Narcyz XXI wieku - silny i aktualny jak nigdy
- Szczegóły
- Utworzono: 19 lutego 2008
- Marek Warecki, Wojciech Warecki
Narcyz to taki facet, który słucha tylko wtedy, kiedy mówisz o nim. Marlon Brando
Pewien narcyz cały wieczór opowiadał tylko o sobie. W końcu jedna z osób nie wytrzyma i zapytała: „Stary, dlaczego ty cały czas mówisz o sobie?”. Narcyz zaskoczonym wzrokiem spojrzał na niego: „No, bo to jest takie ciekawe!”. W jego głosie wcale nie można było wyczuć żartu. Powiedział to ze śmiertelną powagą.
Tytułem wstępu (mitologicznego)
Pojęcie narcyzmu powstało z mitycznej opowieści o pewnym pięknym młodzieńcu, zamieszkałym ponoć w starożytnej Grecji. Młodzian ten odrzucał awanse wszystkich nadobnych dziewcząt, więc mściwa bogini Nemezis sprawiła, że zakochał się we własnym odbiciu i wzdychał ciężko patrząc na nie w wodzie.
W Narcyzie zakochała się nimfa Echo, która niestety nie mogła wyrazić swojego żarliwego uczucia do młodzieńca własnymi słowami a tylko mogła powtarzać cudze. Nie umiała jednak oderwać go od kontemplowania własnej urody. Zapewne w dzisiejszych czasach Echo cieszyłaby się dużym powodzeniem, ponieważ wielu współczesnych narcyzów wykazuje znaczne zapotrzebowanie na taką formę relacji z otoczeniem.
Jak wiemy Narcyz skończył smutno - z tęsknoty i miłości do samego siebie wyzionął ducha. Cóż, w dzisiejszych czasach mógłby zapewne oglądać swoje wystąpienia publiczne na wideo (tak, jak to robi wielu przedstawicieli świata biznesu, polityki, sportu czy wysokich urzędników państwowych) z zachwytem kontestując swój obraz w asyście specjalistów od wizerunku. I zamiast śmierci z żałości czekałaby go świetlana kariera.Imię Narcyz zawiera grecki rdzeń „narko” oznaczający zesztywnienie, stwardnienie, sparaliżowanie, przerażenie, a także zahipnotyzowanie. Stan ten jest właściwy ludziom skłonnym do nadmiernej koncentracji i zachwytu nad samym sobą.
Zygmunt Freud uważał nerwicę narcystyczną za bardzo poważne zaburzenie, polegające na całkowitym skoncentrowaniu na własnym ego, co prowadzi do odrealnienia widzenia świata i utracenia z nim kontaktu. Samolubna miłość do siebie uniemożliwia obdarzanie miłością innych ludzi, a nawet rzeczywiste zainteresowanie ich potrzebami.
W czasach, kiedy psychiatra z Wiednia tworzył zręby psychoanalizy, dominującymi chorobami (zaburzeniami) były nerwice o podłożu histerycznym. Wiek XX i XXI to wiek depresji i zaburzeń narcystycznych.
Profesor Kernberg w czasie swojego wykładu na seminarium na UJ opisał trzy typy narcyzmu patologicznego:
- Pierwszy polega na infantylnej regulacji poczucia swojej wartości poprzez nadmierną ekspresję i poszukiwanie gratyfikacji z tym związanych w otoczeniu.
- Drugi na specjalnym narcystycznym wyborze obiektu uczuć i identyfikacji z obiektem. Ponieważ ludzie z osobowością narcystyczną nie mają spójnego „ja” i nie potrafią się związać z drugą osobą jako cała osoba, wybierają partnera, małżonka w taki sposób, aby zapełnił ich wewnętrzne deficyty i zaspokajał ich fantazje (mniej czy bardziej świadome). Często zdarza się, że treścią tych projekcji jest wyidealizowana postać rodzica.
- Najpoważniejszy to właśnie osobowość narcystyczna, przy czym zaburzenia te rozciągają się na szerokiej skali: od osób prawie normalnych do zaburzeń typu borderline (zaburzenia pogranicza nerwicy i psychozy), dlatego rokowania mogą być bardzo różne.
Objawy
Wedle DSM – IV narcystyczne zaburzenia osobowości polegają na:
- Poczuciu przesadnego poczucia własnej wartości, wyjątkowości (niekiedy istnieją do tego obiektywne podstawy, niekiedy nie).
- Nadmiernej koncentracji na sobie samym (egocentryzm), swoich stanach, myślach i emocjach.
- Wyłącznym zainteresowaniu wyłącznie sobą - zaspokajaniem swoich potrzeb (egoizm).
- Poczuciu (lub marzeniom) o omnipotencji: dotyczące osiągania niezwykłych celi (piękna, bogactwa, władzy, prestiżu, idealnego uczucia miłości).
- Nadzwyczajnym zapotrzebowaniu na zwracanie przez innych uwagi na własną osobę (rozpowszechniania własnej osobowości).
- Przewrażliwieniu dotyczącym poczucia własnej wartości w obliczu realnych i nierealnych zagrożeń (u źródeł tego leży niepewność, co do oceny własnej wartości).
- poprz.
- nast. »»
Komentarze
1) etiologia narcyzmu została bardzo jasno opisana; Panowie zdają się całkowicie zastępować ją sugestiami o wpływie kulturowym, czy wzajemnymi oddziaływaniami osób dorosłych
2) rozszczepienie jako idealizacja versus dewaluacja, oraz projekcja w znaczeniu poszukiwania winnych - to baaaaardzo mgliste podsumowanie mechanizmów obronnych stosowanych przez osoby narcystyczne
3) Terapia wszystkich właściwie typów osobowości zawiera elementy trudne; przeniesienie jest nieraz brzemienne zachowaniami agresywnymi
4) Osoba narcystyczna może podjąć terapię z dużą nawet motywacją kiedy doświadcza innego niż kompensacyjny stanu self
5) No i przede wszystkim;
JAK POWSZECHNIE WIADOMO osoby narcystyczne - wbrew pozorom - b a r d z o cierpią. Czy naprawdę powinno się określać je jako "płytkie?". Faktycznie - niektóre z ich odczuć są takie; ale infantylną naiwnością jest sprowadzanie osoby narcystycznej do tego co dla nas w niej niewygodne. Dojrzałość pozwala podejść z miłością, cierpliwością i samopoświęcenie m do tych, którzy na drodze rozwoju otrzymali silniejsze niż my, blokujące ich ciosy. Ironiczne podsumowanie deficytów czyjegoś rodzinnego ciepła = chłodne ocenianie skali czyjegoś cierpienia - nie ma żadnego związku z taką dojrzałością. Cały artykuł jest pisany w tonie oskarżającym, nie subtelnie inkwizycyjnym. Życzę Panom Psychologom dojrzałości korespondującej z powagą i wymaganiami ich zawodu.
Sam leczę się z narcystycznego zaburzenia osobowości. Niestety wiem, jak bolesne, pełne cierpienia jest życie narcyza. Jaka nęka go ogromna tęsknota za uczuciami, za miłością, jak sam pragnie pokochać kogoś prawdziwie, choć czuje, że nie wie, jak się to robi.
Internet pełen jest przestróg przed takimi jak ja, sugestii by uciekać w siną dal, surowych ocen i komunikatów nie dających szansy narcyzowi na zwykłe życie u boku innych ludzi. To powoduje jeszcze głębsze poczucie izolacji. Ja naprawdę pragnę być taki jak Wy, zdrowi! Chcę się nauczyć prawdziwie kochać, chcę poznać smak empatii, oddania, życzliwości dla innych, akceptacji dla odrębności drugiego człowieka, ale też poczucia winy, prawdziwego smutku, czy zgody na to, że człowiek czasem w życiu cierpi. Chcę być zwykły, na przekór temu, co nakazuje mi głowa i moje zafałszowane uczucia! Chcę skosztować spontaniczności i przestać się w końcu dławić lękiem i agresją.
Od jakiegoś czasu-a właściwie,to od tygodnia czytam wszelkie możliwe artykóły związane z narcyzami i próbuje jeszcze się okłamywac, że może oni jednak coś czują, że pomimo tej całej manipulacji i fałszu ..
Poznałam go,kiedy miałam 20 lat..wszystko pięknie i wspaniale-jakby m Boga chwyciła za rękę..Byłam na I roku studiów, pełna energii, ambitna i z zapałem!
Byłam jego zdobyczą (ładna, zgrabna i inteligenta) i tak do dziś...
z roku na rok coraz gorsze wykręty, kłamstwa, coraz to nowsze opwieści.. a z mojej strony coraz gorsze krzyki, płacze i nawet rękoczyny-dopra szanie się o swoją akceptacje, miłośc, seksualnośc...
W końcu ślub... po ślubie wyszły na jaw zdrady wcześniejsze i tak aż do dziś..
7 lat zycia-dziś mam 27 i wiem, że nie da się tak życ-jestem (w pełni odpowiedzialnoś ci tego słowa) ładn, bardzo zgrabną, wykształconąi inteligentną kobieta i co...nadal uzależnioną od narcyza...
Na chłodno wszystko to rozumiem, nie raz go wyganiałam, ale wystarczyło, że wrócił i był kilka dni i to uzależnienie powraca...
Może jakieś rady dla nas kobiet poświecających najpiękniejsze swoje lata im... narcyzom...
Pozdrawiam