Zwierzęta z poczuciem wyższości
- Szczegóły
- Utworzono: 03 sierpnia 2017
- Jarosław Świątek
Co najmniej dziesiątki, a może nawet setki tysięcy ludzi spotykało się na ulicach polskich miast, żeby wspólnie protestować przeciwko ustawie rządzącej większości parlamentarnej Prawa i Sprawiedliwości o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.
Obie ustawy zostały uznane przez wiodące środowiska prawnicze, konstytucjonalistów i ekspertów, ale także wszystkich polityków opozycji jako niezgodne z ustawą zasadniczą. Ustawę forsowano w pośpiechu, bez konsultacji społecznych i bez oglądania się na jakiekolwiek głosy sprzeciwu. Nic dziwnego, że wywołało to falę protestów na ulicach. Jeszcze niejednokrotnie obywatele będą protestować, niezależnie od tego, kto będzie rządził krajem, kiedy będą mieli poczucie, że coś robione jest w pośpiechu, na siłę i wbrew jednogłośnym ekspertyzom fachowców.
PiS samo sobie zapracowało na taką sytuację. Zamiast wyjaśnić krok po kroku, merytorycznie, na czym polegać ma rzekoma reforma i dlaczego nie stanowi zagrożenia dla demokracji, jedyne, na co była w stanie wysilić się większość rządząca, to hasło „przywrócenia sądów obywatelom” czy „kontroli suwerena nad sądami”. Takie hasła mogą trafiać oczywiście na podatny grunt osób niepałających się myślą wszelaką. Mają one bowiem poczucie, że ktoś tam walczy o ich sprawiedliwość i w ich imieniu. W ten bowiem sposób od lat działa propaganda czy – bardziej naukowo – perswazja. Odwołuje się ona bowiem do naszych naturalnych instynktów i emocji moralnych. Jeśli ktoś daje coś całej wspólnocie, to jest Prometeuszem. Nie trzeba się zastanawiać, co przez to rozumie, przecież darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
Argumentów oczywiście nie mogło być po stronie rządowej, ponieważ racjonalnie żadnych nie było. Prawdziwa reforma nie dotyczy bowiem kwestii personalnych – te są efektem ubocznym lub towarzyszącym. Reformy mają za zadanie zmieniać procedury, struktury, regulacje, a nie wymieniać składy osobowe, od których niewiele zależy. Poza wyrokami. Chyba że o to właśnie komuś chodzi. Wszystkie reformy ponadto muszą trzymać się trybu uchwalania, który obecnie obowiązuje. W ten sposób funkcjonują państwa prawa. Sprzeciw Polaków był więc jak najbardziej zasadny, a weto prezydenta powinnością. Jednak o co tak naprawdę postulowano i za co zabrać chciała się rządząca większość?
Sądownictwo, przepisy z zakresu regulacji płodności, stosunek do migrantów, mniejszości i ich praw, dyskusja o kierunku innowacyjnym vs. tradycyjnym stanowią główne, ciągle powracające i wzbudzające wiele emocji dyskusje parlamentarne i funkcjonujące w przestrzeni społecznej na całym świecie, nie tylko w Polsce. Do tego można dołożyć właściwie jeszcze kwestię wychowania potomstwa (edukacji). Reformy zdrowia już tak wielkich emocji nie budzą, nie spotykają się zazwyczaj z protestami – poza środowiskiem lekarskim i polityków opozycji w parlamencie. Przykładem niech będzie Obamacare w USA, gdzie największa dyskusja odbywała i toczy się nadal właśnie w Kongresie. W Polsce także reforma zdrowia pod koniec lat 90. nie budziła większych emocji w społeczeństwie.
Podobnie ludzie niezbyt przejmują się reformami podatkowymi, drogowymi, militarnymi, policyjnymi, administracyjnymi (z wyjątkiem przynależności np. do danego województwa czy powiatu lokalnych społeczności) itp. Co więc rozpala nasze emocje i czym się tak naprawdę zajmujemy?
Okazuje się, że najbardziej interesują nas sprawy wynikające z naszego zwierzęcego dziedzictwa i emocji, które się z owym dziedzictwem wiążą: stosunek do przedstawicieli innych grup (dawniej plemion), sposoby i systemy karania osobników odstępujących od norm własnej społeczności, kwestie reprodukcji czy wychowania potomstwa – to najbardziej palące tematy i to one określają tożsamość polityczną obywateli. Łatwo możemy wskazać, jakie zdanie w każdym z tych tematów będzie miał polityk lewicowy, liberalny i prawicowy. Pokazuje to jednocześnie, jak bardzo jesteśmy nadal jako gatunek bliżej drzew, z których zeszliśmy, niż osiedli na księżycu, Marsie czy Europie – jednym z księżyców Jowisza.
Wymienione wyżej kwestie oczywiście powinny być regulowane. Jednak to nie one stanowią o rozwoju i postępie homo sapiens. To innowacje, technologie, nauka i edukacja mogą wynieść nas do gwiazd, globalnego pokoju, wydłużenia życia i pokonania największych chorób cywilizacyjnych. Dopóki do władzy nie dojdą pokolenia, które to rozumieją, jeszcze niejednokrotnie będziemy wychodzić na ulicę.