Menu

Bronisław Duda obiecał

Pomimo że wybory na prezydenta już za nami, na forach internetowych emocje nadal nie gasną.

Jedni cieszą się, że nachodzi nowe, inni odgrażają się, że pakują walizy i wyjeżdżają z kraju, jeszcze inni ostrzą kły i zwołują się, by nowego prezydenta rozliczyć ze wszystkich składanych podczas kampanii obietnic. Czy tak faktycznie się stanie, czas pokaże. A właśnie a propos przedwyborczych zobowiązań, czy jesteśmy w stanie spamiętać wszystkie informacje, które podają nam kandydaci i ich sztaby? Wyborcy są ciągle bombardowani różnymi wiadomościami podczas kampanii - kim są kandydaci, co obiecują, co mówią, jakie wpadki zaliczają. Bezustanny strumień informacji płynie do nas z odbiorników telewizorów, laptopów i smartfonów. Na przemian słyszymy opinie zachwalające jednych kandydatów i dyskredytujące innych. Ile z tych argumentów jesteście w stanie wymienić? Udałoby się Wam przypomnieć sobie więcej niż pięć? Dysproporcja pomiędzy tym, ile przekazywanych jest nam informacji w okresie kampanii, a ile tak naprawdę pozostaje w naszych głowach, jest istotna.

Kampanijna pustka

To, co pozostaje nadal niejasne, to dlaczego nasza pamięć pozostaje niewzruszona na szeroko zakrojone próby sztabowców, byśmy jak najwięcej zapamiętali o ich kandydacie. Przywoływanie wiadomości na temat kandydatów wymaga pięciu etapów poznawczego przetwarzania: (1) ekspozycji i uwagi, (2) zrozumienia, (3) kodowania, interpretacji oraz elaboracji, (4) zorganizowania i zmagazynowania nowej wiedzy i na końcu jej (5) przywołania. Problemy z pamięcią mogą pojawić się na każdym stadium, chociaż nietrudno dojść do konkluzji, że poziom politycznego bełkotu oraz zmienność stanowisk już w pierwszych etapach tego procesu stawiają wyborcę w gorszej sytuacji. Ze względu na to, że kampanie trwają zazwyczaj parę miesięcy, różnego rodzaju konfiguracje informacji, w postaci nowej wiedzy, przedostają się do naszej pamięci długotrwałej, co wcale nie gwarantuje, że świadomie potrafimy je odtworzyć. Jedna z hipotez dotyczących problemów z wydobywaniem informacji z naszej pamięci zakłada, że ślady pamięciowe zwyczajnie rozpadają się wraz z czasem. Innymi słowy, połączenia neuronalne po prostu fizycznie się rozpadają, czego efektem jest utrata wiedzy. Druga hipoteza odnosi się do „zanurzenia” kampanii politycznych w morzu różnych innych informacji, których jest na tyle dużo, że nasz mózg nie nadąża, żeby je wszystkie przeanalizować, a co dopiero zapamiętać! W naszym mózgu tworzone są węzły skojarzonych ze sobą informacji. Im częściej są one aktywowane, tym większe istnieje prawdopodobieństwo, że uda nam się wydobyć jakąś informację z pamięci. W przypadku kampanii, informacje zgodne z już istniejącymi będą wzmacniać istniejące już połączenia, informacje niezgodne z kolei trudniej będzie nam przechować w pamięci. Wniosek? Ci, którzy spostrzegają byłego prezydenta jako oderwanego od rzeczywistości, głównie będą odpamiętywać wiadomości zbieżne z ich poglądami. Co więcej, łatwiej zapamiętujemy informacje negatywne aniżeli pozytywne, bo angażują w znacznie silniejszym stopniu pamięć. Stąd też być może tyle nienawiści i nieeleganckich zagrań w kampaniach i polityce w ogóle.

Środowisko ponad wszystko

Wydaje się, że dla osób pracujących podczas kampanii niezwykle ważne byłoby zrozumienie, w jaki sposób projektować komunikaty, by wyborcy nie tylko je odebrali, ale również o nich pamiętali, gdy przyjdzie stawiać im krzyżyk na karcie wyborczej. W takim razie, która z hipotez na temat mechanizmów zapominania jest bardziej trafna w kontekście wyborów? Beth Miller na bazie przeprowadzonych przez siebie badań doszła do wniosku, że najbardziej w zapamiętaniu kampanii przeszkadzają nam niezwiązane z nią informacje, w tym kampanie innych osób, ale również przerwy pomiędzy wyborczymi komunikatami. Badaczka stwierdziła również, że ogólnie nie pamiętamy zbyt dużo przekazywanych nam wyborczych treści, co z pewnością może być kłopotliwe dla sztabowców, jako że na kampanie partie przekazują mnóstwo pieniędzy. Jaki płynie wniosek z tych badań? - dla sztabowców pewnie jest on taki, że trzeba kandydatów promować częściej i mocniej. Dla nas, biednych wyborców, żeby obietnice zacząć sobie spisywać gdzieś na kartce, bo w kampanijnej plątanie czasami trudno powiedzieć, kto co powiedział czy obiecał. Z drugiej strony, dla kandydata być może to i lepiej, że tak mało pamiętamy. W innym wypadku trzeba by było wyborcze obietnice spełniać od A do Z, a wtedy mógłby być klops.

Na podstawie:

  • Miller B. (2013). Failing to Recall: Examining the Effects of Trace Decay and Interference on Memory for Campaign Information. Political Psychology, Vol. 34, No. 3, 2013 doi: 10.1111/pops.12002
Katarzyna Sanna
Autor: Katarzyna SannaStrona www: http://www.pracowniawsparcia.pl/
W 2012 roku otrzymała stopień magistra psychologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jej zainteresowania naukowe związane są z psychologią poznawczą, psychologią społeczną, psychologią pozytywną seksuologią oraz psychologia zdrowia. Obecnie realizuje badania naukowe związane z psychoonkologią w ramach studiów doktoranckich. Pracę naukową łączy z prowadzeniem własnego gabinetu.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku