Menu

Przedszkolna lekcja smutku

Wrzesień. Miesiąc, w którym to grono kochających rodziców wysyła swoje pociechy do szkół i przedszkoli, powierzając tym samym opiekę nad nimi nauczycielom. Osobom, które w sposób pośredni lub bezpośredni mogą mieć bardzo duży wpływ na rozwój dzieci.

Zmiany społeczne i światopoglądowe, rosnąca aktywność kobiet na rynku pracy, rozwody czy samotne macierzyństwo poniekąd przyczyniają się do zmian w wychowywaniu dzieci. Opieka nad nimi coraz częściej powierzana jest organizacjom zewnętrznym, takim jak: żłobki, przedszkola, szkoły, a także osobom spoza rodziny, jakimi są opiekunki.

Jakość opieki, jaką są otoczone dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, odgrywa istotną rolę w różnicowaniu się zachowań przez nie prezentowanych. Niewłaściwa opieka może prowadzić do problemów z zachowaniem, zarówno tych prezentowanych na poziomie intrapsychicznym: lęk, smutek, apatia, jak i zewnętrznym: agresja, impulsywność, brak kontroli. Jest to niezwykle istotne, gdyż jak wskazują dotychczasowe badania, dzieci miewające problemy z zachowaniem w wieku przedszkolnym częściej kontynuują je na dalszych etapach rozwoju, co może skutkować gorszymi wynikami w nauce, problemami z adaptacją czy niskim poziomem kompetencji społecznych.

Na wspomnianą powyżej jakość opieki wpływają z pewnością takie czynniki jak: wielkość klas, komfort, wrażliwość środowiska, empatia, zajęcia lekcyjne, a także osoba nauczyciela; jego wiedza, doświadczenie, samopoczucie oraz postawy prezentowane podczas interakcji z uczniami. Dzieci w wieku przedszkolnym są niezwykle podatne na wpływ środowiska, w którym się znajdują. Co więcej, naukowcy są zgodni, iż przedszkolne doświadczenia dziecka mają wpływ na osiągnięcie gotowości szkolnej, zaś jakość opieki, jaką jest ono otoczone, wpływa na aspekt behawioralny malucha.

Grupa naukowców z Uniwersytetu w Ohio, bazując na danych płynących z kilku źródeł, przeprowadziła szereg analiz, mających na celu ustalić, czy i w jakim stopniu nauczyciele wykazujący symptomy depresji odpowiadają za problemy z zachowaniem się dzieci w wieku przedszkolnym oraz w jakim stopniu wpływają na jakość opieki oferowanej najmłodszym.

Bazowano na pogłębionych wywiadach z rodzicami i nauczycielami, skalach obserwacji zachowań oraz wynikach testów pomagających ustalić emocjonalny stan nauczycieli, zajmujących się dziećmi. Testowano bezpośredni i niebezpośredni wpływ nauczycieli na zachowanie przedszkolaków, uwzględniając przy tym jakość opieki. Do badań została włączona blisko 760-osobowa grupa trzyletnich dzieci.

Wyniki potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia: otóż stany emocjonalne nauczycieli, w tym stany depresyjne, w znaczący sposób odbijały się na jakości opieki oferowanej dzieciom. Szczegółowe analizy danych wykazały, iż wysoki poziom depresji znacząco korelował z jakością opieki nad dziećmi; im więcej symptomów depresji zdradzał nauczyciel, tym jakość opieki była gorsza, zaś dzieci wykazywały więcej problemów z zachowaniem się, zaobserwowanych zarówno przez rodziców, jak i nauczycieli. Z kolei im lepsza była jakość opieki, tym mniejsze były problemy wychowawcze dzieci.

 Wyjaśnienia dla uzyskanych wyników poszukiwano, odwołując się do modelu społecznego uczenia się, zaproponowanego przez Alberta Bandurę, zgodnie z którym  dzieci uczą się naśladować negatywne stany emocjonalne nauczyciela, jego słabą regulację emocjonalną i brak efektywności w rozwiązywaniu problemów. Naukowcy zauważają przy tym, że problemy z zachowaniem u małych dzieci mogą być konsekwencją wielu czynników, w tym braku zaangażowania i odpowiedniej responsywności w interakcjach z dziećmi wypalonego i depresyjnego nauczyciela.

Niniejsze badania dostarczają danych sugerujących, że depresyjne zachowanie nauczycieli może negatywnie wpływać na  najmłodszych uczniów zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. Jest to wniosek niezwykle istotny, z jednej strony daje szerokie pole do dalszych badań, z drugiej zaś skłania rodziców do refleksji nad jakością wyboru miejsca oraz ludzi, którzy będą się opiekować ich dziećmi. Dobry nauczyciel to zaangażowany i uśmiechnięty nauczyciel. Kto by pomyślał, że jego osoba może odbić się echem na całym życiu małego - wielkiego człowieka.

Więcej: Jeon, L., Butettner, C., K., Snyder R., A. (2014). Pathways From TeacherDepression and Child-CareQuality to Child BehavioralProblems. Journal of Consulting and ClinicalPsychology, Vol. 82, No. 2, 225-235.

Kamila Pasek
Autor: Kamila Pasek
Redaktor informacyjna
Psycholog społeczny, absolwentka Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, bloger. W kręgu jej zainteresowań naukowych związanych z psychologią znajduje się seksualność człowieka, psychologia społeczna, psychologia pracy oraz psychologia motywacji, zaś swoimi zainteresowaniami pozanaukowymi dzieli się na blogu: http://spryciara.crazylife.pl

Komentarze  

Marek
# Marek 2015-07-27 18:38
Nie bez powodu na przełomie wieków, rodzice słono płacili aby ich dziecko "było" u "mistrza".
Ja osobiście w/w problem widzę troszkę głębiej, być może z racji, że od 1,5 roku zajmuję się tym problem zawodowo (okorodzica.pl). Dlatego pozwolę sobie, na bardziej rozbudowany komentarz.
Po pierwsze najważniejszy jest człowiek :) Wg mojego prywatnego zdania przy wyborze placówki dla dziecka najważniejsi są ludzie, kto bezpośrednio będzie zajmował się naszymi dziećmi oraz jaka jest atmosfera „pracy” w placówce. Wszystkie inne jak: wielkość klas, komfort, zajęcia lekcyjne, itd., itd., są wg mnie na dalszych miejscach. Nie twierdzę, że są nieważne, wręcz przeciwnie - ale jak nie ma pierwszego, to jakby ich nie było :)
Po przeczytaniu ostatniego zdania, poczułem potrzebę wypowiedzi i troszeczkę uspokojenia :) Nie dlatego, że się z tym zdaniem nie zgadzam, wręcz przeciwnie i pewnie większość z nas, którzy żyją ponad 40 lat mogą to potwierdzić na postawie własnego życia – czyli nie trzeba do tego badań :)
Dlaczego zatem, potrzebuję wtrącić swoje przysłowiowe trzy grosze?
Dlatego, że nadgorliwe i przesadne patrzenie na nauczycieli w ten sposób ( zaangażowani i uśmiechnięci) (często nie dając nic od siebie) nie wnosi nic pozytywnego w środowisko, w którym funkcjonuje nasze dziecko.
Dlatego, że dyrektorzy i nauczyciele też o tym wiedzą, więc czy faktycznie tacy są – zaangażowani i uśmiechnięci – czy to tylko poza (ubiór do pracy). Ten wątek oczywiście można by „pociągnąć”, ale za bardzo odbiegniemy od tematu przewodniego.
Czyli.
Czy jeśli jako rodzic widzę uśmiech i zaangażowanie u nauczycieli w tym krótki kontakcie ze mną to znaczy, że tak jest cały czas?
Czy faktycznie tylko na tej podstawie mam wybierać placówkę i nauczyciela dla mojego dziecka (jeśli mam wybór).
Co w sytuacji, kiedy nie mamy realnego wyboru (dziwne, że to napisałem – moja złota zasada – zawsze mam wybór  - pewnie tak tłumaczę sobie działanie innych ludzi (eeeh)). Czyli jeśli rodzic jest w trudnej sytuacji i nie widzi tego, że ma wybór. Ciesząc się, że w ogóle dziecko zostało przyjęte do placówki.
Jak to ze sobą połączyć? I jak jest w realnym naszym życiu? Artykuł daje do myślenia, ma sens jeśli ma przełożenie albo na zmianę lub uzupełnienie postrzegania, myślenia lub na działanie.
Ja lubię myśleć, że osobą która ma największy wpływ na życie mojego dziecka jestem JA SAM. I na tym się koncentruję. Reszta osób ma jakiś tam wpływ (większy, mniejszy), ale ważniejsze jest to jak interpretuję się to co nam się przydarza niż faktyczne wydarzenia. Po drugie, pozwalam sobie i innym na błędy (ale TU sic! na jakie?). I tu muszę się zatrzymać. Nie pozwalam sobie i innym na błędy, które poprzez zaniedbanie, lenistwo, lub „źle” pojęty optymizm (nadzieja nie poparta działaniem) narażają dzieci na utratę zdrowia lub nawet życia. Tu nie ma kompromisu.
I widzę, że tak mógłbym pisać i pisać bo temat bliski mojemu sercu.
Ale czas na wnioski:
Nie zależnie od sytuacji czy rodzic ma wybór placówki i nauczyciela czy nie ma kluczowe jest nasze działania i nasza aktywność (w pozytywnym znaczeniu. Tzn. nie na zasadzie wszystko podejrzewająceg o detektywa, szukania dziury w całym, itd. tylko normalnego zapytania o dziecko – codziennie!).
Skoro od nauczyciela wymagamy ZAANGAŻOWNIA I UŚMIECHU, EEEEJ obudź się!!! To od siebie dwa razy więcej!! Tego samego.
Czyli jako rodzic jestem zaangażowany w życie dziecka w placówce i z uśmiechem codzienne rozmawiam z nauczycielem o moim dziecku. Co lubi, czego nie lubi, co robił, jak się czuł itd., itd.)
A co do nauczycieli w placówkach, to mam doświadczenie tylko z tymi, z którymi współpracujemy i mogę napisać, że jest dużo lepiej niż można przypuszczać! Z czego się bardzo cieszę.
Dziękuję.
Odpowiedz

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku