I tak mnie opuścisz, czyli o wspólnym życiu bez happy endu
- Szczegóły
- Utworzono: 22 kwietnia 2016
- Katarzyna Maruszewska
Jako młoda dziewczyna o dość pesymistycznym spojrzeniu na rzeczywistość nie cierpiałam romantycznych filmów. Fabuła, która miała wywołać wzruszenie, u mnie wywoływała szereg wątpliwości, dotyczących dalszej przyszłości bohaterów.
Filmowy happy end to przecież tylko jeden wycięty szczęśliwy moment. Końcowe sceny wyglądają zawsze bardzo podobnie – para zakochanych pomimo wielu przeciwności wreszcie się znajduje i zaczyna wspólne życie. W końcu związek staje się faktem i marzenia się ziszczają. Niestety często zdarza się, że ciąg dalszy historii jest już mniej filmowy i znacznie odbiega od ideału. Każda z osób wchodząca w relację wnosi swoje przekonania na temat siebie, wyobrażenia na temat związku – i tu najczęściej pojawiają się pierwsze przeszkody.
Przyjmijmy, że jedna z osób ma ciągłe przekonanie, że cokolwiek się nie wydarzy, i tak na końcu zostanie opuszczona. Jeśli spróbujemy stworzyć kolejny ciąg zdarzeń, to możemy sobie z łatwością wyobrazić partnerkę, która z miesiąca na miesiąc jest coraz bardziej zaborcza, zazdrosna o swojego partnera. Każda chwila rozstania jest dla niej sygnałem ostrzegawczym rozpadu związku. Kobieta stara się zawładnąć przestrzeń życiową partnera, np. wydzwaniając do niego do pracy albo będąc na niego zła, gdy ten wraca zbyt późno do domu i karząc go milczeniem bądź robiąc mu awanturę. W końcu partner nie wytrzymuje i ją zostawia.
Inny scenariusz – po kilku miesiącach wielkiej namiętności partner nudzi się swoją wybranką i zaczyna ją zdradzać z innymi kobietami. Partnerka dowiaduje się o tym, ale ciągle przy nim trwa, wierząc jego zapewnieniom, że to był już ostatni raz.
W pierwszej historii kobieta prezentuje zachowania, które niejako przymuszają partnera do stopniowego wycofywania się z relacji, co ostatecznie kończy się porzuceniem. W drugim przykładzie partnerka trwa w związku z partnerem, który ją zdradza. W takiej relacji co chwilę doświadcza porzucenia i samotności. Godzi się na taki scenariusz, uważając, że na nic więcej nie zasługuje.
Przekonanie, że zawsze utraci się ludzi, których się kocha, wywołuje wiele myśli związanych z samotnością oraz z obawą, że zbyt mocno potrzebuje się innych. Nieważne, czy partner umiera, odchodzi czy porzuca. Miłość kojarzona jest zawsze ze stratą i rozpadem. Ponieważ przekonanie związane z opuszczeniem zostało kształtowane w dzieciństwie na bazie pierwszych relacji, ma bardzo silny ładunek emocjonalny i łatwo aktywizuje się w obecnych związkach. Momentami krytycznymi są wyjazdy, rozłąki czy emocjonalne oddalenie współpartnera.
Doświadczanie porzucenia powoduje szereg negatywnych emocji, które tworzą błędne koła. Początkowo jest to pewien rodzaj paniki i lęku, jakby było się małym dzieckiem zostawionym przez opiekuna w ogromnym lesie. Gdy lęk przemija, rodzi się uczucie smutku z powodu doświadczanej straty, która wywołuje ogromne poczucie samotności. Jeżeli utracona osoba powraca, osoba przeżywająca rozłąkę doświadcza gniewu na nią za to, że ją zostawiła, i na siebie, że tak bardzo jej potrzebuje.
Związki osób borykających się ze schematem porzucenia rzadko są przewidywalne i stabilne. Budowane relacje często są na krawędzi załamania, zawsze towarzyszy im przekonanie, że się rozpadną. W związku nie toleruje się żadnego oddalenia, małe trudności interpretuje się jako definitywny koniec. Relacje nigdy nie wydają się wystarczająco silne, aby przetrwały. Niektórzy zbyt mocno angażują się w związek, przytłaczając drugą stronę. Inni trwają w związkach, w których partnerzy nie zaspokajają potrzeb emocjonalnych, np. często odrzucają bądź nie rozumieją. Jeszcze inni unikają jakiejkolwiek bliskości, aby nie przeżywać całego procesu związanego ze stratą.
Czy osoby zmagające się z takimi trudnościami mogą doświadczyć happy endu w relacji? Na pewno jest to możliwe, ale wymaga długotrwałej pracy, zmiany myślenia, zachowań w relacji oraz odmiennych priorytetów przy dokonywaniu wyboru swojego partnera. Oto kilka przydatnych wskazówek, które mogą zapoczątkować zmianę:
-
Przeanalizuj swoje poprzednie relacje. Zastanów się, jakie budowałaś wzorce, jak siebie w nich widzisz?
-
Przeanalizuj genezę swojego porzucenia. Pomyśl o swoich pierwszych relacjach z osobami najbliższymi. Jak zachowywali się Twoi rodzice? Postaraj się zrozumieć porzucenie, które miało miejsce w dzieciństwie
-
Zidentyfikuj swoją nadwrażliwość na stratę najbliższych. Próbuj nabrać dystansu do swoich przeżyć, zmień sposób interpretowania zachodzących sytuacji w relacji
-
Unikaj niestabilnych, niezaangażowanych partnerów
-
Zacznij szukać osób zaangażowanych i stabilnych. Stopniowo buduj zaufanie, uwierz, że będąca z Tobą osoba nie ma zamiaru Cię opuścić
-
Zacznij modyfikować swój repertuar zachowań w relacji. Unikaj zbyt wielkiej zazdrości o partnera, nie reaguj nadmiarowo na naturalne momenty rozłąki.
Komentarze