Arete, czyli odwaga zdobywania głębi - część 1
- Szczegóły
- Utworzono: 02 lipca 2008
- Marek Warecki, Wojciech Warecki
«Duc in altum! - Wypłyń na głębię» (Łk 5, 4). Chrystusowe wezwanie jest szczególnie aktualne w naszych czasach, w których pewna mentalność, dość rozpowszechniona, sprzyja rezygnacji z działania w obliczu trudności. (1)
Arete, czyli co?
Więc czym jest odwaga? Dla jednych myślicieli jest tym samym, co męstwo – cnotą służącą do realizacji wartości moralnych, cechą osobowości czy charakteru.
Męstwo jest cnotą moralną, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Umacnia decyzję opierania się pokusom i przezwyciężania przeszkód w życiu moralnym. Cnota męstwa uzdalnia do przezwyciężania strachu, nawet strachu przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom. Uzdalnia nawet do wyrzeczenia i do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy. (KKK 1808)(2)
Arystoteles, Platon i Sokrates mówią o arete – pojęciem tym określając „cnotę cnót”, czyli dzielność życiową pomagającą nam realizować w naszym życiu inne wartości. Zdaniem Sokratesa owa dzielność arete najpełniej realizuje się w działalności państwowej. Jeśli tak jest można wysnuć niebezpieczny wniosek, że jeżeli państwo jest popsute (na przykład przez komunizm jak w PRL) to arete jest w zaniku lub przybiera u wielu obywateli wypaczone formy. Na przykład dzielność życiowa (w sensie zaradność) w PRL polegała m.in. na umiejętności „załatwiania spraw” (cokolwiek by to nie znaczyło) albo kolejkowym heroizmie. Przynajmniej dla niektórych Polaków.
Głównym pytaniem Sokratesa jest czy arete można się nauczyć? Jak kształcić dzielnych obywateli? On sam odpowiada na to pytanie, że „dzielność raczej się odkrywa w sobie niż uczy niemniej uważa, że trening dzielności powinien być praktyczny i codzienny.” Sokrates sam widzi swoja rolę jako nauczyciela dzielności.(3)
Jak pamiętamy męstwo jest jednym z darów Ducha Świętego. Więc dziwnym by było gdyby nie zająłby się nim Wolter starając się oderwać je od wymiaru moralnego i twierdząc że łotr też może być mężnym. Ten myśliciel traktuje męstwo nie jako cnotę, ale swego rodzaju techniczną kompetencję, którą można uczyć w dobrym, jaki i w złym celu. W opozycji do francuskiego znajdziemy taki pogląd: „Męstwo nie jest i być nie może sprowadzone do greckiej, stoickiej odwagi, ale winno polegać na wytrwałości wobec próby życia, wspartej, jak powiadają teologowie, humorem, mieszczącym się w ludzkich granicach. Męstwo tak pojęte łączy się z chrześcijańskim świadectwem życia, niekiedy z męczeństwem.”(4)
Czy znacie kogoś, kto nie chciał być odważnym tylko tchórzliwym? Mało prawdopodobne. Co najwyżej są tacy, którzy racjonalizują swoje zachowania nazywając „ostrożnymi” i „rozsądnymi”. Wielu Polaków za swoją aktywność (a pamiętajmy, że tylko ten się nie myli, kto nic nie robi) poniosło „zasłużoną i surowa karę” bez różnicy czy była to aktywność polityczna czy gospodarcza.
Co nam przeszkadza w osiągnięciu męstwa? Cnoty w rozumieniu chrześcijańskim są stanem utrzymywania stanu równowagi pomiędzy skrajnościami. Błądzić można przez nadmiar i niedomiar. Nadmiarem w wypadku dzielności będzie zuchwalstwo i brawura a niedomiar oznacza tchórzostwo.
Nie jest jeszcze tchórzostwem samo odczuwanie strachu czy pewnych jego objawów, np. drżenia ciała, gdyż jest to często niezależne od człowieka i nawet ludzie prawdziwie mężni nie są od tego całkowicie wolni. Tchórzostwem jest nieopanowanie w sobie impulsu pchającego do wycofania się z pozycji obowiązku w obliczu niebezpieczeństwa, nierozumna ucieczka lub rezygnacja tam, gdzie tego czynić się nie godzi. Postawę tchórzostwa trzeba odróżnić od postawy ludzi o usposobieniu lękliwym. Usposobienie takie, choć dysponuje do tchórzostwa, niekoniecznie musi do niego prowadzić. Przy właściwym wychowaniu i samokontroli ludzie tacy mogą wytworzyć w sobie postawę mężną.(5)
Myliłby się ten, kto by sądził, że rzeczą lepszą jest nadmiar, czyli zuchwalstwo. Jego częstym motywem bywa wszak pycha i próżność, która może wyróżniać w sytuacji obcowania z sytuacjami niebezpiecznymi.
Zresztą zarówno tchórzostwo i zuchwałość zwykle wyrasta na glebie naturalnych skłonności natury ludzkiej (niemniej tak być nie musi). Zdarza się, co prawda, że ludzie posądzający siebie (a może nawet wiedzący o swoim deficycie tej cechy na pewno) mówią o zaletach umiarkowania i rozwagi w taki sposób, jakby były one przeciwstawne lub nawet lepsze niż odwaga. Jednak odwaga, w każdej kulturze i w każdym społeczeństwie była ceniona i stanowiła o urodzie ducha. Także filozofia pragnie namówić człowieka do życia najlepszemu z możliwych, a do tego potrzebna jest właśnie dzielność. Sam Chrystus również niejednokrotnie namawiał swoich uczniów do bycia odważnymi. W jego ujęciu była to jednak odwaga bardzo specjalna i spełniająca szczególne warunki. Człowiek mężny musiał być jednocześnie skromny i pokorny, a jego działania musiały być skierowane zgodnie z „bożym” gradientem działania.
Heroizm wykazywany przez Andrzeja Bobolę, Św Szczepana, Jerzego Popieuszkę czy o. Maksymiliana Kolbego świeci niczym diament i powoduje niekiedy, że czujemy się (lub możemy się czuć) w tym naszym codziennym krzątaniu dziwnie mali myśląc o tych herosach. Czy jednak słusznie? Jak pisze Zbigniew Herbert, za drzwiami każdy z nas ma przepaść skrojoną na swoją miarę, sami mamy niewątpliwie wpływ na nasze „pole dzielności” i kształt naszych codziennych zmagań z losem. „Nie bądź letni bo wypluję cię z moich ust. Bądź zimny lub gorący...” Czy to nie jest namowa do odwagi działania? Do nauczenia się jej?
„Możesz mi powiedzieć, Sokratesie, czy dzielności można się nauczyć, czy też nauczyć się jej nie można, ale ją ćwiczeniem można zdobyć? Czy też ani ćwiczeniem, ani nauką się jej nie zdobywa, tylko ona przysługuje ludziom z natury albo w innym jakimś sposobie?”(6) tak pisze Platon w „Menonie”. W odpowiedzi pojawiają się wskazówki i warunki, które trzeba spełnić:
- Na pewno konieczna jest silna motywacja do działania, świadomość celu, wiara w sukces.
- Istotne jest też wytworzenie w sobie odporności na stres, radzenie sobie z nieśmiałością i umiejętność pokonywania trudności życiowych i niezałamywana się porażkami.
- Nieodzowna będzie też świadomość sytemu wartości i jego znaczenia dla życia i działania.
- Człowiek dążący do rozwoju swojego arete dba też o trening i wszystko, co z nim się wiąże: samodyscyplina, systematyczność. Ważny jest tutaj mentor, ktoś, kto dostarcza informacji zwrotnych i ocen (trener, ojciec, nauczyciel).
- Ważne motywujące znaczenie ma wizja zmiany w sobie, w swoim działaniu i korzyści, jakie z tego wynikają.
- Nie bez znaczenia jest także kontekst społeczny: czy grupa odniesienia (klasa szkolna, drużyna sportowa, firma) dzięki swojej kulturze wspiera takie działania czy je deprecjonuje a ponadto czy w danym społeczeństwie znajdują one poszanowanie, czy też nie.
Czy to wystarczy, aby opanować arete? Bez wątpienia są to rzeczy ważne, ale to nie jedyne dawane nam przez mędrców wskazówki rozwoju dzielności.
„Przez dzielność stawaj się dzielnym” - oto prosta i jasna recepta Arystotelesa na powiększanie odwagi. Bez wahania rób to, czego się boisz. W tym światłe bycie odważnym nie znaczy bynajmniej na nie odczuwaniu emocji takich jak strach czy lęk, ale na świadomym działaniu mimo odczuwania tych emocji. Tylko codzienna praktyka „dzielności” może doprowadzić do rozwoju tej cnoty. Stagiryta proponuje ci mimo wszystko chodzenie do dentysty zwłaszcza wtedy kiedy tego nie lubisz, wygłaszanie mów publicznych jeśli ciebie paraliżuje strach przed wystąpieniami i temu podobne zachowania polegające na przezwyciężaniu swych ograniczeń.
Działanie zwiększa poczucie panowania nad sytuacją, a często diabeł wcale nie okazuje się taki straszny jak się wydawał. Inaczej mówiąc strach doradza nam ucieczkę czy wywołuje u nas paraliż a my mimo to robimy to co robimy czyli działamy z nasza wolą (choćby nawet nie była stalowa) . Jest to droga do zajęcia godnej pozycji w życiu społecznym, ale nie koniecznie w sensie zrobienia kariery (przynajmniej na razie).
Trening arete?
