Menu

Ograniczona moc możliwości

Jarosław Świątek

Wszyscy ludzie rodzą się równi – od tych słów rozpoczyna się Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Słowa te sformułował Thomas Jefferson – trzeci prezydent Stanów Zjednoczonych. Za równość zresztą w historii krew przelewano wielokrotnie. Najpierw podczas rewolucji francuskiej pod sztandarami „Wolność, równość, braterstwo”, wiele lat później – podczas rewolucji październikowej, walcząc o równość, dokonano zbrojnego zamachu stanu. Wszystko to kończyło się tym, że w miejsce utartych i zniesionych nierówności powstawały nowe, jak grzyby po deszczu. Czy możliwa jest równość wszystkich ludzi?

Wobec prawa – na pewno tak i powinna stać się faktem. Wszyscy jesteśmy przedstawicielami jednego gatunku i powinniśmy móc korzystać z tych samych praw i przywilejów. Prawa te jednak nie tylko wyznaczają nam, co wolno, ale także czego nie powinniśmy robić. Tę kwestię z kolei najlepiej oddaje imperatyw moralny Kanta: „Postępuj zawsze według takiej maksymy, co do której mógłbyś chcieć, aby stała się ona prawem powszechnym”  lub po prostu: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.

Kwestia równości zaczyna jednak wyglądać już zupełnie inaczej, kiedy zamiast praw, zaczniemy walczyć o to, żeby wszyscy ludzie mieli w życiu takie same możliwości. I choć możliwości także mogą być powiązane i rozumiane jako aspekty wynikające z prawa (np. możliwość głosowania w wyborach), to jednak w tym przypadku bardziej chodzi o jednakowe możliwości rozwoju i korzystania z tych samych systemów i zasobów, co pozostali. Przykładem może być tutaj np. dostęp do najlepszych nauczycieli, trenerów sportowych i narzędzi naukowych. Zgodnie z ideą równości, nie powinno być ograniczeń w dostępie do takowych, niezależnie od tego, czy chodzi o osoby określane jako zdolne, utalentowane czy też jako osoby, które są po przeciwnym biegunie. Ba! Niektórzy mogliby stwierdzić, że osoby, które są mniej zdolne, zamożne czy zdeterminowane, powinny tym bardziej mieć najlepszych trenerów i najkorzystniejsze warunki, które umożliwią im wyrównanie szans z tymi, których biologia hojnie obdarzyła. No właśnie. Pomimo że wydaje się to sensowne i z pewnością osoby mniej zdolne w konkretnych dziedzinach mogłyby zyskać sporo dzięki dostępowi do lepszych warunków umożliwiających rozwój kompetencji, to jednak taki zabieg niewiele lub wręcz niczego nie jest w stanie zmienić.

Nie rodzimy się jako tabula rasa. Jako niezapisana tablica, na którą można dowolnie nanosić rozmaite treści, dzięki którym możemy w życiu osiągnąć wszystko i zostać kim tylko chcemy. Albo kim chcą nasi rodzice, żebyśmy zostali. Pomimo że do połowy ubiegłego stulecia tego chcieli behawioryści, spośród których Burrhus Skinner sformułował wręcz tezę, że weźmie jakiegokolwiek dziecko i ukształtuje z niego każdy rodzaj człowieka, jaki tylko mu się przyśni. Ta teza upadła wraz z postępem w rozwoju genetyki, neurobiologii, psychologii poznawczej, psychologii różnic indywidualnych i kognitywistyki.

Dzisiaj wiemy bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej, że zachowanie człowieka w dużej mierze determinowane jest przez jego oprzyrządowanie genetyczne. To, jak wysoki iloraz inteligencji będzie posiadał, jak szybko będzie biegał, jak bardzo będzie sumienny i konsekwentny, nie zależy od tego, w jakim środowisku został wychowany, ale od tego, jak szybko kurczą się jego mięśnie, a mózg przewodzi impulsy nerwowe. Zależy od tego, ile substancji białej będzie pomiędzy korą przedczołową a ciałem migdałowatym czy jądrem półleżącym w brzusznej części prążkowia. W bardzo ograniczonym stopniu możemy pewne cechy modyfikować. Jedne mniej, inne bardziej, jednak nigdy nie będziemy mieli takich szans jak ci, którzy w danym zakresie zostali lepiej wyposażeni przez biologię. Dawanie osobom, które gorzej śpiewają, tańczą czy trzymają rakietę na korcie tenisowym, takich samych warunków i dostępu do czasu najlepszych trenerów, jest po prostu stratą czasu. Ponadto odbiera się ten czas tym, którzy z tych składników mogliby upiec najlepszy chleb, którego smak zachwycałby wszystkich wokół.

