Język niezgody
- Szczegóły
- Utworzono: 21 listopada 2016
- Jarosław Świątek
Ojciec z synem jechali samochodem. Nagle samochód zgasł. Niefortunnie miało to miejsce na przejeździe kolejowym, a z odległości było już słychać nadjeżdżający pociąg. Ojciec próbował uruchomić samochód, ale jego trud okazał się próżny. Pociąg uderzył w samochód, a ojciec zginął na miejscu. Syna natomiast w ciężkim stanie przewieziono do szpitala. Sprowadzono chirurga gotowego do akcji. Po wejściu na salę operacyjną chirurg zbladł i powiedział: „Nie mogę operować, to mój syn”. Jak to możliwe?
Wiele osób ma niemały problem z rozwiązaniem tej zagadki. Od par homoseksualnych po cudowne ozdrowienie ojca i amnezję – to najpowszechniejsze próby rozwiązania szarady. Tymczasem w zagadkach najczęściej wszystkie dane są na talerzu i trzeba jedynie znaleźć logiczne rozwiązanie z nich wynikające. Nie zaś tworzyć scenariusze, na które w zagadce nie ma dowodów jak np. homoseksualizm chirurga z ojcem, który zginął pod kołami pociągu. To, co jednak uniemożliwia nam zobaczenie rozwiązania szybko i trafnie w tym przypadku, to język. Ale po kolei.
W kinach ukazał się znakomity film science-fiction produkcji amerykańskiej z Jeremym Rennerem i Amy Adams w rolach głównych – „Arrival” (pol. Tłum. „Nowy początek”). Film, którym można między wierszami dotknąć wielu konceptów naukowych – od mostów Einsteina-Rosena, przez fizyczne odwołanie do czasu, który nie jest linearny lub nie istnieje wcale – zdaniem niektórych badaczy, aż po hipotezę lingwistyczną Sapira-Whorfa. Ta ostatnia jest może najistotniejszym elementem filmu i to na niej oparte są zasadnicze wątki fabuły. O czym mówi owa hipoteza? Otóż w wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że przedstawia ona język jako konstrukt, który determinuje nasze myślenie. Wg tej hipotezy to, jakim językiem się posługujemy, jaką posiada on strukturę, gramatykę czy fonetykę, wpływa na to, w jaki sposób postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość.
Hipoteza ta dobrze tłumaczy różnice w postrzeganiu kulturowym. Niektóre słowa nie mają swoich odpowiedników w innych językach ani zwyczajach i są charakterystyczne i w pełni zrozumiałe jedynie dla osób posługujących się danym językiem. Eskimosi np. posiadają kilkadziesiąt nazw na określenie śniegu. Dla nich śnieg jest różnorodny. Nam – żyjącym w polskiej kulturze, ciężko sobie to nawet wyobrazić.
Językowa determinacja znaczenia i poznania świata odzwierciedla się także w trudnościach z nauczeniem translatorów wiernego oddawania znaczenia sentencji w różnych językach. Słynna jest historia pewnego algorytmu, który miał za zadanie przetłumaczyć na język rosyjski i później ponownie na angielski zdanie: „The flesh is weak, but the spirit is willing” (Ciało słabe, lecz duch ochoczy). Kiedy algorytm dokonał ponownego przełożenia sentencji na język angielski, wyszło mu: „The meat is spoiled, but the vodka is good” (Mięso jest zepsute, ale wódka jest dobra). I choć można się dopatrywać w tym zdaniu prawdziwych identyfikatorów kultury słowiańskiej, to jednak algorytmy zazwyczaj bardzo słabo radzą sobie z wiernym tłumaczeniem zdań. I choć stają się coraz lepsze, także dzięki pracom nad sztuczną inteligencją, to jednak daleko im do doskonałości i łatwości, z jaką ludzie odczytują znaczenie zdań wypowiadanych w innych, znanych sobie językach.
Nieporozumienia kulturowe mogą więc być związane z ograniczeniami naszego własnego języka. Kiedy piloci azjatyckich linii lotniczych zaczęli stosować język angielski, który nie jest tak sformalizowany i zhierarchizowany, zmniejszyła się liczba wypadków lotniczych i nieporozumień, do których swojego czasu dochodziło na Dalekim Wschodzie w powietrzu zbyt często. Oczywiście to nie sam język doprowadził do spadku liczby wypadków i incydentów lotniczych w tamtej części globu, a wprowadzenie także innych procedur, które z powodzeniem stosowano na Zachodzie, jednak ich powiązanie z językiem jest niezwykłe. Być może więc warto uczyć się obcych języków nie tylko dlatego, że to rozwija niesamowicie mózg, ale także w celu zrozumienia innych kultur i posiadania szerszego repertuaru schematów poznawczych opisujących nasz świat. W końcu istnieją języki, w których chirurg nie jest określeniem rodzaju męskiego i nie przywołuje automatycznie schematu mężczyzny w kitlu i tym samym sprawiają, że zagadka, która otwiera niniejszy felieton, nie jest żadną zagadką. Nam ciężko jest nie dostrzec banału, że chirurg jest po prostu matką dziecka.
Komentarze