Powtórz, żeby zrozumieć
- Szczegóły
- Utworzono: 28 września 2015
- Jarosław Świątek
Środowiskiem psychologicznym wstrząsnęło w posadach, kiedy naukowcy z University of Virginia opublikowali swoją pracę, w której wykazali, że jedynie 36% badań, które powtórzyli po innych badaczach (fachowo używamy określenia – zreplikowali), uzyskało identyczny wynik.
Replikacja stanowi jeden z najważniejszych naukowych fundamentów. Żeby określić czy zaobserwowane zjawisko lub efekt nie jest jedynie przypadkiem lub oszustwem – jak w przypadku Diederika Stapela, który jak się okazało wymyślał wyniki swoich badań, żeby zyskać większą liczbę publikacji, renomę i awans w karierze naukowej; należy powtórzyć dane badanie możliwie jak najwierniej. Jednak replikacji mało kto się podejmuje. Główny powód jest taki, że większość z nas szuka swojej drogi i ma potrzebę własnych osiągnięć. Osiągnięcia te jak najbardziej mogą być inspirowane i wprost do inspiracji się przyznajemy, bo to żadna ujma. Ale już kopiowanie innych jest mało prestiżowe. Może wręcz być uznane za słabość. Teorie atrybucji pokazują, że nawet jednorazowy rzut piłką do kosza z końca boiska (podczas gdy w pozostałych przypadkach nie trafiamy nawet łyżką do ust), będzie wpływał na nasz wizerunek pozytywnie i będziemy traktowani jako sprawniejsi niż jesteśmy. Powtarzanie po kimś nie jest więc dobrze postrzegane. Można odnieść wrażenie, że ktoś jest po prostu zbyt leniwy albo mało kreatywny. Oczywiście oba wrażenia mogą być zupełnie błędne. Teorie atrybucji stanowią bowiem drogi na skróty, bazują na szybkim, pierwotnym, emocjonalnym mechanizmie wnioskowania, nie zaś chłodnym i logicznym, który analizuje wszystkie przesłanki. Tak wyciągnięte wnioski mogą być błędne i nierzadko są. Mimo tego, będąc świadomi tego, w jaki sposób myślą inni ludzie, nie chcemy być posądzani o brak pewnych istotnych atrybutów sprawnościowych.
Inną kwestią jest to, że periodyki naukowe publikują znacznie chętniej nowe odkrycia, niż replikacje tych istniejących lub badania, których hipotezy nie zostały potwierdzone. Tymczasem wiedza o braku efektu jest równie (a może nawet bardziej) cenna, niż wiedza o jego występowaniu w określonych warunkach. Jeśli lek bazujący na wywarze ze skrzydła nietoperza nie ma kompletnie żadnego wpływu na nasze zdrowie, lub jak w przypadku niedawno opublikowanych badań na temat suplementów diety - które nie wykazały kompletnie żadnego związku/wpływu na długość ludzkiego życia i występowanie chorób czy zawałów serca, to nie ma sensu go stosować. Jest to także cenna wiedza.
Światu potrzebna jest większa liczba replikacji. Co ważniejsze – replikacji wspieranych przez dynamicznie rozwijającą się technologię, która może pozwolić wyeliminować tzw. błąd obserwatora. Polega on na tym, że badacz skupia się na pożądanych wynikach i nie zwraca uwagi na alternatywne rozwiązania. Ponadto może on zachowywać się w taki sposób, który będzie wymuszał zachowania zgodne z jego oczekiwaniami w myśl samospełniającej się przepowiedni. Najczęściej wcale nie robi tego świadomie.
Doskonałym przykładem, w którym błąd obserwatora został wyeliminowany za pomocą technologii było badanie Stephane'a Doyena. Zreplikował on słynne badanie Johna Bargha, w którym ten drugi wykazał, że po torowaniu słowami, które nawiązywały do starości w USA (jak bingo czy Floryda; w Polsce te słowa by nie zadziałały ze względu na inny kontekst kulturowy), uczestnicy opuszczali laboratorium wolniej, niż osoby, które nie zostały poddane torowaniu. Bargh wykazał w ten sposób aktywację stereotypu i skryptów związanych ze starością, które przekładają się na zachowanie w sposób automatyczny i bezwiedny. Doyen postanowił zmodyfikować eksperyment tak, żeby wyeliminować możliwość istnienia błędu konfirmacji. W oryginalnym badaniu czas mierzono za pomocą stoperów. Czynili to sami eksperymentatorzy. Doyen postanowił użyć fotokomórki. W innym wariancie z kolei po prostu badacze nie wiedzieli co mierzą (poza tym, że czas – ma się rozumieć) i komu (której grupie eksperymentalnej). Okazało się, że nie wystąpiły żadne istotne statystycznie różnice pomiędzy grupą kontrolną a grupą, która była poddana torowaniu i aktywacji stereotypu. I choć John Bargh polemizuje z tymi wynikami, to jednak Doyen niewątpliwie narobił szumu i doprowadził do dyskusji na temat błędu konfirmacji i jego wpływu na wyniki eksperymentów naukowych. Zwłaszcza w naukach społecznych.
