Jak żyć po stracie bliskiej osoby?
- Szczegóły
- Utworzono: 15 października 2014
- Aleksandra Dymanus - Gaudyn
„Z trudnym do wyrażenia bólem w sercu pragnę zawiadomić, że w dniu 5 października 2014 roku po ciężkiej walce z chorobą zmarła Anna Przybylska. Odeszła w spokoju, w gronie najukochańszej rodziny” – czytaliśmy w zeszłym tygodniu.
W rzeczywistości nie mamy pojęcia, jak ważne coś dla nas jest, dopóki tego nie stracimy. Wtedy właśnie mówimy: „czuję, że w moim życiu pojawiła się jakaś pustka”, albo coś, co pewna kobieta powiedziała po śmierci syna: „to tak, jakby ktoś odebrał mi możliwość swobodnego oddychania”, czy też słowa przyjaciół Anny Przybylskiej: „serca nam stanęły”. Każda śmierć jest tragedią. Każda strata odzwierciedla relacje i powiązania z ludźmi oraz ich znaczenie i wartości. Tylko my sami wiemy, jak ważne jest to, co tracimy, niekiedy potrzebujemy dużo czasu, by móc zrozumieć, ile naprawdę to dla nas znaczyło. Jak sobie poradzić z życiową tragedią?
Żałoba
Psychologowie, terapeuci, którzy pomagają ludziom pogodzić się ze stratą najbliższych, zaobserwowali, że po śmierci kogoś, kogo kochamy, rozpoczyna się długi proces żałoby. Potrzebujemy czasu, by wrócić do normalnego życia, a żałoba ma swoje następujące etapy.
Pierwszy polega na zaprzeczaniu. Nie dowierzamy, że bliska nam osoba umarła, często towarzyszy temu wstrząs psychiczny. Uważamy, że zmarły wróci lub wierzymy, że nie umarł, że za chwilę go znów spotkamy, porozmawiamy, przytulimy. Niedopuszczamy tragedii do naszej świadomości. Ten etap przypada pomiędzy śmiercią a pogrzebem. Rzadko w tej fazie towarzyszy nam płacz i rozpacz. Raczej znajdujemy się w stanie otępienia i szoku, z którego ciężko nam wyjść.
Drugi etap to etap złości . Tu obwiniamy świat i wszystkich dookoła, a czasem nawet i zmarłą osobę, mówiąc: „Jak ona mogła mnie zostawić”. Często towarzyszy nam poczucie winy, uważamy, że mogliśmy nie dopuścić do śmierci, że mogliśmy uratować ukochaną osobę. Ta faza wiąże się często z najintensywniejszym smutkiem.
Trzeci etap to etap rozpaczy. To właśnie na tym etapie dociera do nas nieodwracalność śmierci, przepełnia nas żal i rozpacz. Izolujemy się od ludzi, zamykamy się w sobie. Smutek i ból przejmuje nad nami całkowitą kontrolę, myślimy tylko i wyłącznie o stracie, o samotności, o niemożliwości dalszego życia. Na tym etapie pozwólmy sobie na cierpienie i wyrzućmy z siebie cały ból.
Etap czwarty to etap pogodzenia się ze stratą i powrót do normalnego życiu. Przeciętnie żałoba trwa około roku. Przeszłość oddala się, a my powoli wracamy do równowagi. Pamiętajmy, że pogodzenie się z losem nie oznacza braku czci dla zmarłych. Jeśli nie potrafimy poradzić sobie po stracie osoby i nie umiemy żyć bez utraconej osoby, to powinniśmy się zwrócić o pomoc do psychologa, terapeuty czy grup wsparcia.
Należy pamiętać, że przeżywanie smutku nie jest podatne na szybkie rozwiązanie, na szybkie uleczenie. Gdy jesteśmy pogrążeni w żalu, smutku, cierpieniu, to jesteśmy nim całkowicie objęci. Dlatego w tym szczególnym dla nas czasie dużą rolę odgrywa to, co aktualnie dzieje się w naszym życiu, czy możemy polegać na bliskie nam osoby i jakie mamy wzorce. Możemy dokonać wyboru. Każda strata, każde jej przeżywanie może prowadzić do nowego życia i wzrastania, nawet w czasie bólu i smutku, albo może nas zrujnować. Wybór należy do nas.
Zacznij znowu żyć
Poniżej moja rozmowa z osobą, którą miałam okazję poznać kilka lat temu, a z którą dziś łączy mnie wielka przyjaźń. Osoba, która straciła wiele, ale również wiele zyskała.
- Ile lat temu to było? Kiedy zginął Twój były mąż?
- To wydarzyło się 13 stycznia 2008 roku, ktoś by powiedział, że już sześć lat, a dla mnie to wciąż jest świeże, jakby miało miejsce zaledwie wczoraj.
- Pamiętasz Wasze ostatnie spotkanie, ostatnią rozmowę, ostatnie spojrzenie?
- Ostatni raz widziałam go w Sylwestra 2007/2008, ponieważ musiał po przerwie świątecznej wyjechać za granicę. Wtedy nikt nie przypuszczał, że to będzie nasze ostatnie spotkanie. Pamiętam jego życzenia noworoczne: „życzę Ci, abyś wytrzymała ze mną do końca swoich dni i pamiętaj, ja już Cię nie wypuszczę ze swoich rąk”. Zawsze starał się zrobić mi miłą niespodziankę, pierwszego stycznia, z samego rana zrobił mi śniadanie do łóżka i napisał kartkę: „moje postanowienie noworoczne, od dziś i przez resztę swojego życia będę codziennie robić żonie śniadania do łóżka”.
- Potrafisz opisać, co wtedy czułaś?
- Szczęście, bo to się czuje, kiedy osoba, którą kochasz, chce Ci przychylić nieba. Ten obraz naszego ostatniego dnia mam do dziś przed oczami i każdemu życzę, żeby przeżył takie chwile.
- Czy żałujesz któregoś dnia, zachowań czy słów wypowiedzianych?
- Żałuję tego, że zbyt rzadko podkreślałam, jak bardzo jest dla mnie ważny, tyle bym chciała mu powiedzieć…
- Gdybyś miała szansę pożegnania się z nim, co byś mu powiedziała?
- Trudno powiedzieć, bo nie lubię pożegnań. Na pewno powiedziałabym, że zawsze będzie w moim sercu i że go kocham.
- Czy można się pogodzić z czyjąś stratą?
- Jest to ciężkie, ale proces żałoby polega na trzech etapach: opłakiwaniu, zaakceptowaniu straty oraz pozwoleniu na odejście, czyli pożegnaniu i zamknięciu jakiegoś rozdziału. Czy mi się to udało? Chyba tak, otworzyłam nowy rozdział swojego życia i dzięki temu ta utrata stała się mniej bolesna z czasem. Lecz są momenty, w których jeszcze ta strata boli, bo tak naprawdę do końca życia będę odczuwać jego brak. Jednak to od nas samych zależy, czy poddamy się, czy podejmiemy walkę i zaczniemy żyć dalej.
- W takich chwilach człowiek potrzebuje wsparcia, Ty je miałaś?
- Nie do końca.. Byli wokół mnie ludzie, jednak nikt nie odważył się mi pomóc. Wszyscy uważali mnie za „twardzielkę” i z góry mówili, że jestem silna. Jednak w głębi duszy i serca byłam w totalnej rozsypce. Nikt nie spieszył, by okazać mi wsparcie bądź nawet zmotywować do dalszego życia. Sama musiałam się z tym uporać i niestety, niezbyt dobrze na tym wyszłam. Zbyt szybko chciałam zacząć na nowo, co o mało nie skończyło się kolejną tragedią. Ludzie przechodzący żałobę powinni mieć wsparcie w bliskich oraz dopuścić do siebie tych, którzy chcą pomóc.
- Minęło już kilka lat, co dziś czujesz?
- Teraz mam już rodzinę, męża, synka, lecz są momenty, kiedy wracam właśnie do niego i wtedy mam chwilę słabości, tęsknoty za kimś ukochanym, za czymś niespełnionym. Z biegiem lat wspomnienia te są mniej bolesne i mogę do nich wracać z większym spokojem i dystansem. Mówi się, że czas leczy rany, a ja twierdzę, że czas pozwala nam na życie z tymi właśnie bliznami.
- Czy to prawda, że jak się kogoś kocha, to ten ktoś nigdy nie znika? Mówię o tej obecnej nieobecności…
- Dla mnie on zawsze będzie obecny, w moim życiu, w moim sercu, bo był osobą, z którą chciałam spędzić resztę życia, więc jak zapomnieć? Nie da się i nie chcę, i wierzę, że gdzieś tam nade mną jest i czuwa.
Kochaj
Przeżywanie żałoby, myśl o zbliżającej się śmierci kogoś bliskiego albo rozpad długotrwałego związku są przeżyciami, na które nie ma recepty. Smutek jest skutkiem, jaki w nas wywołuje strata. Musimy się zgodzić na przeżycie jej, na przechodzenie przez ten ból, bo uzdrowienie nie nastąpi poprzez starania, by go omijać. Uzdrowienie nie nastąpi szybko, niestety. Czas leczenia ran jest zwykle proporcjonalny do ważności kogoś lub czegoś, co straciliśmy. Opłakując stratę bliskiej osoby, musimy przede wszystkim być delikatni dla siebie, bo surowością nie osiąga się niczego. Dlatego, drodzy czytelnicy, starajmy się żyć w zgodzie sami ze sobą, z własnym sumieniem, bądźmy dobrzy, doceniajmy życie i ludzi, których spotykamy, nie rozpamiętujmy krzywd. Miejmy odwagę kochać, kochać szczerze i nie bać się okazywać swojej miłości.
Nie zaskoczę wyborem wiersza, Śpieszmy się - ks. Jana Twardowskiego, jednak to on jest jedynym odpowiednim zakończeniem do powyższych rozważań:
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostaje bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Komentarze
Masz dzieciaczki to troszke ulatwia ja zostalam sama jak palec:-(
Zyczyc nam moge jedynie sily i moze by wyszlo slonce chociaz na chwile rozjasnilo dzien
Wyobrażam sobie Twój ból. Bardzo mi przykro