Ktoś może powiedzieć, że przecież zna przypadki, że ktoś nieposiadający zdolności matematycznych się zawziął i dostał na Harvard, a potem stał się znakomitym naukowcem. Owszem. Tak, jak wcześniej wspomniałem – geny silnie warunkują nasze możliwości, ale do pewnego stopnia możemy je modyfikować. Nigdy jednak nie osiągniemy tyle, ile osoba przystosowana genetycznie mogłaby osiągnąć. Ale nawet jeśli osiągniemy imponująco wiele, to mówimy o dewiantach. Dumnych wyjątkach potwierdzających bezlitosną regułę.

Zresztą po co chcieć uparcie z koła zrobić kwadrat? Ludzie różnią się między sobą w zakresie wielu kwestii. Nasz indywidualny zestaw wyposażenia genetycznego, połączony z całą paletą doświadczeń, które przeszliśmy, daje nam całe mnóstwo możliwości odnoszenia spektakularnych sukcesów i bycia znakomitymi specjalistami w wielu dziedzinach. Trzeba je tylko odkryć i polubić. Nie trzeba być wielkim piłkarzem, żeby zostać znakomitym trenerem. O ile ten pierwszy potrzebuje wyróżniających zdolności motorycznych, o tyle drugi powinien być wspaniałym liderem z ponadprzeciętnymi kompetencjami społecznymi i wysoce rozwiniętą inteligencją emocjonalną. W obu przypadkach pasja do piłki nożnej i potrzeba osiągnięć są zaspokajane. Gdybyśmy byli jednakowo dobrzy we wszystkich dziedzinach, komu byśmy imponowali? Nawet samym sobie nie bylibyśmy w stanie, bo przecież wszyscy wokół potrafią dokładnie to samo. Samoocena wyewoluowała nie bez powodu. Pozwala nam skutecznie podzielić role społeczne i tym samym daje naszemu gatunkowi olbrzymią przewagę nad innymi. Dzięki takiemu stanowi rzeczy polecieliśmy w kosmos i podporządkowaliśmy sobie całą planetę.

Poza kwestiami biologicznymi jest jeszcze kwestia okoliczności. Identycznych możliwości rozwojowych nie mają nawet bliźniaki jednojajowe wychowujące się w tym samym środowisku domowym. Nawet oni są w ostateczności zupełnie różnymi ludźmi, których łączą tylko pewne podobieństwa w wyglądzie i zachowaniu. Dlaczego? Ano dlatego, że mogą zwracać uwagę w swoim rozwoju na inne kwestie i poświęcać im więcej czasu. Mogą mieć innych przyjaciół, którzy powiedzieli im zupełnie inne rzeczy, mające wpływ na ich rozwój i zachowanie. Te okoliczności także mogą tworzyć gigantów i generować słabeuszy. Tyle że słabość to jedynie niewłaściwe postrzeganie przewagi. Nie trzeba być Mariuszem Pudzianowskim, żeby podnieść traktor. Poradziłby sobie z tym także cierpiący na stwardnienie zanikowe boczne Stephen Hawking, używając swojego genialnego umysłu.  Warto więc odrzeć się z utopijnych mitów o równości wobec możliwości. Bo te nigdy dla nikogo nie będą równe.

Do poczytania:

  • Harris, J. R. (2010). Każdy inny. O naturze ludzi i niepowtarzalności człowieka. Sopot: Smak Słowa.
  • Pinker, S. (2004). Tabula rasa. Spory o naturę ludzką. Gdańsk: GWP.
  • Skinner, B. F. (1978). Poza wolnością i godnością. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy. 
Jarosław Świątek
Autor: Jarosław Świątek
Redaktor Naczelny
Psycholog społeczny, absolwent Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, założyciel Szkoły Inteligencji Emocjonalnej, komentator medialny i popularyzator nauki. W jego kręgu zainteresowań związanych z psychologią znajduje się psychologia społeczna, psychologia emocji i motywacji.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku