych emocji, wśród których najczęściej wymienienia się zawiść czy zazdrość. Zaznaczmy, że uczuć tych doświadczać można jedynie w następstwie porównań z innymi ludźmi, którzy w przekonaniu obserwatora mają więcej, niż powinni czy im się należy. W domyśle, co warto podkreślić, mają więcej niż obserwator, który zawiści doświadcza.
Zawiść sama w sobie jest nieprzyjemna. A że ludzie starają się unikać nieprzyjemnych emocji, zyskują one potencjał motywacyjny, który wpływa na różne aspekty naszego funkcjonowania. Często w destrukcyjny sposób. Zawiść czy zazdrość to uczucia, których konsekwencje mogą mieć charakter emocjonalny (złość czy gniew na niesprawiedliwość świata), mogą wpływać na myślenie (gdy dyskredytujemy osiągnięcia innych ludzi) czy manifestują się w zachowaniu (gdy próbujemy utrudniać życie tym, którym się akurat wiedzie bardziej niż nam).
Spójrz prawdzie w zielone oczy
Zacznijmy od tego, że przyznanie się przed samym sobą do doświadczania zawiści nie jest łatwe. W naszej kulturze zawiść czy zazdrość to uczucia zaliczane do grzesznych. I to tak bardzo grzesznych, że znalazły się na bardzo krótkiej liście siedmiu grzechów głównych. Zazdrość jest zła, nie wolno zazdrościć innym, słyszymy od najmłodszych lat. Chcąc zapanować nad zawiścią, należy się do niej przyznać. Przynajmniej przed samym sobą. Bez tego nad zawiścią trudno będzie zapanować. Kto pierwszy rzuci kamieniem? Okej. Mamy jasność. Zastanówmy się teraz, jak spacyfikować zielonookiego potwora. Poniżej kilka dość prostych (choć niełatwych) sposobów, jak to można osiągnąć. Bo można,
Zamiast porównywać się z innymi, skoncentruj się na sobie
Porównywanie się z innymi, którzy mają więcej, lepiej, szybciej, to najprostszy sposób na to, żeby poczuć się fatalnie. A nie lubimy czuć się fatalnie. Bardzo nie lubimy. Rzecz w tym, że napędzane zawiścią dążenie do tego, żeby mieć więcej, lepiej i szybciej prawie na pewno nie zawiedzie nas dalej niż na manowce szczęścia. Nowy telewizor, większe mieszkanie czy dłuższe wakacje w egzotycznym kraju prawie na pewno będą źródłem radości. Tego nie zamierzam kwestionować. Problem polega na tym, że będzie to radość krótkotrwała. Najpóźniej skończy się ta radość w chwili, gdy wpadnie nam w oko ktoś, kto ma więcej, lepiej, szybciej. Bo zawsze ktoś taki się znajdzie. Raczej wcześniej niż później.
Co więc zrobić, gdy nachodzi nas ochota na porównania? Zdecydowanie lepiej jest porównywać siebie z samym sobą. Szukać powodów do dumy i zadowolenia w tych aspektach naszego życia, które zmieniły się na lepsze – gdzie mamy więcej, lepiej i szybciej. A gdy już takie aspekty uda się nam znaleźć, warto je zapamiętać i systematycznie do nich wracać. Uprzedzam, że to nie jest łatwe. Ale możliwe do osiągnięcia. A stawką jest zmniejszenie szans na doświadczanie nieprzyjemnego uczucia zawiści. Mam wrażenie, że warto.
Bądź wdzięczny za to, co masz
Świadomość tego, co w naszym życiu wartościowe i dobre, jest warunkiem koniecznym do tego, żeby w miejsce zawiści wprowadzić pozytywne uczucie wdzięczności. Za co możesz być wdzięczny? Za co chcesz? Przyjaciołom – za to, że są. Żonie – za wsparcie, którego dziś udzieliła. Dziecku – za to, że przepełnia cię dumą. Współpracownikowi – za to, że miał ochotę pokazać trik w edytorze tekstu, który ułatwia pracę. I tak dalej, i tym podobnie. Poświęć kilka minut wieczorem na to, żeby podsumować, za co możesz być tego dnia wdzięczny. Dziś, jutro i pojutrze. Albo i dłużej. Jeśli chcesz, możesz powody do wdzięczności spisywać. Na początku może być trochę trudno, bo dla większości z nas szukanie powodów do wdzięczności jest aktywnością dość egzotyczną. Między innymi dlatego, że dość szybko przyzwyczajamy się do tego, co w naszym życiu jest dobre. I w konsekwencji przestajemy to doceniać. Najczęściej do momentu, gdy to, co w naszym życiu wartościowe i ważne, bezpowrotnie tracimy.
Praktyka wdzięczności czyni mistrza wdzięczności. A wiele wskazuje na to, że jedna z dróg do poczucia szczęścia wiedzie właśnie przez praktykowanie wdzięczności. I już. Tylko tyle i aż tyle.
