Seks, makaron i polityczna prognoza pogody, czyli semiotyka dla każdego
- Szczegóły
- Utworzono: 09 sierpnia 2007
- Marek Warecki Wojciech Warecki
Wszyscy jesteśmy zanurzeni w kulturze. Kultura wpływa na nasze myślenie i działania, na nasze wybory i postawy. Kultura to znaki a badaniem znaków zajmuje semiotyka.
Każdy z nas wie, że telewizja jest masowym producentem znaków poprzez wielość swoich wytworów: seriale, reklamę, programy informacyjne, relacje sportowe. Telewizja, mimo że jej istnienie w skali historycznej to zaledwie moment, już trwale odcisnęła piętno na naszym pojmowaniu świata.
Pozazdrościliśmy semiotykom od makaronu i pornografii i sami postanowiliśmy usprawnić drobnym wynalazkiem nasze życie społeczne i zrewolucjonizować metody masowej komunikacji. Być może ktoś powie, że to pewna przesada, ale będzie to głos zawiści.
Jaka jest najważniejsza, najbardziej popularna i oglądną przez wszystkich audycja w telewizji?
Odpowiedź jest jasna – prognoza pogody!
A co jest najczęściej nudne, krytykowane i wykpiwane? Nieudolne konferencje prasowe polityków, urzędników czy innych przemądrzałych „ważnych postaci”.
Przejrzyjmy się prognozie pogody, która zresztą przeszła w ciągu lat poważną ewolucję. Już około 340 p.n.e. Arystoteles zajął się przewidywaniem pogody i opisał zjawiska pogodowe w pracy "Meteorologica". Chińczycy nie byli gorsi. Metody stosowane w starożytności miały charakter lokalny. Francis Beaufort (słynny ze swej skali Beauforta) był prekursorem nowoczesnego przepowiadania pogody.
Rzecz jasna, prognozy pojawiły się i w telewizji.
W dawnej telewizji prezentacje pogody przedstawiał prezenter na tle rysowanych kredą na tablicy map meteorologicznych. Potem przyszła epoka blachy i magnesów ze „słoneczkami” i „chmurkami”.
Pierwszym prezenterem pogody w TVP w latach sześćdziesiątych był Czesław Nowicki, pseudonim „Wicherek”. Dzisiejsi prowadzący – w niczym Wicherkowi nic nie ujmując, bo mamy do niego sentyment ogromny – to albo: niezwykle seksowna młoda kobieta, ubrana elegancko i poruszająca się tanecznym krokiem lub niezwykle dowcipny, wręcz renesansowy w swoim wymiarze, zapowiadacz pogody (tak na marginesie dokładnie taki został pokazany w filmie „Dzień świstaka”, może pamiętacie).
Już tylko samo oglądanie „pani od pogody” jest doznaniem estetycznym samym w sobie. Męski zapowiadacz jest (jak na przykład pan Kret czy pan Zubilewicz) człowiekiem światowym w każdym calu. Jest dowcipny, inteligentny i ciepły. Powiedzenia i puenty sypią mu się z rękawa jedna za drugą. Komentarze są błyskotliwe, taktowne i subtelnie pogłębione.
Krótko mówiąc każdy z nas chciałby się umówić na kawę z „panną pogodynką” i mieć takiego ekstra kumpla jak pan od pogody.
Prowadzący są pokazywani zazwyczaj w planie amerykańskim (od kolan). Wręcz tanecznym krokiem poruszają się przed kamerą, co oczywiście – szczególnie w wypadku pań – jeszcze bardziej podwyższa walory estetyczne całego przestawienia.
Prognoza pogody jest w gruncie rzeczy krótką etiudą filmową, złożoną z kilku elementów:
-
Czołówki, zwykle interesującej, plastycznie nawiązującej do symboliki pór roku i związanych z nimi zjawisk atmosferycznych.
-
Zwięzłego zagajenia prezentera, zwykle mającego na celu podkreślenie jego silnego związku emocjonalnego z audytorium, pełnego ociepla i zrozumienia. Jest ono dowcipne i krótkie.
Jedną z funkcji komunikatu telewizyjnego jest potwierdzanie kontaktu z widzem (tzw. funkcja fatyczna), „zakumplowanie” się z nim: my tu jesteśmy i robimy coś dla ciebie a ty nas oglądasz.
-
Następnie analiza sytuacji barycznej i nie tylko. Często wszelkich zjawisk związanych z pogodą. Analiza ruchu frontów i w ogóle. W węższym i szerszym kontekście.
Wszystko jest ilustrowane graficznie. Na ekranie przesuwają się czytelne ikony i symbole (animowane) na tle Ziemi, kontynentu czy Polski. Wszystko jest jasne, zrozumiale i czytelne a na dodatek prawdziwe i obserwujemy to z wiarą, nadzieją a także ciekawością na to, co nam przyniesie jutro.
-
Kolejna cześć jest kluczowa. Po analizie zjawisk następuje prognoza – przewidywanie tego, co będzie. Jak sprawy będą się miały jutro, za trzy dni a może i do końca tygodnia a może nawet lata.
Trafność prognoz meteo jest stosunkowo wysoka, a w każdym razie z tego, co nam wiadomo zdecydowanie przekracza rzut monetą. Choć ponoć z matematyki chaosu wynika, że ich faktyczna rzetelność nie przekracza 3 do 4 dni, ponieważ ilość czynników, jakie trzeba uwzględniać (i ich kombinacji) nie daje możliwości udanego przewidywania pogody na dłuższy okres czasu.
Całkiem podobnie jak w politycznym przepowiadaniu, tyle tylko, że polityków i komentatorów zazwyczaj nikt z tego co mówią na poważnie nie rozlicza (historyczna analiza komentarzy byłaby dla zainteresowanych porażająca – stopień błędnych prognoz jest olbrzymi, a dlaczego tak się dzieje, to już inne zagadnienie).
-
Potem następuje podsumowanie i finał. Często też graficzny. Tyłówka i koniec.
Krótko, z wdziękiem, rzeczowo i na temat.
Prognozę pogody można opisać tak:
Prognoza pogody | Wystąpienia w telewizji osób znaczących, np.: polityków, urzędników etc. |
Mówi prawdę | Mijają się z prawdą |
Krótko | Rozwlekle |
Rzeczowa | Ogólniki |
W interesie odbiorców | Głównie we własnym interesie |
Jasne motywy | Ukryte intencje |
Duża trafność | Bardzo mała |
Dobrze przygotowany prelegent | Często słabo przygotowany |
Fachowiec | Dyletant |
Sympatyczny | Niesympatyczny |
Szczery | Nieszczery |
Zapewne można by tak ciągnąć dalej, ale te wymiary są dla nas kluczowe. Łatwo dostrzec, że prognoza pogody ma wszelkie cechy, jakie chcielibyśmy, żeby miało wystąpienia dobrego polityka, urzędnika czy innego telewizyjnego geniusza, opowiadającego nam w telewizji, jak maja się sprawy na świecie i jak mamy w związku z tym postępować.