Menu

Myślenie bezproblemowe

Jarosław Świątek

Mamy boom. Nie chodzi o baby boom, choć ten podobno też już mamy dzięki przedsiębiorczości Polaków i zdolności do pozyskiwania środków zewnętrznych. Boom, który mam na myśli to coroczny boom postanowień. Z noworocznymi postanowieniami najczęściej jest tak, że najlepiej planować, że zrealizuje się te z ubiegłego roku, które to zostały postanowione dwa lata temu.

Jest wiele powodów dla których plany związane z wejściem w nowy rok spełzają na panewce. O motywacji, samokontroli, samoregulacji, wytrwałości, powiedziano już wiele i co roku właściwie mówi się to samo. Jeśli ktoś chce dokonać prawdziwej zmiany, powinien się do tego dobrze przygotować i zdobyć garść wiedzy, odnośnie tego na czym w ogóle ta samokontrola i motywacja w praktyce polega, a nie jedynie „na czuja” polegać na poradach z telewizji śniadaniowych. Tam mało kto radzi z sensem. Zresztą jak tu z sensem mówić przy śniadaniu. Ciężko jeszcze się zorientować czy to sen czy nieśnienie na jawie.

Jest jednak jedna szczególna rzecz, na którą rzadko zwraca się uwagę podczas podejmowania noworocznych decyzji dotyczących zmiany nawyków, przyzwyczajeń, zachowań. Jest nią właściwe postawienie problemu, z którym się chcemy rozprawić. To, że schudniemy niekoniecznie wpłynie wydatnie na nasze zdrowie ani niekoniecznie przysporzy nam większego powodzenia u przedstawicieli przeciwnej płci, jeśli problem leży np. w sposobie w jaki się komunikujemy. Jeśli nasze plany noworoczne nie służą jakimś sensownym celom, to mają znacznie większe prawdopodobieństwo porażki niż te, które takie kryteria spełniają. I tak odchudzanie znacznie lepiej się uda (i co ważniejsze utrzyma swoje efekty), jeśli będzie elementem ubocznym zdrowej diety i trybu życia a zmiana pracy ma sens tylko wtedy, jeśli wiemy na co chcemy ją zmienić, bo w przeciwnym wypadku, jeśli poszukamy najlepszej dostępnej na rynku oferty, możemy obudzić się za rok lub dwa w podobnym miejscu z kolejnym postanowieniem zmiany.

Myślenia strategicznego i projektowego nie uczy się w szkołach. Wbrew przekonaniu, że zadając projekt grupowy do domu, realizuje się ten cel. I na tym właśnie polega problem podstawowy. Jeśli nie uczy się ludzi tego, w jaki sposób powinni podejmować się wyzwań i na czym polega dobre przygotowanie do nich, to ci rzucają się na głęboką wodę z zamkniętymi oczami, bazując na emocjonalnej śmiałości i wynikającemu z niej przekonaniu, że jakoś się uda.. Niektórzy sobie faktycznie poradzą i popłyną kawałek, ale zdecydowana większość się po prostu utopi. Żeby temu zaradzić potrzebnych jest nie więcej strzeżonych plaż a kursów pływania. Właściwe techniki i nawyki zmniejszają prawdopodobieństwo utonięcia i pozwalają wypłynąć na głębokie wody z niemałą satysfakcją. Ta jednak pojawia się dopiero, kiedy mamy świadomość kierunku, w którym płyniemy. Nie widząc go, łatwo zawrócić do bezpiecznej przystani.

Jarosław Świątek
Autor: Jarosław Świątek
Redaktor Naczelny
Psycholog społeczny, absolwent Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, założyciel Szkoły Inteligencji Emocjonalnej, komentator medialny i popularyzator nauki. W jego kręgu zainteresowań związanych z psychologią znajduje się psychologia społeczna, psychologia emocji i motywacji.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku