Prosto z mostu - czyli dlaczego przeklinamy
- Szczegóły
- Utworzono: 25 października 2013
- Joanna Barszczewska
Językowa ekspresja negatywnych emocji przybiera rozmaite formy. Klątwy, groźby, złorzeczenia, przekleństwa - ten przewrotny monolog bez sprecyzowanego odbiorcy dociera do nas nie tylko z mrocznych zakamarków ulic, odbija się szerokim echem w całej miejskiej przestrzeni.
Przekleństwa mogą być wyrazem frustracji, gniewu, złości. Bywają także wytrychem, swoistym znakiem przestankowym. Z wulgaryzmami, chcąc nie chcąc, mamy do czynienia na co dzień, czasem tylko jako bierni odbiorcy, innym jako zapamiętali użytkownicy.
Dla purystów wulgaryzmy są zagrożeniem „czystości” języka. Przeklinanie budzi powszechny sprzeciw nie od dziś. Tymczasem Ashley Montagu w „The anatomy of swearing” sugeruje, że wszystkie współczesne języki powstały z pewnych prymitywnych językowych wyrażeń analogicznych do dzisiejszych przekleństw. Na gruncie kulturoznawczych analiz komunikacji interpersonalnej definiuje się przekleństwa jako ekspresję zagadnień dotyczących stygmatyzacji, sfery tabu albo ekspresję tego, co z założenia nie może być interpretowane dosłownie, albo jako wyrażenie silnych emocji.
Przeklinanie jest tematem o tyle wdzięcznym, że można go ujmować z różnych perspektyw. W „The anatomy of swearing” znajdziemy rozróżnienie na przeklinanie intrapersonalne i interpersonalne. Funkcje intrapersonalne pełni przeklinanie, które jest wyrazem silnej frustracji, a jego zadaniem jest przeżycie pewnego rodzaju katharsis. Ekspresja negatywnych emocji służy w tym kontekście obniżeniu napięcia i redukcji agresji. W badaniach Rassin i Muris z przeprowadzonych na uczelniach wyższych właśnie efekt katharsis był najczęściej podawanym powodem stosowania wulgaryzmów, na który powoływali się studenci. W ciekawych badaniach Stephens i Umland wykazano, że przeklinanie może pełnić istotną rolę jako czynnik wpływający na łagodzenie doznań bólowych w chorobach przewlekłych. Efekt katharsis może pełnić rolę alternatywy dla agresji fizycznej, choć w badaniach przeprowadzonych przez Bushman i Baumeister zademonstrowano odwrotny efekt. Okazało się, że dawanie upustu emocjom poprzez przekleństwa może nasilać skłonność do agresywnych zachowań w przyszłości.
Trudno jednoznaczne uchwycić funkcję przekleństw, skoro sam ich kształt fonetyczny jest niejednoznaczny. Janusz Sikorski w analizach fonetycznych implikacji gniewu wskazuje, że przekleństwa jako wyraz dezaprobaty są oznajmującym odpowiednikiem pytań retorycznych. Zatem jako forma odreagowania nie służą do inicjowania dialogu, choć mogą zarazem paradoksalnie do niego prowokować. Odbiorcą jest sam nadawca, nie domniemany adresat. Przekleństwo jako werbalna manifestacja okazuje się jedynie formą eksklamacji, w której najmniej istotna jest treść komunikatu. Cechą wyróżniającą przekleństwo jest brak logicznej ciągłości oraz tekstowa samoistność. Przekleństwo tak rozumiane jest aktem werbalnym, który pojawia się w zastępstwie czynu. Impulsem takich zachowań językowych są negatywne emocje. Sikorski wskazuje, że w stanach napięcia emocjonalnego naturalną formą reakcji językowej jest zwięzłość, kompresja i wyrażanie się wprost. Zatem preferowany tworzywem językowym są elementy o negatywnej konotacji. Co więcej, wypowiedzi w stanie silnych emocji negatywnych bazują na głoskach, które dają się akustycznie wzmocnić, stąd nawet zwyczajne słowa, wypowiadane w złości, mają tendencję do wzmocnionej akustyki.
Semantyczna niezborność wulgaryzmów stosowanych na co dzień oraz zwykle brak odniesienia do konkretnego odbiorcy tylko z pozoru nie mają siły sprawczej. Często właśnie owa nieistotna treść wykracza często poza ramy dezaprobaty, dotyka sfery tabu. Najczęściej przekleństwa dotyczą funkcji cielesnych, części ciała, seksu i religii. Dawno minęły czasy, gdy używających wulgaryzmów spotykała kara obcięcia języka. Dziś trudno znaleźć osobę, która od czasu do czasu nie używa przekleństw. O ile przekleństwa nie są formą złorzeczenia, klątwy czy groźby, a jedynie formą rozładowania napięcia używaną w formie „słów rzucanych na wiatr”, ulga, którą mogą przynieść, jest ważniejsza od kwestii estetycznych.
Więcej:
-
Bushman, B.J., Baumeister, R.F., & Stack, A.D. (1999). Catharsis, aggression, and persuasive influence: Self-fulfilling or self-defeating prophecies? Journal of Personality and Social Psychology, 76, 367-376.
-
Montagu, A. (1967). The anatomy of swearing. London: Rapp and Whiting.
-
Sikorski, J. (2003)Fonetyczny wykładnik gniewu. Uwagi z pogranicza kilku dyscyplin. W: A. Duszak, N. Pawlak (Red.) Anatomia gniewu - emocje negatywne w językach i kulturach świata, s. 39- 55.
-
Stephens, R., Umland, C. (2011) Swearing as a response to pain: Effect of daily swearing frequency. Journal of Pain, 12, 1274-1281.
-
Vingerhoets, A.J.J.M., Bylsma, L.M., Vlam, C. (2013). Swearing: a biopsychosocial perspective. Psychological Topics, 22/2, s. 287-304.