Menu

Katarzyna W. w teatrze masowej wyobraźni. Dlaczego fascynuje nas zło?

Postać, która stała się dla wielu synonimem zła i tragiczna historia śmierci małej dziewczynki towarzyszą nam od dłuższego czasu jako spektakl budzący silne emocje. Jego popularności nie można już sprowadzić do oczekiwania, aby sprawiedliwości stała się zadość.

Wśród najnowszych doniesień z procesu Katarzyny W., przewija się informacja o tym, że Krakowski Teatr Nowy przygotowuje sztukę pod znaczącym tytułem „Macabra Dolorosa albo rewia DADA w 14 piosenkach z monologami”. Muzyczny spektakl w formie perwersyjnego show stawia sobie za cel opowiedzenie historii przemocy, szaleństwa i upadku wartości rodzicielskich. Scenariusz jest rodzajem bestiariusza zestawiającego różne historie matek dzieciobójczyń, opiera się między innymi na motywach sprawy z Sosnowca. Już na kilka miesięcy przed premierą, która planowana jest na początek czerwca, przedstawienie budziło żywe reakcje i liczne kontrowersje.

Jak widać zjawisko społecznego funkcjonowania historii Katarzyny W. już dawno przerosło kryjące się za jej figurą społeczną fakty. Historia wkroczyła na scenę nie tylko w metaforycznym sensie. Poza sztuką teatralną, została wydana książka, podejmowane są plany nakręcenia filmu. Fikcja zatoczyła pełne koło. Figura nie zasłania już prawdy, ale sama się nią stała. Uparcie analizując kolejne poszlaki generujemy tylko kolejne odsłony spektaklu. W tym artykule nie zamierzam wchodzić w medialny dyskurs. Powielana do znudzenia na każdym portalu informacyjnym historia nie potrzebuje streszczeń. Interesująca może być już tylko sama recepcja figury, oderwana od zdarzeń, które zna prawdopodobnie każdy z nas. Spróbujmy na początku odpowiedzieć sobie na pytanie czy sięgając po kolejny artykuł krążący wokół postaci Katarzyny W., kierujemy się czystą ciekawością, czy może folgujemy skrywanym pokusom, niechcianej ekscytacji? Być może samo imię mamy Magdy z Sosnowca stało się bodźcem – zapowiedzią emocji, które z różnych powodów chcemy u siebie wzbudzać…

Symulacja i wieloznaczność

Prawda i jej dowody są domeną sędziów. Przestrzeń medialną, w której rozgrywa się akcja tego dramatu, charakteryzuje pomieszanie porządków świata rzeczywistego i jego przedstawień. Być może właśnie niemożliwość zdemaskowania symulacji jest tym, co zapewnia stałe miejsce na scenie. Właściwe zawiązanie akcji i jej niespodziewane zwroty to zawsze gwarancja sukcesu. Haczyk musi zostać połknięty. Chcąc nie chcąc, wciągnięci w  fabułę, której każda próba wyjaśnienia rodzi kolejne aporie, czujemy się zmuszeni śledzić losy bohaterów dramatu do końca. Uczucie to znane jest każdemu amatorowi literatury kryminalnej, czy fanom kina sensacyjnego. W dobrej sztuce nawet ostatnia scena pozostawia niedosyt.

Oswoić lęk

U podłoża tego nienasycenia można doszukiwać się połączonego z fascynacją lęku przed czymś, co dzieje się poza społeczną normą. Lęk ten nie ogranicza się do konkretnej sytuacji zagrożenia, jest związany z integralnością całościowego systemu bezpieczeństwa. Jeżeli zagrożenie poczucia bezpieczeństwa dotyczy sfery fikcji literackiej, czy filmowej, łatwo poradzić sobie z nim, poprzez wykorzystanie emocjonalnych i behawioralnych sposobów wypracowanych w codziennym funkcjonowaniu. Fikcja stanowi rodzaj parasola, pod którym możemy w bezpiecznych okolicznościach doświadczać poczucia zagrożenia. Jednak, gdy sytuacja dotyczy okoliczności realnych, szczególnie tak trudnych jak gwałtowna śmierć dziecka, wymaga stworzenia ram, które pomogą oswoić lęk. Zło, które śledzimy w mediach ma korzenie w realnej rzeczywistości. Być może rozgrywało się tuż obok nas.

Zło i jego twarz

Zdefiniowanie zła, poprzez nadanie mu konkretnych rysów twarzy, pozwala zdjąć z nas samych ciężar odpowiedzialności. Zło rozgrywa się na scenie, pojawiają się wciąż nowi aktorzy, a my jesteśmy tylko biernymi widzami. W tej perspektywie dzieli nas od Katarzyny W. jako ucieleśnienia zła prawdziwa przepaść. Możemy odetchnąć z ulgą. Wyłączyć telewizor. Jesteśmy po stronie moralności. Spektakl wzmacnia poczucie własnej wartości. Philip Zimbardo w książce pod znamiennym tytułem „Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?” opisuje tę postawę jako wyraz wiary w istnienie zła jako realnej właściwości, która występuje tylko u niektórych jednostek. Przekonanie, że złe nasiona rodzą złe owoce, wypełniając swoje przeznaczenie. Definiując zło przez wskazywanie jego kolejnych ucieleśnień, stawiamy siebie w roli świadków, którzy czekają na ujarzmienie. Tylko w ten sposób możemy wyeliminować zagrożenie. Dlatego konsekwentnie śledzimy przebieg procesu, czekając na sprawiedliwą karę.

Idée fixe

Z innej perspektywy zło może intrygować także dlatego, że jest wyrazem sprzeciwu wobec tego, co autorytarne,  instytucjonalne, co narzucone, co w rezultacie jest ograniczeniem pierwotnych instynktów. Jako to, co nieznane i zakazane, sfera tabu, która odraża, a zarazem pociąga. Sami w sobie przeczuwamy potencjał czynienia zła. Zimbardo charakteryzuje tę alternatywną koncepcję rozumienia zła w kategoriach kumulacyjnych. Zło jest zatem tym, do czego wszyscy jesteśmy zdolni w pewnych okolicznościach. Nabywamy pewne cechy poprzez ćwiczenie lub na skutek interwencji z zewnątrz. Istnieją zatem okoliczności, które wpływają na nasze zachowanie, wywołując reakcje, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Mimo, że towarzyszy nam przekonanie o niezależności naszej osobowości od czasu i miejsca, istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak nie jest, a wyznawany system wartości chroni nas przed czynieniem zła jedynie w komfortowych granicach  fotela ustawionego przed odbiornikiem telewizyjnym.

Być może fascynacja „fikcyjnym realizmem” historii śledzonej za pośrednictwem mediów rodzi potrzebę wykreowania pewnego rodzaju porządku moralnego jako zapory przed wkroczeniem tego, co budzi największy lęk do świata rzeczywistego.  Tymczasem jak pisał Antony Giddens w obliczu wyzwań egzystencjalnych fascynacja ta staje się nieświadomym środkiem znieczulającym. Poza tym nie ma nagród, gdy z fascynacji zostaje zdjęty woal tajemnicy. Być może nie warto już czytać artykułów na temat Katarzyny W.

Więcej:

  • Giddens, A. (2006). Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
  • Zimbardo, P. (2008). Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło? Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Joanna Barszczewska
Autor: Joanna Barszczewska
Jestem absolwentką filozofii (Uniwersytet Wrocławski) i psychologii (SWPS Wydział Zamiejscowy we Wrocławiu), obecnie szkolę się w zakresie terapii poznawczo-behawioralnej w CTPB w Warszawie. Moje zainteresowania naukowe koncentrują się wokół zagadnień związanych z psychologią zdrowia. Bliski jest mi nurt terapii poznawczo-behawioralnej oraz podejście narracyjne w terapii rodzin. Moje psychologiczne zainteresowania łączą się w szerszej perspektywie z filozoficznymi. Interesują mnie te koncepcje, które obnażają schematy i podkreślają wielowersyjność wiedzy.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku