Menu

Wirusowe zapalenie faktoidem

Jarosław Świątek

Parlament Europejski ostrzega przed rosyjską dezinformacją. W Polsce tego samego terminu używa jeden z prominentnych polityków partii rządzącej. Z kolei służby wywiadowcze USA analizują, na ile ataki hakerów rosyjskich oraz działania ze strony Rosji mogły wpłynąć na wynik wyborów i przestrzegają, że podobne działania dezinformacyjne mogą zaważyć na zbliżających się wyborach w Niemczech. Jednak nie tylko Rosja stosuje działania dezinformacyjne jako narzędzie wpływu. Takimi działaniami posługują się różne grupy interesów. Im większe, tym bardziej donośnym głosem przemawiają i wprowadzają w błąd całe rzesze ludzi.

Czym jest dezinformacja? Słownik Języka Polskiego opisuje termin jako «wprowadzenie kogoś w błąd przez podanie mylących lub fałszywych informacji». Zatem jest to nic innego jak fabrykowanie informacji, które wydają się prawdziwe tylko dlatego, że napisały o nich media. Takie informacje, które przyjmuje się za prawdziwe tylko na podstawie tego, że się ukazały w mediach, nazywa się faktoidami. Niestety powszechność faktoidów przez istnienie Internetu, a także mediów społecznościowych stała się faktem.

Komunikaty zawierające nieprawdziwe informacje nie tylko nierzadko powstają na różnego rodzaju stronach internetowych, portalach czy źródłach niemających nic wspólnego z rzetelnymi mediami, ale co gorsza rozprzestrzeniają się w okamgnieniu za pomocą Facebooka czy Twittera. To samo w sobie nie byłoby złe, gdyby nie fakt, że ludzie nie czytają wiadomości krytycznie i przyswajają informacje tak, jak zostaną im one podane. A jeśli udostępniają je znajomi, to wszelkie filtry krytycznego myślenia są opuszczone.

Mózg jest bardzo energooszczędnym organem. Ważąc 2% masy naszego ciała, zużywa aż 20% jego energii. Musi więc chodzić na skróty. Automatyzmy i bezrefleksyjność to sposoby, dzięki którym oszczędza czas i energię. Niestety są one w przypadku faktoidów jak żyzna gleba, na której wyrasta wszystko, co zostanie zasiane.

Rozważny dwa sylogizmy:

Wszyscy ludzie są śmiertelni. 
Sokrates był człowiekiem. 
Sokrates był śmiertelny. 

Wszystkie organizmy żywe potrzebują wody.
Róże potrzebują wody.
Róże są organizmami żywymi.

Na pierwszy rzut oka oba wydają się poprawne. Tymczasem tak nie jest. Wydaje nam się tak, ponieważ w pierwszej kolejności rozważamy warstwę znaczeniową, nie strukturę logiczną. Informacja jest przetwarzana przez okolicę czołowo-skroniową, związaną z uprzednimi przekonaniami i doświadczeniami. Dzieje się to bezwysiłkowo i automatycznie. Wiedząc, że róże są organizmami żywymi, nie widzimy nic zdrożnego w drugim sylogizmie. Jednak kiedy się skoncentrujemy – co wymaga od nas więcej wysiłku, aktywuje się obustronna okolica ciemieniowa, odpowiedzialna m.in. za myślenie przestrzenne i abstrakcyjne. Wówczas dostrzeżemy, że drugi sylogizm jest błędny. Automatycznie zobaczylibyśmy to dopiero, kiedy do wzoru podstawione zostałyby następujące wartości:

Wszystkie owady potrzebują tlenu.
Myszy potrzebują tlenu.
Myszy są owadami.

Jest to sylogizm o dokładnie takiej samej strukturze jak ten z różami. W tym przypadku nie budzi już wątpliwości, że jest błędny, ponieważ automatycznie funkcjonujące obwody neuronalne, związane z bezwysiłkowym przetwarzaniem informacji na podstawie uprzednich doświadczeń, podpowiadają nam absurdalizm wniosku płynącego z dwóch rozłącznych przesłanek.

Myślenie krytyczne wymaga uwagi i myślenia abstrakcyjno-konkretnego. Mało kto stosuje się do takowego częściej, niż jest to konieczne. A konieczne jest to wtedy, kiedy posiadamy motywację ze względu na ważność poruszanej dla nas kwestii lub doświadczenie na ten temat. W tym drugim przypadku nie potrzebujemy nawet myślenia krytycznego, bo bogate doświadczenie pomoże nam na poziomie intuicyjnym wyczuć, że coś jest nie tak. Choć do dalszej analizy już niezbędne będą obwody krytycznego myślenia.

Faktoidy dotyczą jednak wielu kwestii i ciężko jest je wychwycić w coraz większym zalewie informacji oraz braku strażników prawdziwych informacji. Kiedyś były takowymi media. Współcześnie media, goniąc za sensacją i poczytnością czy oglądalnością, nie tyle nie przedstawiają rzetelnie informacji – bo to starają się czynić i najczęściej czynią, ale pozwalają sobie na okraszanie ich krzykliwymi nagłówkami, kontrowersyjnymi dyskutantami, którzy rozbudzają wyobraźnię i emocje widzów, a to nie pomaga w odsianiu ziaren od plew. W jednym z niedawno przeze mnie oglądanych programów informacyjnych na temat globalnego ocieplenia rozmawiał kulturoznawca z ekologiem. O ile rozmawiać może i powinien każdy z każdym, o tyle ich argumenty pozbawione były jakiejkolwiek wiedzy naukowej. Obydwoje powoływali się na naukę, ale nikt nie przytaczał konkretów, nazwisk badaczy, statystyk, źródeł. Padały za to sformułowania: „nauka dowodzi”. Dowodzi owszem, że ludzie kupią wszystko, co nauka dowodzi, bez sprawdzania, jak dowodzi, kto dowodzi i gdzie dowodzi.

Internet zmienił i zmienia współczesny świat. Dzisiaj głosem wołającego na pustyni może być każdy, kto wykupi domenę, założy konto lub fanpage na Facebooku (co jest jeszcze prostsze od zakładania strony www) i zacznie nadawać swój przekaz. Nie trzeba mieć środków i koncesji, które powodowały, że media posiadały monopol na wiadomości. A media kontrolują stosowne konsylia. Internetu nie kontroluje nikt.

Faktoidy, podgrzane emocjami i rozpowszechniające się za pomocą mediów społecznościowych i co ważniejsze zyskujące na sile dzięki społecznemu dowodowi słuszności, wpłynęły na wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych, Wyspach Brytyjskich (BREXIT), a także prezydenckich w Polsce, w której poprzedni prezydent nie musiał nawet rozjeżdżać po pijaku zakonnicy. Wystarczyło, że w sieci rozpowszechniano przekonanie, że mógłby, bo nawet pisanie przychodzi mu z „bulem” i jest prezydentem partyjnym, a następny nie będzie.

Oczywiście można powiedzieć, że we wszystkich ww. krajach przegrani sami są sobie winni, także mogli korzystać z dobrodziejstw Internetu i tworzyć faktoidy. Sęk w tym, że krytyka obowiązującego (prawa, rządzącego, establishmentu) przykuwa więcej uwagi niż jego obrona. Nie ma w tym nic dziwnego. Ktoś, kto jest niejako na świeczniku, jest pod ostrzałem z każdej strony i musi utrzymać płomień. To na niego zapatrują się obserwatorzy i patrzą, czy wytrzyma. Widzą najdrobniejsze nawet przygaśnięcie. Nie widzą za to, skąd wieje wiatr. Nawet jeśli widzą, to nie wiedzą, na czym się skupić, co jest ważniejsze i wiarygodniejsze.

Jeżeli media nie zaczną walczyć z faktoidami za pomocą faktów, prawdziwych ekspertów i rzeczowych dyskusji, zamiast gonić za ilością widzów czy czytelników, jeżeli nie będą powstawać instytucje i inicjatywy, które będą piętnować faktoidy rzetelnymi faktami oraz jeśli nie będziemy edukować społeczeństwa, w jaki sposób i dlaczego powinno myśleć krytycznie, zwłaszcza będąc online, to w końcu doczekamy się poważniejszych konsekwencji niż nieodpowiedzialni politycy u władzy, choć już samo to nie przywodzi na myśl pozytywnych obrazów.

Nastały czasy, w których to myślenie jest złotem, a niemyślenie może być kłopotem.

Do poczytania:

  • Goel, V. (2003). Evidence for dual neural pathways for syllogistic reasoning. Psychologia, 32, 301-309.
  • Goel, V., Dolan, R. J. (2003). Explaining modulation of reasoning by belief. Cognition 87(1), B11-B22.
  • Kahneman, D. (2012). Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym. Poznań: Media Rodzina.
  • Nisbett, R. E. (2016). Mindware. Narzędzia skutecznego myślenia. Sopot: Smak Słowa.
Jarosław Świątek
Autor: Jarosław Świątek
Redaktor Naczelny
Psycholog społeczny, absolwent Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, założyciel Szkoły Inteligencji Emocjonalnej, komentator medialny i popularyzator nauki. W jego kręgu zainteresowań związanych z psychologią znajduje się psychologia społeczna, psychologia emocji i motywacji.

Komentarze  

Przemysław Walencki
# Przemysław Walencki 2016-12-13 10:18
Wszystko prawda (może z składnią sylogizmu się nie zgodzę). Szkoda tylko, że do niewielu ludzi to dotrze, ponieważ my z natury mamy tendencję do nieopuszczania swojej strefy bezpieczeństwa. Zapominając przy tym, że czego sami nierozumiemy to niszczymy. Jeżeli więc czegoś nie jesteśmy w stanie zrozumieć to obrzucamy to błotem. Bo tak łatwiej, wygodniej, bezpieczniej... A że ktoś przy tym ucierpi to ...uj z tym. W końcu pokazaliśmy mu własną siłę. Szkoda tylko, że za potrzebą siły znikła gdzieś odwaga, która umożliwia stawianie czoła nieznanemu. Do poznania czegoś, bo gdy zostanie poznane okaże się nie daj Boże bezpieczne. Wtedy zaś nie będzie w kogo walić pomidorami. My zaś sami poczujemy się gorzej, bo nie znajdziemy kogoś gorszego od nas samych.
Odpowiedz

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku