Narcyz XXI wieku - silny i aktualny jak nigdy
- Szczegóły
- Utworzono: 19 lutego 2008
- Marek Warecki, Wojciech Warecki
Rodzice
Dziecko po urodzeniu jest całkowicie skoncentrowane na sobie (mówiąc językiem psychoanalizy, jest to narcyz pierwotny) a dopiero z biegiem czasu jego świat poszerza się o matkę, a następnie o dalszych ludzi, aby gdzieś w wieku 4 lat zdać sobie sprawę, że nie jest się pępkiem wszechświata.
Ale niektórzy pozostają w tym przekonaniu aż do końca życia.
Wybitny amerykański psychiatra Ronald Laing (zasadniczo on był antypsychiatrą) uważał, że nasz los zdeterminowany jest przez scenariusz naszej rodziny. Postawy i style rodzicielskie mogą stanowić źródło zaburzeń narcystycznych. Dzieje się to, kiedy są nadmiernie krytyczni lub nadmiernie przyzwalający i chwalący. Tak jak to miało miejsce choćby w przypadku Michaela Jacksona (czy ktoś ma wątpliwości do narcystycznego rysu jego osobowości?). Wszak jego ojciec – typ nader antypatyczny, agresywny, gwałtowny i impulsywny – bił dosłownie całą rodzinę, by robili karierę.
Narcystyczni rodzice są przede wszystkim skoncentrowani na swojej osobie, a dziecko stanowi wyłącznie przedłużenie własnej osoby i o tyle jest interesujące, o ile spełnia ich własne zapotrzebowania. W efekcie dziecko jest w sytuacji, kiedy musi zaspokajać potrzeby i zachcianki rodzica, a w dorosłym życiu nadmiernie koncentruje się na wzmocnieniach i sygnałach, jakie płyną od innych ludzi i od tego uzależnia swój nastrój oraz poczucie wartości.
Znamy przypadek, gdy narcystyczna matka chcąc wymóc posłuszeństwo na rodzinie miewała trzydniowe migreny „na zawołanie” i w domu nastawał wtedy czas stanu wojennego: trzeba było chodzić na palcach, porozumiewać się szeptem i gotować wyłącznie zupę szczawiową
Kiedy wymagający rodzice, każą swojemu dziecku spełniać nadmiernie wyśrubowane oczekiwania i standardy, a gdy staje się on dorosły, to dalej nadzorca w jego głowie (powołany do życia przez ojca czy matkę) surowym głosem na co dzień przypomina o wymaganiach i zadaniach koniecznych do wypełnienia. Jednym ze sposobów, żeby choć trochę zaspokoić „jego oczekiwania”, jest idealizowanie własnej osoby i projektowanie swoich lęków i wad na innych ludzi (nie bez kozery mówi się, że najbardziej u innych nie lubimy własnych wad).
Jak twierdzi amerykański psycholog M. Csikszentmihalyi:
„Niebezpieczeństwo polega na tym, że cała nasza energia psychiczna koncentruje się na zaspokajaniu potrzeb owego mitycznego tworu, który sami powołaliśmy do życia. /…/ Często jednak dzieci, które doznały krzywdy, pielęgnują w sobie pozbawiony nadziei albo pełen mściwości wizerunek samego siebie; dzieci, którym się pobłaża, nie obdarzając jednocześnie miłością, mają zaś skłonność do tworzenia "ja" narcystycznego. Możemy też wyhodować "ja" nienasycone albo monstrualnie wyolbrzymiające własne znaczenie. Ludzie o takich zaburzonych "ja" czują przymus zaspokajania jego potrzeb. Jeśli sądzą, że potrzebują więcej władzy albo pieniędzy, miłości albo przygody, zrobią wszystko, by je zdobyć nawet jeśli na dłuższą metę miałoby się to okazać dla nich samych niekorzystne.”
A jak się zostaje narcyzem? Jaki jest schemat powstawania pychy?
- Kłótnie rodzicielskie, w których agresja jest przenoszona na dziecko (przysłowiowe "nie garb się", "Ty już mnie nie kochasz"), których był świadkiem.
- Dziecko ucieka, pojawiają się kłopoty z samoakceptacją, a potem z tworzeniem relacji rówieśniczych.
- W samotności, po strasznych przejściach (emocjach), pojawia się intelektualizacja.
- Ucieczce towarzyszy samotność, a w samotności rozwija się wyobraźnia. W świecie wyobraźni jakim się jest? Jest się ideałem! A dlaczego w świecie realnym nie jest tak idealnie? Bo to inni są ŹLI! Po prostu trzeba doklejać innym łatki, szuka się nieustannie wad.
- Zaczyna funkcjonować schemat: ja jestem idealny – inni mają wady
W dorosłym życiu takie wychowanie skutkuje wytworzeniem osobowości o wzorcu narcystycznym. Człowiek taki bardzo pragnie być uważanym za kogoś wyjątkowego i szczególnego, ale innych często nie uznaje za odrębne i autonomiczne jednostki. Jeśli nie zaspokajają jego potrzeb, będzie je atakował i obwiniał, aby wytworzyć poczucie winy w celu przejęcia kontroli nad nimi.
Dorosły narcyz
Wraz z postawą wielkościową narcyz nie wykazuje empatii i nie rozumie – ani nawet w dużym stopniu nie dostrzega – stanów emocjonalnych innych ludzi, o ile nie dotyczą jego spraw, potrzeb lub obrazu siebie.
Oczekuje, że inni będą odgadywać jego myśli i zachcianki, że będą spełniali je jak najszybciej i jak najpełniej, ponieważ w przeciwnym wypadku wykaże swoje niezadowolenie i ukarze „winnych” zaniedbań. Rodzi to konsekwentną postawę roszczeniową wobec otoczenia.
Naczelnym celem narcyza jest zdobycie kontroli nad bliższymi i dalszymi ludźmi w celu wykorzystywania ich do realizacji swoich potrzeb (na przykład „krzewienie” kultu własnej osoby, uzyskania korzyści materialnych).
Jako że często skrywa prawdziwe uczucia, (których używa, aby manipulować innymi) nie toleruje, kiedy ludzie są spontaniczni i autentyczni w ich wyrażaniu. Uważa, że zagraża to jego grze. Jeśli ktoś wykazuje empatię, traktuje to jako dowód słabości czy wręcz naiwności i głupoty, a w realizacji swoich celów zazwyczaj jest bezlitosny.
Narcyzm może przejawiać się w różny sposób: od terroryzowania współpracowników i rodziny po chorobliwym i nadmiernym dbaniu o swoją urodę, ciało i popularność.
Komentarze
1) etiologia narcyzmu została bardzo jasno opisana; Panowie zdają się całkowicie zastępować ją sugestiami o wpływie kulturowym, czy wzajemnymi oddziaływaniami osób dorosłych
2) rozszczepienie jako idealizacja versus dewaluacja, oraz projekcja w znaczeniu poszukiwania winnych - to baaaaardzo mgliste podsumowanie mechanizmów obronnych stosowanych przez osoby narcystyczne
3) Terapia wszystkich właściwie typów osobowości zawiera elementy trudne; przeniesienie jest nieraz brzemienne zachowaniami agresywnymi
4) Osoba narcystyczna może podjąć terapię z dużą nawet motywacją kiedy doświadcza innego niż kompensacyjny stanu self
5) No i przede wszystkim;
JAK POWSZECHNIE WIADOMO osoby narcystyczne - wbrew pozorom - b a r d z o cierpią. Czy naprawdę powinno się określać je jako "płytkie?". Faktycznie - niektóre z ich odczuć są takie; ale infantylną naiwnością jest sprowadzanie osoby narcystycznej do tego co dla nas w niej niewygodne. Dojrzałość pozwala podejść z miłością, cierpliwością i samopoświęcenie m do tych, którzy na drodze rozwoju otrzymali silniejsze niż my, blokujące ich ciosy. Ironiczne podsumowanie deficytów czyjegoś rodzinnego ciepła = chłodne ocenianie skali czyjegoś cierpienia - nie ma żadnego związku z taką dojrzałością. Cały artykuł jest pisany w tonie oskarżającym, nie subtelnie inkwizycyjnym. Życzę Panom Psychologom dojrzałości korespondującej z powagą i wymaganiami ich zawodu.
Sam leczę się z narcystycznego zaburzenia osobowości. Niestety wiem, jak bolesne, pełne cierpienia jest życie narcyza. Jaka nęka go ogromna tęsknota za uczuciami, za miłością, jak sam pragnie pokochać kogoś prawdziwie, choć czuje, że nie wie, jak się to robi.
Internet pełen jest przestróg przed takimi jak ja, sugestii by uciekać w siną dal, surowych ocen i komunikatów nie dających szansy narcyzowi na zwykłe życie u boku innych ludzi. To powoduje jeszcze głębsze poczucie izolacji. Ja naprawdę pragnę być taki jak Wy, zdrowi! Chcę się nauczyć prawdziwie kochać, chcę poznać smak empatii, oddania, życzliwości dla innych, akceptacji dla odrębności drugiego człowieka, ale też poczucia winy, prawdziwego smutku, czy zgody na to, że człowiek czasem w życiu cierpi. Chcę być zwykły, na przekór temu, co nakazuje mi głowa i moje zafałszowane uczucia! Chcę skosztować spontaniczności i przestać się w końcu dławić lękiem i agresją.
Od jakiegoś czasu-a właściwie,to od tygodnia czytam wszelkie możliwe artykóły związane z narcyzami i próbuje jeszcze się okłamywac, że może oni jednak coś czują, że pomimo tej całej manipulacji i fałszu ..
Poznałam go,kiedy miałam 20 lat..wszystko pięknie i wspaniale-jakby m Boga chwyciła za rękę..Byłam na I roku studiów, pełna energii, ambitna i z zapałem!
Byłam jego zdobyczą (ładna, zgrabna i inteligenta) i tak do dziś...
z roku na rok coraz gorsze wykręty, kłamstwa, coraz to nowsze opwieści.. a z mojej strony coraz gorsze krzyki, płacze i nawet rękoczyny-dopra szanie się o swoją akceptacje, miłośc, seksualnośc...
W końcu ślub... po ślubie wyszły na jaw zdrady wcześniejsze i tak aż do dziś..
7 lat zycia-dziś mam 27 i wiem, że nie da się tak życ-jestem (w pełni odpowiedzialnoś ci tego słowa) ładn, bardzo zgrabną, wykształconąi inteligentną kobieta i co...nadal uzależnioną od narcyza...
Na chłodno wszystko to rozumiem, nie raz go wyganiałam, ale wystarczyło, że wrócił i był kilka dni i to uzależnienie powraca...
Może jakieś rady dla nas kobiet poświecających najpiękniejsze swoje lata im... narcyzom...
Pozdrawiam