Biopolityka a psychologia społeczna
- Szczegóły
- Utworzono: 06 września 2006
- Bartosz Orlicz
Omawiając instytucje polityki ciała, ważne jest wskazanie na szpital.
Instytucja totalna, jak go określa Erving Goffman (Synowiec-Piłat, 2002), stwarza wiele ograniczeń. Charakteryzują to fizyczne bariery, uniemożliwiające jednostkom (chorym) kontakt ze światem zewnętrznym.
W każdych instytucjach totalnych, tak jak i w szpitalu, bariery te są ustalone już na samym początku poprzez podział na podwładnych i personel. Personel nadzoruje zachowania podwładnych, także poprzez szczególną kontrolę nad ich ciałem. Skrajnym przykładem podziału jest szpital psychiatryczny (Synowiec-Piłat, 2002; Foucault, 1987).
Analizy wypowiedzi pacjentów szpitali (różnych) głównie opierają się na twierdzeniach, iż personel medyczny jest środowiskiem hermetycznie zamkniętym, często deprecjonującym pacjentów.
Pacjenci wchodzą do szpitala ze świata zewnętrznego, pobyt jednak w szpitalu wymusza zmianę zachowania, które jak dotąd było bezpieczne ontologicznie. Przykładem tego jest często ograniczenie odwiedzin chorego przez rodzinę.
Goffman (Synowiec-Piłat, 2002) uważa, że ta totalna instytucja poddaje jednostki, ich osobowość, pod niejako degradację (zamykanie osobistych rzeczy w magazynie) podobnie jak i w więzieniu. Ubrania oraz numery kart, mowa łaciny w obecności chorych - uniformizacja i depersonalizacja chorego.
Potrzebne jest to głównie do tego, by kierować dużym skupiskiem ludzi, dużym skupiskiem podatnych ciał. Dochodzi do tego także odbiór pacjenta nie jako człowieka, lecz jako jednostki chorobowej - jednostki chorobowej piętnującej jego ciało.
Kolejnym aspektem biopolityki jest polityka choroby i jednostki chorobowej.
Sama choroba jest dla noszącego ją - piętnem (Goffman, 2005; Piątkowski, 2002). Chory jednak musi spełniać normy chorego, spełniać się dobrze w nowej roli, jaką dał nam personel szpitala / lekarz.
Człowiek chorując ma niewypowiedziany, lecz będący wokół niego - obowiązek bycia zdrowym (Taranowicz, 2002). Dostając zwolnienie „chorobowe” (tak zwane „L4” lub inne) człowiek dostaje pewien termin „zdrowienia”.
Pracodawca, który wymaga od chorego subordynacji łącznie z umową z lekarzem, wnika w indywidualny stan pracownika - indywidualną rolę chorego - poprzez wszelkiego rodzaju normy, kodeksy pracy oraz zwolnienia inwigiluje i wymusza na chorym wyzdrowienie. To także jest pewien aspekt biopolityki - ciekawej zasady przyjęcia względnej „normalności” w świecie społecznym.
Najbardziej jednak smutnym przykładem jest traktowanie w szpitalu ciał zmarłych. Wszelkiego rodzaju graniczące z symbolicznymi rytuałami postawy wobec ciała nieboszczyka, często trud rodziny by zabrać ciało (Więckowska, 2002), ciało upolitycznione gdyż umarło w instytucji.
W tym punkcie należy także odnieść się do antropologicznych badań nad ciałem nieboszczyka - trupem (Vincent-Thomas, 1991). Biopolityka sięga aż tutaj, lecz to jest temat na inną rozprawę, tą bardziej poważną, smutną, niechętnie odbieraną, zapomnianą, choć otaczającą nas na co dzień.
Cały ten proces ma na celu eliminację nieporządku, często graniczącą z etyką, lecz jak bardzo skuteczną. Nieporządek, to nie tylko coś niechcianego wewnątrz murów instytucji (szpital i personel, fabryka i podbijanie kart, więzienie i ogolone głowy, szkoła i umundurowanie) lecz także ogólna kultura zachowania (biznesowy savoir-vivre, ubiór) oraz istnienie w świecie społecznym norm porządkujących - konkretny porządek nie tylko jako rola policji, lecz wtłoczony w nasze umysły, w nasze zachowanie, poprzez dyskurs.