Brak danych
- Szczegóły
- Utworzono: 15 lutego 2016
- Jarosław Świątek
„Jesteś tylko tak dobry jak Twoje dane” – powiedział, a właściwie napisał Michael Gazzaniga. Była to konkluzja do wyników jego badań nad pacjentami z rozszczepionym ciałem modzelowatym w mózgu, które to odpowiedzialne jest za przesyłanie danych pomiędzy dwiema półkulami mózgu.
Gdy zostanie rozcięte, lewa półkula nie wie, co robi prawa, a prawa, co porabia lewa. Ze względu na to, że ośrodek mowy, ale także abstrakcyjnego myślenia i wnioskowania, znajduje się w lewej półkuli mózgu, jeśli wyświetlimy prawej coś zabawnego, osobnik zarechocze, ale kiedy zostanie zapytany dlaczego, nie będzie w stanie podać poprawnej odpowiedzi. Nie oznacza to jednak, że nie poda żadnej. Powie, że bawi go ubiór doktora, który (o czym nie wie lewa półkula) pokazał jego prawej półkuli mem z Aleksandrem Kwaśniewskim w roli głównej. Lewa półkula, nie mając danych z prawej, konfabuluje. Robi to zresztą często i w przypadku, kiedy posiada dane, a z ciałem modzelowatym jest wszystko w porządku. Nie zostało przecięte wskutek zabiegu, który stosuje się w przypadku silnych napadów padaczki lekoopornej.
Interpretuje jak jej się podoba rozmaite sytuacje, w których nie posiada wystarczających i poprawnych danych, niezbędnych do prawidłowej analizy. Jeżeli np. uszkodzone są receptory czuciowe, wówczas kora ciemieniowa, która odpowiada za monitorowanie umiejscowienia w przestrzeni i położenie np. ręki, bije na alarm, że jej nie czuje i nie potrafi umiejscowić w przestrzeni względem innych przedmiotów. Brakuje jej danych. Ale kiedy nie działa kora ciemieniowa i tym samym układ interpretacyjny, ręka jest sprawna, nie jest sparaliżowana, wtedy dla mózgu nie istnieje. Powstaje wrażenie, że to nie jest ręka jej właściciela. Zjawisko to nazywa się anozognozją. Na tej samej zasadzie, jeżeli interpretator w lewej półkuli mózgu nie otrzymuje informacji z prawej, wysnuwa błędne tezy. Tezy jednak są mu konieczne do rozumienia otaczającej rzeczywistości i poruszania się po świecie informacji, w którym funkcjonuje mózg. Ich niepoprawność, bezzasadność nie ma większego znaczenia.
Nasz interpretator często uruchamia się, kiedy nasze zachowanie wynika z mechanizmów nieświadomych, automatycznych i emocjonalnych. Wielokrotnie zdarza się, że odczuwamy zdenerwowanie, a nie potrafimy odnaleźć źródła. Nie mamy pojęcia, że to w wyniku chwilowego zaburzenia przekaźników nerwowych, na które nie mamy wpływu, lub że zobaczyliśmy drogą peryferyczną reklamę profilaktyki zdrowotnej, która aktywowała poza progiem świadomości nasze zdrowotne demony. Szukając przyczyny, do której nie jesteśmy w stanie dotrzeć, wymyślimy denerwujące prace remontowe, do których dawno przywykliśmy, ale nagle zwróciliśmy uwagę (z zupełnie niewiadomych przyczyn), albo wkurzające zadanie w pracy. Na tej samej zasadzie zresztą powstają fobie. Wystarczy, że nierównowaga hormonalna lub niewygaszona z jakiegoś innego powodu emocja zostanie uruchomiona w momencie, kiedy widzimy ślicznego króliczka i bum. Stwierdzamy, że boimy się królików. Najpierw tylko białego królika, ale z czasem lęk się generalizuje i na widok królika Bugsa dostajemy spazmów i dreszczy. A jeszcze jak ktoś nas spyta: „Co jest, doktorku?”...
Interpretator jest tylko tak dobry jak dane, które posiada. Jeśli są kompletne, dogłębne, jawne, jest ich odpowiednio dużo, interpretuje poprawnie i potrafi wnioskować logicznie, choć tutaj z pomocą przychodzi prawa półkula, która zawsze jak Mariusz Max Kolonko – mówi „jak jest”. Dlatego wnioskowanie logiczne, poprawna analiza danych jest możliwa. Jednak jeśli ktoś za bardzo polega na interpretatorze, to może wierzyć, że to, co mówi, jest prawdą. Dlatego nie ma sensu słuchać wyjaśnień polityków, ponieważ oni sami często myślą, że boją się królików. Podczas gdy tak naprawdę złość wywołał kaczor...Donald.
Do poczytania:
- Gazzaniga, M. S. (2013). Kto tu rządzi – ja czy mój mózg? Sopot: Smak Słowa