Urzekła mnie Twoja historia
- Szczegóły
- Utworzono: 12 maja 2014
- Jarosław Świątek
Naukowcy borykają się z problemem braku posłuchu u zwykłych ludzi. Okazuje się, że u podłoża tego stanu rzeczy leży konkretna przyczyna funkcjonowania ludzkiego mózgu.
Mama małej Tosi za nic nie chciała zaszczepić swojego dziecka. – To niebezpieczne – wyjaśniała każdemu, kto zadawał jej pytanie o to, czy zaszczepiła swoje świeżo narodzone dziecko. – Wiele osób mówi, że od szczepionki może powstać masa powikłań, jednym z nich jest np. autyzm. Poza tym szczepionki wcale nie chronią, a wręcz mogą przyczynić się do rozwinięcia się choroby! – emocjonalnie reagując, z wypiekami na twarzy, uzasadniała swoją decyzję. Na nic zdawały się wyjaśnienia panów w białych kitlach, którzy w telewizji tłumaczyli i przekonywali, że szczepienia nie wywołują autyzmu ani chorób, przeciwko którym są wykonywane. Są całkowicie bezpieczne i wręcz wskazane. Mama Antoniny nie była wcale niewykształconą dziewczyną z odizolowanej od cywilizacji wsi, której mieszkańcy hołdują licznym przesądom i wierzą w gusła. Była kobietą z wyższym wykształceniem, stabilnej pracy o wysokim dochodzie. Jej partner był w podobnej sytuacji. Dlaczego wykształceni ludzie ufają plotkom, które stoją w sprzeczności do badań naukowych, epidemiologicznych i opinii największych autorytetów medycznych nie tylko w kraju, ale i na świecie?
Susan Fiske z Princeton University postuluje, że takie reakcje mogą być wynikiem tego, w jaki sposób postrzegani są naukowcy i eksperci. Z przeprowadzonych przez nią badań wyłania się obraz osoby kompetentnej, ale chłodnej. Podobnie postrzegani są ludzie zamożni – biznesmeni. Nikt nie wątpi w kompetencje naukowców, co powinno być pocieszające, jednak prezentowane przez nich stanowiska i opinie nie zawsze są przyswajane. Nierzadko najprawdopodobniej przeciętny Kowalski ich nie rozumie, ale nawet wówczas, gdy są one prezentowane prostym i przystępnym językiem, nie zmienia to postaw szerokiej audiencji ani też jej zachowań. Fiske twierdzi, że sposobem na przezwyciężenie tego stanu rzeczy jest po prostu przedstawianie konkretnych historii, które potwierdzają wyniki prezentowanych badań albo stanowią od nich wyjątek – z zastrzeżeniem, żeby wyjaśnić, dlaczego stanowią takowy. Czy rzeczywiście jest to rozwiązanie, które może doprowadzić do zmian postaw i zachowań ludzi, którzy bardziej ufają plotkom i potocznym opiniom niż specjalistom?
Jeśli przyjrzymy się naturze tego typu sądów i przekonań, to mają one bardzo często ludzkie oblicze. Są to nierzadko zasłyszane historie kogoś ze znajomych naszych znajomych lub rodziny, którym się przydarzyła taka a nie inna sytuacja. Sytuacja ta i jej konsekwencje żywo oddziałują na naszą wyobraźnię i wpływają w konsekwencji na nasze zachowania. Nie interesuje nas to, czy historia w ogóle jest prawdziwa. Zapominamy także (jeśli posiadamy wykształcenie wyższe) o zajęciach ze statystyki, które dobitnie wyjaśniają, kiedy możemy mówić o normie, prawie czy powszechności występowania danego zjawiska, a kiedy jest on przypadkiem, dewiacją, wyjątkiem od panującej normy, trendu czy tendencji.
Józef Stalin miał powiedzieć, że śmierć jednego człowieka to wielka tragedia, ale śmierć milionów to już zwykła statystyka. W tym przeszywającym dreszczem zdaniu okrutnego dyktatora jest zobrazowane działanie pewnego mechanizmu psychologicznego. Mianowicie – empatii. Obszary ludzkiego mózgu, które związane są z empatią, aktywizują się szczególnie silnie, kiedy mamy do czynienia z pojedynczym osobnikiem niż większą ilością postaci czy zwierząt. Aktywują się wówczas tzw. neurony lustrzane w korze czuciowo-somatycznej, wyspie, obszarze skroniowo-ciemieniowym czy zakręcie obręczy oraz korze oczodołowo-czołowej i przedczołowej. Pozwala nam to zidentyfikować się z inną osobą i wczuć się w jej skórę. W ten sposób powstaje reakcja emocjonalna, a ta znacznie silniej wpływa na nasze zachowanie i sądy niż słupki, tabele i liczby.
Działanie narracji opartej na historii konkretnej osoby zaobserwował w swoich badaniach Jerzy Trzebiński, który wykazał, że apel o pobranie szpiku kostnego nie działa tak efektywnie, kiedy mówi się o tym, ile osób go potrzebuje oraz ilu ratuje życie przeszczep. Działa znacznie lepiej, kiedy pokaże się historię osoby chorej na białaczkę, której potrzebny jest przeszczep.
Jakie wnioski z tego płyną dla ludzi nauki, ekspertów wszelkiej maści czy ludzi biznesu? Należy zacząć opierać się na konkretnych przypadkach i historiach ludzkich, jeśli chce się wywrzeć trwały wpływ, zmianę postaw i doprowadzić do konkretnych zachowań. Narracje tego typu podparte konkretnymi liczbami i wynikami badań na pewno przyjmą się znacznie lepiej niż suchy zestaw liczb i rozmaitych wskaźników statystycznych. Do paleolitycznego mózgu trzeba mówić paleolitycznym językiem doświadczeń, wrażeń i emocji. W przeciwnym wypadku będziemy nadal przegrywać walkę o rząd dusz.
Dla zainteresowanych:
- Fiske, S. T., Cuddy, A. J., Glick, P., & Xu, J. (2002). A model of (often mixed) stereotype content: Competence and warmth respectively follow from perceived status and competition. Journal of Personality and Social Psychology, 82, 878–902.
- Green, M. C., Strange, J. J., & Brock, T. C. (Eds.) (2002). Narrative Impact: Social and Cognitive Foundations. Mahwah, NJ: Lawrence Erlbaum Associates.
- Medin, D. L., Unsworth, S. J., Hirschfeld, L. (2007). Culture, categorization and reasoning. In S. Kitayama & D. Cohen (Eds.), Handbook of Cultural Psychology, 615–644.
- Trzebiński, J., Zięba, M. (2003a). Nadzieja, strata i rozwój, „Psychologia Jakości Życia”, 1.
Komentarze