Kierowanie uwagą
W gruncie rzeczy, gdy się nad tym przez chwilę zastanowić, można sobie wyobrazić kilka dość prostych sposobów na znaczące zmniejszenie szans na pojawienie się zawiści. Doświadczanie zawiści wymaga, aby nasza uwaga była skierowana na te aspekty życia, w których doświadczamy deficytu czy braku w porównaniu z innymi ludźmi. Można zmniejszyć częstość doświadczania zawiści, między innymi przejmując świadomą kontrolę nad swoją uwagą. Najprościej można to zrobić, zajmując uwagę czymś innym. Możliwości kontroli uwagi okazują dość spore, gdy zrozumiemy, że ilość uwagi, jaką dysponujemy, jest ograniczona. W praktyce, im więcej uwagi poświecisz na coś, tym mniej jej zostanie na niekorzystne porównania z innymi. W gruncie rzeczy może to być cokolwiek, co wymaga znaczącej uwagi – jazda na rowerze, gra na konsoli, rozmowa z przyjacielem czy czytanie książki. Mam wrażenie, że gdy szukamy sposobów na odwrócenie uwagi, warto zadbać o to, żeby uwaga była zwrócona na aktywność, której konsekwencje będą przyjemne albo konstruktywne. Na przykład można skoncentrować uwagę na poszukiwanie powodów do wdzięczności we własnym życiu.
Warto przypomnieć, że w doświadczaniu zawiści nasza uwaga odpowiada za to, że spostrzegany brak czy deficyt może wydawać się większy (lub ważniejszy), niż jest w istocie. Jeśli zwracasz uwagę na to, co jest powodem zawiści czy zazdrości, poświęcasz proporcjonalnie mniej uwagi na to, co dobre, za co można być wdzięcznym. Ta inklinacja w myśleniu będzie potęgować wrażenie, że układa ci się w życiu dużo gorzej niż komuś, z kim się właśnie porównujesz. I trudniej ci wtedy dostrzec, że to nie do końca jest prawda. Przynajmniej w większości przypadków. Prostym sposobem zwiększania świadomości istnienia powodów do zadowolenia jest praktykowanie wdzięczności, o którym już wspominałem. Skuteczność tej prostej techniki opiera się między innymi na kierowaniu uwagi na te aspekty naszego życia, z których możemy czy powinniśmy być zadowoleni.
Unikaj punktów odniesienia do zawiści
Doświadczanie zawiści wymaga istnienia człowieka, z którym możemy się porównać. To może być ktokolwiek, po kim widać, że ma więcej. Sąsiad, współpracownik, celebryta, milioner czy polityk. Zauważ, jak wiele jest wokół ciebie informacji, których głównym przesłaniem jest poinformowanie o tym, co mają inni. Seriale, serwisy plotkarskie i plotki w zaciszu pokoju socjalnego nieustannie dostarczają nam informacji o tym, co moglibyśmy lub powinniśmy mieć. Nierzadko informacje tego rodzaju są elementem starannie zaplanowanych kampanii marketingowych, które mają na celu zwiększenie sprzedaży produktów czy usług.
Zastanów się przez chwilę, skąd wiesz, co mają inni, i unikaj tych kanałów informacji. Na przykład nie wchodź na portale plotkarskie, wyłącz posty przechwalających się znajomych na fb, poczytaj książkę, zamiast oglądać kolejny odcinek lifestyle'owego serialu z plasowaniem produktu. No i trzymaj się z daleka od ludzi, dla których miarą człowieka jest to, czy jest bogaty, piękny, czy odnosi w pracy sukcesy i gdzie spędza wakacje. Ograniczając ilość powodów do zawiści, ograniczasz doświadczanie zawiści.
Zazwyczaj w porównaniach z innymi ludźmi łatwo umykają nam niuanse związane z genezą osiągnięć, które są przedmiotem naszej zazdrości. Równie łatwo ignorujemy też konsekwencje tych osiągnięć. Widok celebryty, który spędza uśmiechnięty wakacje w luksusowym hotelu albo wysiada z drogiego samochodu, może wzbudzić zawiść. Wiem to z autopsji. Rzecz w tym, że na tych obrazkach zazwyczaj nie widać kontekstu czy uwarunkowań, w których te dowody powodzenia w życiu się pojawiają. A ten kontekst nie zawsze jest sielankowy. Warto się wtedy zastanowić, czy naprawdę chcielibyśmy mieć to wszystko za cenę, którą bohater masowej wyobraźni musiał za to zapłacić. I często cały czas płaci. A cena nierzadko okazuje się wysoka: uzależnienia, rozwody, zdrady. Czy byłbyś gotowy zapłacić w całości taką cenę? Czy zamieniłbyś się z nim na życie? Naprawdę. Pomyśl jeszcze raz.
Ludziom wydaje się często, że osiągnięcie tego, czego zazdrościli innym, uczyni ich szczęśliwszymi niż są. Jeśli do działania motywuje cię zazdrość, raczej nie wyniknie z tego nic dobrego. Przynajmniej na dłuższą metę. Choćby dlatego, że jak już będziesz miał to, czego zazdrościłeś jakiemuś człowiekowi, znajdzie się inny człowiek, który będzie miał coś, czego będzie można mu zazdrościć. Ralph Waldo Emerson napisał kiedyś: „Każdy człowiek w trakcie swojego nieustającego procesu kształcenia się kiedyś sobie uświadomi, że zazdrość to ignorancja, a naśladownictwo jest samobójstwem". No właśnie.
Do czytania
- Emmons, R. A., & McCullough, M. E. (2003). Counting blessings versus burdens: an experimental investigation of gratitude and subjective well-being in daily life. Journal of Personality and Social Psychology, 84(2), 377–389. [pdf]
- Smith, R. H., & Kim, S. H. (2007). Comprehending envy. Psychological Bulletin, 133(1), 46-64. [pdf]
Komentarze