Pogodowa presja depresji
- Szczegóły
- Utworzono: 08 października 2013
- Milena Drzewiecka
Spada temperatura, a wraz z nią nastrój. Tylko patrzeć, jak ulewom za oknem będzie towarzyszyć zalew narzekań na jesienną depresję. Uparcie będę powtarzać, by nie mylić jednostki chorobowej ze złym samopoczuciem, ale z poczuciem innych dyskutuje się trudno...
Łatwo bez słońca nie jest, rozumiem. I zrozumiała jest dla mnie tęsknota za latem, ale to nie aura jest depresyjna sama w sobie. Ostatnie badania naukowców z Oregon State University wskazują, że jakkolwiek występują sezonowe zaburzenia afektywne (tzw. SAD, z ang. Seasonal Affective Disorders ), to zwykle przeceniamy wpływ pór roku na nasz nastrój.
David Kerr oraz jego współpracownicy poprosili ponad 700 osób o prowadzenie pewnego rodzaju dzienniczka, w którym zapisywali swój nastrój z różnych pór dnia i roku. Następnie dane te skonfrontowano z pogodą, jaka występowała w tym czasie w miejscu zamieszkania badanych. Pod uwagę wzięto oprócz temperatury m.in. stopień nasłonecznienia. Jak się okazało, zimową porą ludzie wcale nie byli zdecydowanie bardziej depresyjni niż w innym czasie. Zdecydowanie bardziej byli jednak skłonni przypisywać zimie powód swojego gorszego nastroju. Kolejny raz pobrzmiewa słynne już Perception is reality…
Nasza percepcja okazuje się silniejsza od samej rzeczywistości, a nastawienie może działać na zasadzie samospełniającego się proroctwa. W zimie (szczególnie tej polskiej, nie mojej ukochanej, alpejskiej) trudno o pełnię pogody ducha, ale od poczucia zmęczenia i spadku aktywności do poczucia beznadziei, trudności ze snem czy myśli samobójczych daleka droga. A to właśnie te trzy ostatnie objawy korelują z depresją. Jak rozpoznać to najbardziej rozpowszechnione zaburzenie afektywne?
By stwierdzić epizod depresyjny, czyli tzw. dużą depresję, musi wystąpić albo depresyjny nastrój, albo utrata zainteresowań, albo zdolności odczuwania przyjemności oraz minimum cztery występujące niemal codzienne inne objawy z tej listy: bezsenność lub nadmierna senność, podniecenie lub spowolnienie psychoruchowe, uczucie zmęczenia lub utraty energii, poczucie własnej bezwartościowości lub nieuzasadnionego poczucia winy, zmniejszenie sprawności myślenia, trudności skupienia uwagi lub podjęcia decyzji, nawracające myśli o śmierci (nie tylko obawy przed śmiercią), nawracające myśli samobójcze bez określonego planu, podejmowanie prób samobójczych lub posiadanie planu popełnienia samobójstwa. Te objawy muszą trwać dłużej niż dwa tygodnie oraz odbijać się na społecznym (czy innym) funkcjonowaniu jednostki. Nie mogą być efektem przyjmowanych leków, choroby somatycznej czy żałoby. Dopiero wtedy psychologowie kliniczni mówią o dużej depresji.
Depresja nie jest ani chandrą, ani słabością charakteru czy woli. To choroba, dlatego szkoda przywdziewać depresyjną maskę tylko z powodu gorszej pogody. Mylenie depresji ze spadkiem nastroju może doprowadzić do zbagatelizowania osób faktycznie chorych. Depresja, jakkolwiek sama w sobie pesymistyczna, ma optymistyczne rokowanie, jeśli chodzi o leczenie. Jedynie co dziesiąty chory na depresję poddany terapii nie uzyskuje zadowalającej go poprawy.
Naprawić nastrój jest trudniej, niż go pogorszyć. Tym bardziej szkoda pogarszać go sobie samemu myślami o paskudnej jesieni czy brzydkiej zimie. Pogoda wpływa na nasze samopoczucie, ale my wpływamy na nie jeszcze bardziej. Zresztą, cytując Szwedów: nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie. Życzę więc i Czytelnikom, i sobie umiejętności doboru garderoby i nieulegania pogodowej (de)presji.
Raport z badań D. Kerra można znaleźć na stronie:
http://ir.library.oregonstate.edu/xmlui/handle/1957/41955