Rozwój technologii i metodologii badawczej może pomóc w zweryfikowaniu dotychczasowej wiedzy naukowej i wyeliminować efekty, które były wynikiem niedokładnych pomiarów, oszustw czy nie do końca poznanych wówczas warunków, które wpłynęły na wyniki. Tylko trzeba odważnie badać i replikować to, co zostało już zbadane. Nie tylko wiernie replikować, ale także eliminować zmienne, które badacze wskazali jako mogące alternatywnie tłumaczyć ich wyniki, choć nie poświęcili im zbyt wiele czasu. Do niedawna sądzono, że dzieci poniżej 3 roku życia (ale i starsze) nie posiadają np. teorii umysłu. Teoria umysłu pozwala na przewidywanie zachowań innych ludzi. O ile wciąż wiele na jej temat pod kątem mechanizmów neuronalnych pozostaje zagadką, o tyle jednak niedawne badania Kristine Onishi Renee Baillargeon wykazały, że już piętnastomiesięczne dzieci posiadają teorię umysłu. Badanie dzieci jest bardzo trudne, zwłaszcza, że ciężko sobie wyobrazić badanie aktywności ich mózgu. Nie tylko dlatego, że dzieci nie można zostawić samych w komorze rezonansu magnetycznego, ale także ze względu na to, że ciężko jest sprawić, żeby wykonywały polecenia badacza. Jednak od lat 80 ubiegłego stulecia psychologowie zaczęli wykorzystywać paradygmat habituacji. W myśl paradygmatu, wzrok tak dorosłego, jak i niemowlaka szybko się „nudzi”, kiedy obserwuje znany bodziec. Zatrzymuje się dłużej i spogląda tam, gdzie zachodzi jakaś niespójność, nowość lub przyczynowość (skutek podjętego działania). Czasy reakcji – w postaci działań motorycznych np. wciskania klawisza na klawiaturze komputera w odpowiedzi na wyświetlające się bodźce, nie są niczym nowym w psychologii i dawno już wykazały swoją użyteczność, wchodząc na stałe do metodologii badawczej.
Onishi i Baillargeon przeprowadzili klasyczny eksperyment dotyczący przewidywania zachowania osoby, która kieruje się fałszywym przekonaniem. Poprawne przewidywanie nie jest możliwe bez posiadania teorii umysłu. Dzieci obserwowały zachowanie dorosłego, który obserwował przedmiot w pudle. Następnie miał za zadanie wskazać, gdzie znajduje się przedmiot, choć miał zasłonięte oczy na czas, gdy przedmiot był przenoszony do innego pudła. Dzieci spodziewały się, że dorosły będzie szukał przedmiotu nie tam, gdzie ten został przeniesiony, tylko tam, gdzie się on wcześniej znajdował. Dotychczas sądzono, że dopiero dzieci powyżej czwartego lub piątego roku życia są zdolne do takiej antycypacji. Wykorzystanie nowych metod badawczych i replikacje znanych eksperymentów, spowodowały, że to przekonanie zostało poddane wątpliwości. Ale, żeby móc z całą pewnością stwierdzić, że dzieci poniżej 3 roku życia posiadają teorię umysłu (choć niekoniecznie w tym samym kształcie, co osoby starsze), wymaga kolejnych replikacji, do których zachęcam badaczy.
Krytyka i rzetelna weryfikacja są solą nauki, ale nierzadko stoją w sprzeczności do osobistych celów, emocji i potrzeby osiągnięć samych naukowców. Dobry naukowiec powinien kierować się więc przede wszystkim motywacją parateliczną i wewnętrzną, nie zaś teliczną i zewnętrzną – nastawioną na Nagrodę Nobla, tytuły i liczbę cytowań. Jednak czy wtedy ktokolwiek chciałby się zajmować nauką? W każdym z nas tkwi głodomór – ego, który łaknie pochwał i nagród. Jego okiełznanie może okazać się ponad nasze siły.
Literatura:
- Bargh, J. A., Chen, M., Burrows, L. (1996). Automaticity of social behavior: direct effects of trait construct and stereotype-activation on action. Journal of Personality and Social Psychology 71, 230–244. Bargh, J. A., Gollwitzer, P., Lee-Chai, A., Barndollar, K., Trötschel, R. (2001). The automated will: Nonconscious activation and pursuit of behavioral goals. Journal of Personality and Social Psychology, 81, 1014–1027.
- Doyen, S., Klein, O., Pichon, C. L., Cleeremans, A. (2011). Behavioral priming: It's all in the mind, but whose mind? (http://www.plosone.org/article/info:doi/10.1371/journal.pone.0029081). PLoS ONE 7(1): e29081, 18 stycznia 2012 [20.02.2012].
- Onishi, K., Baillargeon, R. (2005). Do 15-month-old infants understand false beliefs? Science, 308, 255-258.
Komentarze
I wreszcie, skoro tyle egoistycznych motywów, przekłamań, nawet oszustw i mistyfikacji, podobno powszechnych błędów poznawczych i złudzeń umysłu, a do tego jeszcze brak replikacji i na koniec „cała ta statystyka”, to ile warta staje się tzw. obiektywna prawda naukowa? Pozostaje czysta literatura? Może więc w szczególności nauki społeczne przemianować na humanistyczne? Dla badaczy, na przykład dla psychologów, pociecha z tego taka, że przynajmniej w dziedzinie literatury rozdawane są nagrody Nobla, więc nareszcie mieliby szansę. Coś podobnego można by zrobić też z ekonomią, nieprawdaż?