Manglehorn
- Szczegóły
- Utworzono: 10 lipca 2015
- Barbara Urbaniak
Czy po niespełnionej wielkiej miłości można być jeszcze naprawdę szczęśliwym? I co w tej sytuacji stanowi lepszy wybór: znaleźć substytut miłości, by zachować pozory normalności, czy zbudować wokół siebie mur, nie dopuszczając nikogo? Samotność z wyboru czy z przymusu zawsze jednak doskwiera. Bo jak śpiewa Staszek Soyka: „Daleko raj, gdy na człowieka się zamykam”.
Manglehorn (Al Pacino), starzejący się samotnik, prowadzi rutynowe, przewidywalne życie i ze strachu przed odejściem na emeryturę i konfrontacją z samym sobą wykonuje niezbyt lubianą przez siebie pracę, która jednak daje mu poczucie stabilności i normalności. Prowadzi zakład ślusarski, pomagając ludziom naprawiać zepsute zamki. Otacza go wielu ludzi; relacje te jednak są płytkie i nie czynią go szczęśliwym. Rzadko widuje jedynego syna, a skomplikowane relacje z nim nie zachęcają do częstszych spotkań. Taki stan rzeczy jest zarazem efektem niewłaściwych wyborów i źle wykorzystanego czasu, którego nie da się już cofnąć. Jedyną istotą, której potrafi okazać resztki uczuć, jest kotka Fanny, której zdrowotne tarapaty są dla Angelo poważnym ciosem. W jego rutynowych zajęciach mieści się wizyta raz w tygodniu w lokalnym banku, gdzie niezobowiązująco prowadzi dialogi z Dawn (Holly Hunter), ciepłą, serdeczną kobietą, otwartą na ludzi, która jest kompletnym przeciwieństwem Manglehorna. Jedyną ich wspólną cechą jest samotność.
Z ponurej codzienności Manglehorn ucieka do wspomnień o Clarze, wielkiej miłości, którą porzucił przed laty, czego nie może sobie darować. Dopiero po upływie czasu zorientował się, że porzucona przez niego kobieta była miłością jego życia. Nieustannie żyje wspomnieniami, popadając w coraz większą samotność i zgorzknienie. Od 40 lat codziennie rozdrapuje rany, pisząc listy do Clary, które ta konsekwentnie odsyła nadawcy. Gdy los daje Angelo jeszcze jedną szansę, efekt wprawia w osłupienie.
Zaskakująca w tym filmie jest kreacja Ala Pacino. Tworząc postać człowieka, który przegrał życie i w odpowiedzi na swoje wybory zamyka się w ciasnym świecie nawyków, nie pozwalając nikomu do niego dotrzeć, gnuśnieje, starzeje się i brzydnie, jest tak autentyczny, że trudno uwierzyć, że tworzy ją legenda kina. Daje tym samym świadectwo aktorskiego geniuszu.
Spokojna akcja filmu na dość bezbarwnym tle ukazującym codzienność małomiasteczkowych mieszkańców Ameryki sprawia, że film zdominowały jednostajność i nuda. Wartościowy przekaz płynący z filmu został ukryty na tyle głęboko, że ciężko go z tej głębokości wydobyć.
Ci jednak, którym to się uda, mogą wiele zyskać – szerszą perspektywę w kwestii samotności, starości, lęku i ucieczce przed nim, więzieniu emocjonalnym, w które popadają ludzie z własnych wyborów – świadomie lub nie, lęku przed zmianą tak silnym, że nie podejmujemy ryzyka poznania nowego i odbieramy sobie szansę, by być szczęśliwym. A także uzmysłowić sobie , że marnotrawstwem czasu jest życie wspomnieniami, czasu, którego cofnąć się już nie da.