Gdybyś żył w czwartym milenium...
- Szczegóły
- Utworzono: 28 grudnia 2012
- Steven Pinker
Ludzie żyjący na początku trzeciego tysiąclecia cieszą się i korzystają ze świata, który byłby nie do pomyślenia dla naszych przodków, żyjących 1000 lat temu. Ignorancja i mitologia ustąpiły miejsca naukowemu, niezwykle precyzyjnemu rozumienia życia, materii i kosmosu. I choć wraz z rozwojem nauki i odpowiedzią na jedne pytania, pojawiają się kolejne, to obecna wiedza i tak pozostawia lata świetlne za sobą swoją odpowiedniczkę sprzed milenium temu. Niewolnictwo, despotyzm, patriarchat, zniknęły z powierzchni Ziemi, zastąpione przez bezprecedensowe koncepty uniwersalnych praw człowieka i litery prawa. Nowoczesne technologie zmniejszyły świat i rozszerzyły nasze możliwości oraz możliwości naszych umysłów.
Jak daleko może zajść ta rewolucja rozwoju człowieka? Czy świat 3000 roku będzie równie niewyobrażalny dla nas, dzisiaj żyjących, jak świat roku 2000 byłby dla naszych przodków? Czy nasi potomkowie będą żyli w złotej Erze Wodnika? Czy nauka wyjaśni wszystkie zagadki wszechświata aż do ostatniego kwarka, ujarzmiając wszelkie zagadki i tajemnice? Czy Internet wyizoluje nas z rzeczywistego świata i będziemy zawierać znajomości wyłącznie w wirtualnej przestrzeni? Czy elektroniczne media przekształcą humanizm nie do poznania? Czy przekształcą nasze umysły?
Z oczywistych powodów byłoby idiotyzmem przewidywać, w jaki dokładnie sposób zmieni się świat za tysiąc lat. Możliwości jest zbyt wiele. Niektóre są poza możliwościami naszych wyobraźni. Śmiejemy się dzisiaj z czasów wiktoriańskich, kiedy to tamtejsi eksperci twierdzili, że radio i latające maszyny są niemożliwe. Równie głupim byłoby jednak założenie, że świat za 1000 lat będzie zupełnie nam obcy i odmienny. W końcu my dzisiaj śmiejemy się także z ekspertów powojennych, którzy przewidywali współcześnie zgładzone (wojną atomową) miasta, odkurzacze nuklearne czy plecaki odrzutowe do transportu. Przyszłość – przypuszczam, nie będzie nierozpoznawalnie egzotyczna, ponieważ niezależnie od wielu zapierających dech w piersiach osiągnięć ludzkości, które kształtują teraźniejszość i będą także kształtowały przyszłość, jeden element pozostanie taki sam: ludzka natura.
Po licznych dekadach uważania umysł za tabula rasę, którą otaczające środowisko kształtuje w pełni, neurobiolodzy kognitywni, genetycy behawioralni oraz ewolucyjni psychologowie odkrywają istnienie bogatych struktur ludzkiej psychiki, niezależnych od wpływu otoczenia. Oczywiście ludzie szybko się adaptują i znakomicie uczą, ale nauka i adaptacja są możliwe tylko dzięki wyposażeniu mózgu, którego obwody umożliwiają czynienie tego w inteligentny sposób, oraz emocji, które motywują do tego, żeby czynić to w użyteczny sposób. Umysł posiada specyficzne „szufladki”, w których gromadzi koncepty takie, jak: przestrzeń (milimetry zamienia w kilometry), czas (sekundy zamienia w lata), organizmy żywe oraz inne umysły. Jest napędzany przez emocje na ich temat – ciekawość, strach, obrzydzenie, piękno, oraz w stosunku do ludzi – miłość, poczucie winy, złość, sympatia, duma, pożądanie. Posiada także wrodzone obwody do komunikacji językowej, pantomimicznej oraz mimicznej.
Odziedziczyliśmy to „oprogramowanie” po naszych przodkach w toku ewolucji i podejrzewam, że nasi potomkowie będą dziedziczyli je w niemal niezmienionej formie przez milenia. Nie wyewoluujemy do wielkogłowej, patyczakowatej formy cielesnej, ponieważ ewolucja biologiczna nie jest siłą, która pcha nas do większej inteligencji i mądrości. Ona faworyzuje rozwiązania, które przetrwają w różnych środowiskach. Dopóki ludzie ze specyficznymi cechami nie będą mieli więcej dzieci, nasza psychologiczna konstytucja przez tysiące lat i pokoleń nie zmieni się radykalnie. Jest także dalekie od pewności to, że zmienimy radykalnie ludzki genom poprzez inżynierię genetyczną. Ludzie odrzucają genetycznie modyfikowaną fasolę. Zamieńmy fasolę na dzieci, a restrykcje i larum, które się podniesie wokół zalążka koncepcji inżynierii genetycznej naszych mózgów, podzieli los odkurzaczy napędzanych energią jądrową.
