Menu

Duże oczy masz, komu się spodobasz?

Jarosław Świątek

Skąd się bierze piękno? Czy doznania estetyczne mają swoje podłoże w mechanizmach funkcjonowania ludzkiego układu nerwowego? Okazuje się, że nauka odkrywa, dlaczego pewne dzieła sztuki nam się podobają, a inne podobają się nieco mniej.

Gdybym poprosił cię – Drogi Czytelniku, żebyś powiedział, która z poniższych Olivii Wilde bardziej ci się podoba, to statystycznie rzecz biorąc, byłbyś najprawdopodobniej w grupie osób, której lepiej odpowiada Olivia znajdująca się po lewej stronie.

 

Jednak zapytany o powód, najpewniej nie potrafiłbyś znaleźć żadnego przekonywającego. Natomiast jeśli prosiłbym o wskazanie jednej rzeczy, która odróżnia od siebie oba zdjęcia, to po dłuższej chwili byłbyś najprawdopodobniej w stanie wskazać takowy. Jeśli teraz dodam, że ten powód odpowiada za twój wcześniejszy wybór emocjonalny, to już wszystko wiesz. Może poza jednym – „Dlaczego dziewczyna z większymi źrenicami podoba mi się bardziej?”

Rozszerzone źrenice są oznaką pożądania. Kiedy odczuwamy pożądanie i pobudzenie seksualne, nasze źrenice się rozszerzają, co jest wynikiem działania układu współczulnego i automatycznej funkcji programu emocjonalnego, który został uruchomiony przez organizm. Świadomie najczęściej nie zwracamy uwagi na to, czy ktoś ma rozszerzone czy zwężone źrenice, ale podświadomie ten sygnał jest przez nasz mózg rejestrowany i komunikuje nam, że oto osoba, którą widzimy, może być gotowa do prokreacji. A ponieważ mężczyzna jest wiecznie gotowy do prokreacji (zwłaszcza z Olivią Wilde), to chyba nie muszę dodawać, że jego mózg traktuje kobiece źrenice jak zaproszenie, nawet jeśli nie mają one nic wspólnego z pobudzeniem seksualnym, a z nieukrywaną radością czy niskim poziomem naświetlenia pomieszczenia.

Istnieje bardzo wiele sytuacji, w których coś nam się podoba, choć zupełnie nie wiemy dlaczego. Jednak zapytani o powody wyboru, zawsze sobie jakieś wyjaśnienie sporządzimy. Tak funkcjonuje nasz mózg. Nie znosi, kiedy nie znamy powodów naszych działań, i lukę tę usilnie próbuje wypełnić, choćby najbardziej absurdalną teorią. Wymownym tego przykładem jest słynny eksperyment Wilsona i Nisbetta, w którym kobiety miały wybrać jedną z czterech rozłożonych przed nimi par rajstop. Rajstopom przypisano kolejne cztery litery alfabetu. Niczym się one nie różniły od siebie, ale kobiety najczęściej wybierały te znajdujące się po prawej stronie. Było to zgodne z założeniami autorów eksperymentu, ponieważ wykorzystywali oni lateralizację i związany z nią fakt, że bodźce widziane po stronie prawej przetwarzane są najpierw przez lewą półkulę mózgu, zaś te po lewej – przez prawą. Ośrodek przyjemności, nagrody w jądrze półleżącym i gałce bladej w brzusznej części prążkowia znajduje się właśnie w lewej półkuli mózgu. Toteż bodźce przetwarzane przez ten ośrodek wydają nam się bardziej atrakcyjne. Uczestniczki eksperymentu oczywiście tego nie wiedziały, jednak zapytane o powody wyboru rajstop, znajdowały miliony powodów, dla których zdecydowały się na taki, a nie inny krok – a to były one wytrzymalsze, bardziej połyskowe czy miały lepsze opakowanie. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że nie różniły się one dosłownie niczym. No, ale tak płeć piękna, jak i brzydka nie będzie się takim drobiazgiem przejmować przecież.

Zmysł estetyczny jest więc poza jakimkolwiek racjonalnym dyskursem i bardzo dobrze. Gdybyśmy bowiem za każdym razem liczyli proporcje i parametry, żeby wybrać najbardziej idealny brylant, obraz czy choćby firankę, to odebralibyśmy sens sztuce i idei piękna, które ma zachwycać, a nie przekonywać. Nie zmienia to jednak stanu rzeczy, w którym nauka powinna zagłębiać się w mechanizmy percepcji piękna, sztuki czy wrażeń estetycznych, żebyśmy mogli rozumieć ich genezę. Najnowsze badania wskazują nawet, co może powodować zachwyt w obrazach takich jak np. Narodziny Wenus Botticellego. Ramachandran i współpracownicy odkryli ciekawy mechanizm, który wyzwala silniejsze pobudzenie emocjonalne, a związany jest z wyolbrzymieniem. Mechanizm taki można zaobserwować np. u mew. Mewa posiada na dziobie jeden pasek. Kiedy zwiększano sztucznie ich ilość na mewim dziobie, to entuzjazm karmionych młodych rósł. Podobne mechanizmy zachodzą najprawdopodobniej w mózgu człowieka, a efekt wyolbrzymienia wykorzystywany był w sztuce niemal od jej początków. We wspomnianym obrazie Botticellego szyja i tułów są nienaturalnie wydłużone. Dzisiaj podobne efekty uzyskuje się za pomocą Photoshopa. Retuszuje się zdjęcia tak, że do naturalnych jest im bardzo daleko, a czego efektem jest – doznanie poczucia piękna. Kryje się pod nim odczuwanie przyjemności pod wpływem wyolbrzymienia, które interpretujemy właśnie jako poczucie piękna, a dana modelka czy model nam się podoba. Gdy przyjrzymy się licznym dziełom sztuki, zaskoczy nas – jak często załamywane są w nich naturalne proporcje i przejaskrawiana jakaś cecha.

Oczywiście efekt wyolbrzymienia nie jest jedyną rzeczą, która wpływa na naszą percepcję sztuki, ale z pewnością mechanizm ten odgrywa niebagatelną rolę w przypadku licznych doznań estetycznych. I nie ma w tym nic złego. Jeśli ktoś sądzi, że wyjaśnianie powodów działania mechanizmów percepcji w sztuce odziera ją z jej tajemniczości, magii, mistycyzmu i odbiera jej sens, to pragnę zwrócić uwagę na fakt, że wiedza o przyczynach działania rozmaitych mechanizmów nie umniejsza ich subiektywnemu doświadczeniu. Wiedza o seksie, funkcjonowaniu narządów męskich i żeńskich, przyczyn orgazmu czy jego funkcji nie odbiera kochankom przyjemności z cieszenia się sobą. Podobnie świadomość działania praw fizyki, które umożliwiają samolotom latanie, czy wiedza o grawitacji nie umniejsza zachwytu nad unoszeniem się w powietrzu czy skakaniem ze spadochronem. Podobnie jak nie redukuje lęku. Emocje działają niezależnie od tego, czy je sobie uświadamiamy, czy nie. Pięknym i wspaniałym doznaniem estetycznym za to jest świadomość, że możemy doświadczać samych siebie i odkrywać, dlaczego coś nam się podoba, a coś innego budzi w nas wstręt. Wrażenie estetyczne po lekturze tego artykułu powinno więc być pozytywne i optymistyczne.

Do poczytania:

Jarosław Świątek
Autor: Jarosław Świątek
Redaktor Naczelny
Psycholog społeczny, absolwent Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, założyciel Szkoły Inteligencji Emocjonalnej, komentator medialny i popularyzator nauki. W jego kręgu zainteresowań związanych z psychologią znajduje się psychologia społeczna, psychologia emocji i motywacji.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku