Narcyz XXI wieku - silny i aktualny jak nigdy
- Szczegóły
- Utworzono: 19 lutego 2008
- Marek Warecki, Wojciech Warecki
Praca, zarządzanie
W wielu zawodach narcyz radzi sobie bardzo dobrze, ponieważ posiada duże aspiracje i potrzebę sukcesu i nie ma specjalnych skrupułów, aby do jego osiągnięcia wykorzystywać innych bez oglądania się na zasady, psychologię czy etykę. Wnosi on wiele mocnych elementów: niebywałe zaangażowanie, bezkompromisowe dążenie do celu, umiejętność mobilizacji (na początku swej kariery w firmie, potem ludzie poznają się z kim mają do czynienia), siłę przebicia, odporność na obciążenia zawodowe. Jako że jest przeświadczony o własnej racji i misji, stara się bez skrupułów usuwać ze swojej drogi wszelkie przeszkody. Z drugiej strony jednak charakteryzują go brak poczucia solidarności z zespołem, głuchota na krytyczne uwagi i niedostateczne wczuwanie się w sytuację współpracowników.
Z jego perspektywy ludzie to tylko środek do celu i on umie to zrobić i zmusić ich do dyscypliny i pracy.
Pracoholicy bywają często narcyzami, ponieważ są przekonani, że bez ich udziału nic udać się nie może i robota nie będzie zrobiona jak trzeba. Ponadto, jako że pieniądze są istotnym wyznacznikiem statusu, ich posiadanie wzmacnia ich pozycję i samoocenę.
Ale nie jest to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Narcyzm destrukcyjny może mieć wymiar masochistyczny lub sadystyczny to znaczy kochamy siebie bardziej, kiedy cierpimy lub zadajemy cierpienie innym.
Może się to wydać na pozór niedorzeczne, ale czy nie znamy ludzi, którzy z lubością godzinami snują opowieści o swoich chorobach i nieszczęściach?
Połączenie narcyzmu z fascynacja agresją jest niebezpieczne zwłaszcza, kiedy narcyz ma „moc sprawczą” czy władzę, aby terroryzować otoczenie.
Trzeba, niestety, wspomnieć o chyba najgorszym, najbardziej niebezpiecznym typie narcyza. Wybitna specjalistka w dziedzinie mobbingu francuska psychiatra Marie-France Hirigoyen definiuje osobowość mobbera jako „typ perwersyjno-narcystyczny”. Również inni, liczni autorzy2, na podstawie badań zgadzają się, że osobowość mobbera najtrafniej oddaje pojęcie „narcystycznego zboczeńca”. Osoba o takim typie osobowości charakteryzuje się wybujałym ego, tzn.: jest zaabsorbowana głównie samą sobą, eksponowaniem wszem i wobec swoich (przeważnie, ale nie koniecznie) wyimaginowanych, a wielce znamienitych zalet i talentów, i co za tym idzie: urojonej wielkości.
Nie ma co się zatem dziwić, że posiadając takie zdanie na swój temat, nie tylko nie potrafi, lecz także i z dużą niechęcią podejmuje współpracę w zespole i traktuje ją przede wszystkim jako możliwość wyeksponowania swoich „zalet”.
Zupełnie tak samo, jak Miranda Priestly, bohaterka bestselleru napisanego przez Lauren Weisberger „Diabeł ubiera się u Prady” (czyli, tak naprawdę Anna Wintour, szefowa amerykańskiej edycji magazynu "Vogue"), szefowa magazynu Runway, miała pewne szczególne upodobanie: lubiła dręczyć ludzi i robiła to na wiele wyrafinowanych sposobów. W swoim arsenale tortur dysponowała ogromnym repertuarem technik (chyba raczej narzędzi tortur).
Warto zwrócić uwagę na parę szczegółów z życiorysu szefowej „Vogue”, które mogły się stać przyczyną ukształtowania się tego typu osobowości. Warto przypomnieć, że po pierwsze Wintour była wychowywana w rodzinie pozbawionej uczuć i zdrowych relacji. „Wintourowie byli małżeństwem tylko z braku czasu na rozwód. Rodzina w komplecie spotyka się raz w tygodniu, na sobotnim obiedzie. Przy stole kulturalnie milczą. Potem ojciec jedzie do redakcji albo do kochanki, a Anna zamyka się w swoim mieszkaniu na parterze rodzinnego domu.”
Nie brzmi to zbyt ciepło, prawda? Kiedy Anna w wieku 17 lat, gdy uczęszczała do renomowanego North London Collegiate, postanowiła za bardzo skrócić obowiązkową długość spódnicy (pamiętajmy, że to był 1963 rok, czyli czasy MINI!), przyłapana przez nauczycielkę została zmuszona do stanięcia na ławce – niczym pod pręgierzem – i do zademonstrowania przed całą klasą swojej tak „kompromitującej” kreacji. Nie trudno jest zrozumieć, że po tym poniżającym ją przedstawieniu, nigdy już nie powróciła do szkoły, podejmując pracę ekspedientki (czego zresztą nie musiała robić, mając zamożnych rodziców). Czy po takim zajściu można nabawić się traumy, nie mając na dodatek żadnego wsparcia ze strony – zainteresowanych wyłącznie własnymi sprawami – rodziców? Naszym zdaniem można…
W zależności od kultury firmy i jej reguł – na krótszy czy dłuższy czas – wielu pracodawców jest zainteresowanych takim zarządzaniem, które w ich mniemaniu jest skuteczne i nie skupia się nadmiernie na jakiś mglistych „miękkich” kompetencjach, inteligencji emocjonalnej, pracy zespołowej….. Narcyz jawi się jako skuteczny menedżer, który osiąga cele szybko, skutecznie i z uśmiechem. Do czasu…
Największą nagrodą dla otoczenia narcyza jest możliwość obcowania z nim, na co dzień, słuchania, podziwiania go – oczywiście jego zdaniem.
Wiele błędów menedżerskich ma swoje źródło w zaburzeniach narcystycznych. Zazwyczaj ich autorami są kierownicy, którzy kierują się rządzą własnego sukcesu i kariery za wszelką cenę, którzy są głusi na wszelką krytykę, którzy są nadmiernie autorytarni, nie umieją pracować zespołowo i traktują ludzi instrumentalnie. I nigdy nie przyznają się do własnych błędów.
Narcyz to zazwyczaj menedżer o tendencjach autokratycznych i manipulacyjnych, któremu pracownicy służą za szczeble do kariery, co nie znaczy, że nie bywa skuteczny; zwłaszcza na krótka metę, kiedy potrafi zmobilizować i „zagonić” ludzi do roboty. Niemniej dla bardziej kreatywnych i dążących do samodzielności podwładnych (czyli tych najzdolniejszych) staje się prawdziwym ciemięzcą i „hamowniczym” ich inicjatywy i możliwości.
Być może „wysyp” narcyzów w miejscach społecznie eksponowanych, spowodowany jest tym, że – jak wykazały badania – osoby narcystyczne pracują lepiej, jeśli już na starcie dowiedzą się, że ich osiągnięcia poznają wszyscy.
Komentarze
1) etiologia narcyzmu została bardzo jasno opisana; Panowie zdają się całkowicie zastępować ją sugestiami o wpływie kulturowym, czy wzajemnymi oddziaływaniami osób dorosłych
2) rozszczepienie jako idealizacja versus dewaluacja, oraz projekcja w znaczeniu poszukiwania winnych - to baaaaardzo mgliste podsumowanie mechanizmów obronnych stosowanych przez osoby narcystyczne
3) Terapia wszystkich właściwie typów osobowości zawiera elementy trudne; przeniesienie jest nieraz brzemienne zachowaniami agresywnymi
4) Osoba narcystyczna może podjąć terapię z dużą nawet motywacją kiedy doświadcza innego niż kompensacyjny stanu self
5) No i przede wszystkim;
JAK POWSZECHNIE WIADOMO osoby narcystyczne - wbrew pozorom - b a r d z o cierpią. Czy naprawdę powinno się określać je jako "płytkie?". Faktycznie - niektóre z ich odczuć są takie; ale infantylną naiwnością jest sprowadzanie osoby narcystycznej do tego co dla nas w niej niewygodne. Dojrzałość pozwala podejść z miłością, cierpliwością i samopoświęcenie m do tych, którzy na drodze rozwoju otrzymali silniejsze niż my, blokujące ich ciosy. Ironiczne podsumowanie deficytów czyjegoś rodzinnego ciepła = chłodne ocenianie skali czyjegoś cierpienia - nie ma żadnego związku z taką dojrzałością. Cały artykuł jest pisany w tonie oskarżającym, nie subtelnie inkwizycyjnym. Życzę Panom Psychologom dojrzałości korespondującej z powagą i wymaganiami ich zawodu.
Sam leczę się z narcystycznego zaburzenia osobowości. Niestety wiem, jak bolesne, pełne cierpienia jest życie narcyza. Jaka nęka go ogromna tęsknota za uczuciami, za miłością, jak sam pragnie pokochać kogoś prawdziwie, choć czuje, że nie wie, jak się to robi.
Internet pełen jest przestróg przed takimi jak ja, sugestii by uciekać w siną dal, surowych ocen i komunikatów nie dających szansy narcyzowi na zwykłe życie u boku innych ludzi. To powoduje jeszcze głębsze poczucie izolacji. Ja naprawdę pragnę być taki jak Wy, zdrowi! Chcę się nauczyć prawdziwie kochać, chcę poznać smak empatii, oddania, życzliwości dla innych, akceptacji dla odrębności drugiego człowieka, ale też poczucia winy, prawdziwego smutku, czy zgody na to, że człowiek czasem w życiu cierpi. Chcę być zwykły, na przekór temu, co nakazuje mi głowa i moje zafałszowane uczucia! Chcę skosztować spontaniczności i przestać się w końcu dławić lękiem i agresją.
Od jakiegoś czasu-a właściwie,to od tygodnia czytam wszelkie możliwe artykóły związane z narcyzami i próbuje jeszcze się okłamywac, że może oni jednak coś czują, że pomimo tej całej manipulacji i fałszu ..
Poznałam go,kiedy miałam 20 lat..wszystko pięknie i wspaniale-jakby m Boga chwyciła za rękę..Byłam na I roku studiów, pełna energii, ambitna i z zapałem!
Byłam jego zdobyczą (ładna, zgrabna i inteligenta) i tak do dziś...
z roku na rok coraz gorsze wykręty, kłamstwa, coraz to nowsze opwieści.. a z mojej strony coraz gorsze krzyki, płacze i nawet rękoczyny-dopra szanie się o swoją akceptacje, miłośc, seksualnośc...
W końcu ślub... po ślubie wyszły na jaw zdrady wcześniejsze i tak aż do dziś..
7 lat zycia-dziś mam 27 i wiem, że nie da się tak życ-jestem (w pełni odpowiedzialnoś ci tego słowa) ładn, bardzo zgrabną, wykształconąi inteligentną kobieta i co...nadal uzależnioną od narcyza...
Na chłodno wszystko to rozumiem, nie raz go wyganiałam, ale wystarczyło, że wrócił i był kilka dni i to uzależnienie powraca...
Może jakieś rady dla nas kobiet poświecających najpiękniejsze swoje lata im... narcyzom...
Pozdrawiam