Jeżeli ludzka natura się nie zmieni, to nasze życie u progu kolejnego milenium może być bardziej podobne do teraźniejszego niż wielu futurologom się zdaje. Weźmy za przykład edukację, w której wielu prorokuje, że szkolne klasy staną się zupełnie niepotrzebne w przyszłości. Niektórzy przewidują, że powstaną szkoły, w których dzieci będą wchodziły w interakcję z nowymi technologiami, a wiedza samoistnie zakwitnie, wolna od zbędnych wówczas ćwiczeń praktycznych. Inni mają nadzieję, że wczesna stymulacja płodu, poprzez odtwarzanie koncertów Mozarta do brzuchów kobiet w ciąży, zamieni plastyczny mózg w superprzyswajacza wiedzy.
Alternatywnym poglądem jest idea, że edukacja próbuje nakazać nam uczyć umysł rzeczy, do których nie jest zaprojektowany. I choć dzieci instynktownie uczą się mówić, poruszać, postrzegać i używać zdrowego rozsądku, to ich umysły mogą z natury odmawiać i mieć olbrzymie trudności z owocami nowoczesnej cywilizacji: językiem pisanym, matematycznymi obliczeniami, ogromną rozpiętością czasu i przestrzeni, które są przedmiotem historii i nauki. Gdyby tak było, to edukacja zawsze będzie trudnym, mozolnym procesem, uzależnionym od dyscypliny ucznia i umiejętności nauczania wykwalifikowanego nauczyciela, który będzie potrafił rozszerzyć wąski umysł z epoki kamienia łupanego do rozmiarów zdolnych pojąć otaczającą czasoprzestrzeń.
Nasz mentalny aparat może także ograniczyć to, na ile kiedykolwiek będziemy rozumieli naukę. Teoria Wielkiego Wybuchu, zakrzywiona, czterowymiarowa czasoprzestrzeń i cząsteczki, które zachowują się jak fale, wszystko to osiągnięcia fizyki, ale niekompatybilne z naszym zdrowym rozsądkiem. Podobnie nasza świadomość oraz podejmowanie decyzji powstały z aktywności elektrochemicznej programów neuronalnych naszego mózgu. Ale to, w jaki sposób poruszające się molekuły powinny odrzucić subiektywne uczucia (w przeciwieństwie do zwykłych inteligentnych obliczeń) i wybory, wobec których możemy czuć się odpowiedzialni za ich wyniki (w przeciwieństwie do zachowań, które są powodowane zewnętrznie) pozostanie głęboką tajemnicą dla naszej pleistoceńskiej psychiki.
Wszystko to może sugerować, że nasi potomkowie nadal będą rozważać nowoczesne dylematy technologiczne i naukowe w kontekście dzisiaj nam znanych dylematów religijnych i filozoficznych, zależnych od konceptów umysłu i materii. Dlaczego wszechświat istnieje i kto lub co powołało go do życia? Jakie są prawa i obowiązki stworzeń żywych z innymi mózgami i w związku z tym czy odmienne umysły od naszych – zwierząt, ludzi upośledzonych – neurologicznie umierają i nie mają duszy? Aborcja, prawa zwierząt, prawo do eutanazji będą zaprzątać myślące umysły (lub sankcjonować dogmatycznie te niemyślące) tak długo, jak długo ludzki umysł będzie się nimi zajmował i je roztrząsał.
Są również tacy, którzy przewidują, że nasze umysły będą się kształtowały pod wpływem technologii informatycznej przyszłości. Dlaczego jednak komputery wciąż infiltrują nasze życia? Ano ze względu na to, że zostały stworzone po to, żeby radzić sobie bezboleśnie z problemami i niedoskonałościami naszych prymitywnych umysłów. Zmieniający się, graficzny interfejs (okienka, ikony, przyciski, slidery, myszy komputerowe) a także cały Internet wskazują na rozwój i dostosowywanie się maszyn, nie ludzi. Zaprzęgliśmy nasze komputery do reprezentowania świata wirtualnego w sposób zupełnie obcy dla ich zero-jedynkowego świata, ale tożsamy i komfortowy dla nas – używających narzędzi, uzależnionych od wizualnych aspektów - istot. Kolejne rewolucyjne zmiany technologiczne nadejdą w odpowiedzi na nasze zachcianki i zapotrzebowania, a nie na odwrót. Rozumienie naszej mowy, rozpoznawanie twarzy, spełnianie naszych pragnień – to tylko niektóre z rzeczy, które nastąpią w wyniku postępu technologicznego, napędzanego naszymi umysłami i dostosowywanego do naszej intuicyjności. To nie my będziemy się dostosowywali do rozwoju maszyn i ich języka. W przeciwnym wypadku obecnie operowalibyśmy na udoskonalonych i bardziej zaawansowanych wersjach systemów typu MS-DOS, nie zaś Windows.
Nasz repertuar emocjonalny także nie pozostawia wątpliwości co do tego, że świat jutra będzie bardzo przypominał nasz obecny. Człowiek jest istotą społeczną z silną potrzebą kontaktów towarzyskich, tworzenia społeczności, rodziny, posiadania partnerów, z którymi może się kontaktować twarzą w twarz. E-mail, portale społecznościowe, życie w sieci będą się oczywiście rozwijały, ale nie w taki sposób, żebyśmy mieli stać się zupełnie aspołecznymi odludkami.
Ludzkie relacje wszakże są bardzo silnie podatne na biologiczne interesy naszych organizmów, które mają podłoże w takich motywach jak: zazdrość, walka o status, niezależność, zaufanie. Świat społeczny to gra w szachy, w której nasze umysły ewoluowały jako stratedzy. Skoro tak jest, to mentalny świat naszych potomków nie jest trudny do przewidzenia. Konflikty z innymi ludźmi, w tym z osobami, na których im będzie zależało najbardziej, będą zaprzątały ich budzące się codziennie umysły, nie pozwalały zasnąć wieczorem, kreowały dyskurs, niezależnie od medium, za pomocą którego będzie się on toczył.
Jeżeli zatem, ze względu na ludzką naturę, przyszłość będzie bardziej podobna do teraźniejszości i przeszłości, niż to się zdaje futurologom, to czy powinniśmy popaść w depresję? Wiele osób, które widzą frustracje i tragedie współczesnego świata, marzy o świecie bez limitów, w którym nasi potomkowie są nieskończenie dobrzy, mądrzy, potężni i wszechwiedzący. Idea, że nasza przyszłość będzie ograniczona poprzez DNA, ukształtowane na stepach sawanny miliony lat temu, wydaje się być przygnębiająca, a nawet niebezpieczna. Wielu wzrostom jakości naszego życia towarzyszyło rozpoznanie uniwersalnych ludzkich potrzeb, takich jak: wolność, niezależność, dążenie do szczęścia, a także ograniczeń ludzkiej mądrości, które to prowadziły do rządów prawa, a nie jednostek.
Uniwersalne pasje są także powodem, dla którego fascynuje nas sztuka i powieści ludzi, którzy żyli wieki temu: Szekspir, Biblia, mity Greków i Rzymian. Konstrukcja naszego umysłu sprawia, że nauka będzie permanentnym źródłem zachwytu, nawet jeśli będzie rozwiązywała jedną zagadkę po drugiej. Piękno nauki: Wielkiego Wybuchu, teorii Ewolucji, determinacji genetycznej – jest pochodnym zaskoczenia i zdumienia, które umożliwiają nam projektowanie eksperymentów, dzięki którym odkrywamy naturę nurtujących nas problemów, zaprzęgających do ich rozstrzygania ludzką intuicję.
Futurolodzy trzeciego tysiąclecia powinni sobie uzmysłowić, że ich wizje przerażają ludzkość śmiertelnie. Niedorzeczny świat, w którym komunikujemy się jedynie wirtualnie, wybieramy zakończenia czytanych powieści, łączymy się z naszymi komputerami, a dzieci wybieramy z katalogu, wydają się być dla ludzi przerażające i sprawiają, że ci nie są otwarci na prawdziwe oblicze postępu technologicznego. Konstrukcja ludzkiej natury daje nam zapewnienie, że świat, który zostawimy naszym potomkom, będzie miejscem, w którym postęp naukowy prowadzi do przyjemności i zachwytu, bardziej niż do nudy oraz miejsca, w którym nasze najpiękniejsze sztuki i pozycje literackie pójdą w zapomnienie i nie będą robiły na nikim wrażenia. Ta sama natura powinna przyczynić się do tego, że technologia wzbogaci bardziej niż zdominuje ludzkie życie w czwartym tysiącleciu.