Czy odwaga jest cechą wrodzoną czy wytrenowaną? Wygląda na to, że jak w wielu przypadkach jest po trosze tak i tak. Na pewno jedni ludzie z natury swojej są bardziej odważni. Na tę odwagę mogą składać się większa agresywność i płynąca z niej śmiałość działania oraz większa niż u innych skłonność do podejmowania ryzyka. Wiedząc o tym można zastanowić się w jaki sposób rozwijać i trenować swoje arete. Arystoteles sądzi, że na drodze do bycia dzielnymi pomocne będą nam trzy zasady:
- Zasada zachowania środka między skrajnościami – każda cnota polega na uniknięciu skrajności i umiejętności zachowania równowagi między nimi.
- Zasada sprawności słusznej oceny – dusza ocenia emocjonalnie, a rozum dokonuje ocen logicznych; z punku widzenia dzisiejszej wiedzy możemy powiedzieć, że obie oceny są równie ważne i wzajemnie komplementarne stanowiąc dwie strony tego samego procesu.
- Zasada występowania emocji przyjemnych lub przykrych towarzyszących działaniu. To co robimy, także w rozwoju arete wiąże się zawsze z pojawianiem się emocji, ważne, abyśmy działając w określonym kierunku mieli świadomość swoich aktualnych i przyszłych stanów.
Jak ma się to do rozwoju własnej dzielności? W celu zachowania równowagi Arystoteles zaleca regułę kierowania się w stronę przeciwną do tej, ku której skłania towarzysząca działaniom i sytuacjom namiętność.1Wynika z tego następująca metodologia działania: jeżeli drżysz przed mobbingującym Cię kierownikiem i wahasz się pomiędzy tchórzliwą rejteradą i brawurowym obiciem mu gęby w ubikacji, zbadaj swoje emocje i logicznie rozpatrz sytuację. Jeśli emocje skłaniają Cię do ucieczki, zaciśnij zęby i śmiało stawiaj mu czoła (przeraźliwemu kierownikowi), choć przy tym przesadnie go nie prowokując tylko zdecydowanie i konsekwentnie walcząc o swoje. Z czasem dzięki praktyce i treningowi może niekoniecznie z nim wygrasz, ale osiągniesz dzielność, która jest wartością samą w sobie.
O czym jeszcze pamiętać w procesie rozwoju arete? Kompetencją, która pomagają nam w realizacji dzielności jest też wytrwałość. „Wytrwałość jest postawą polegającą na kontynuowaniu starań i wysiłków w dążeniu do zamierzonych celów mimo trudności i płynącego z nich zniechęcenia. Zbliżoną do wytrwałości jest postawa stałości, którą można nazwać także nieugiętością lub niezłomnością.”(8) Dzięki wytrwałości możemy pokonywać przeszkody, jakie stają na naszej drodze i dalej dążyć do celu. „Wytrwałość i stałość razem wzięte umacniają człowieka wobec trudności, często długotrwałych, aby w zetknięciu z nimi nie poddawał się zniechęceniu, lecz realizował zamierzone dobro i spełniał ciążące na nim obowiązki moralne.”(9)
Kto może być dzielny?
Czy odwagę zdobyć może każdy? Oto jest pytanie. Bywało tak, że ludzie odważni stawali się tchórzliwi a w innych sytuacjach lękliwi zdobywali się na zdumiewający heroizm. Jak poucza nas psychologia społeczna największym naszym błędem jest tendencja przeceniania cech osobniczych i lekceważenie czynników i presji sytuacji. Oznacza to, że niekiedy sytuacja czyni z nas bohaterów tyle tylko, że może nie wszyscy tak samo szukamy do tego okazji. Zapewne każdego można „podciągnąć” czy przetrenować w takiej cesze jak odwaga. Pokazują to dziesiątki opowieści i filmów opowiadających o tym jak główna postać z tchórzliwej stawała się waleczną i heroiczną, a przynajmniej dobrze radzącą sobie w trudnych sytuacjach.
Kultura arete
Czy w różnych kulturach tak samo ludzie oceniają odwagę? Czy odwaga samuraja jest tym samym, co odwaga rycerza? Czy pogarda dla śmierci jest tym samym, co gotowość do poświęcenia życia w imię słusznej sprawy?
Chrześcijaństwo zawsze bardzo wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do jego najwyższych postaci - bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę. Bohaterstwo i heroizm, które posiadają również uznaną wartość ogólnoludzką, kojarzą się zazwyczaj z wzorcowymi postawami żołnierzy w walce. Tymczasem zwykła codzienność domaga się czasem również czynów bohaterskich czy wręcz heroicznych. Misja rodziców czy wychowawców, praca robotników i naukowców, posłannictwo służby zdrowia, pisarzy czy artystów napotykają niekiedy przeciwności, których niepodobna pokonać bez wielkich ofiar.(10)
Można też traktować męstwo jako trwały przymiot ducha o niezbywalnym wymiarze etycznym i społecznym: „Męstwo jest synonimem nieustraszenia w obliczu trudności napotykanych przy spełnianiu ważnych obowiązków religijnych, osobistych i społecznych. W tym znaczeniu męstwo jest trwałym przymiotem ducha, który chroni człowieka przed rezygnacją z dążenia do założonych szczytnych celów w obliczu przeciwności i który dysponuje go zarazem do wzmożenia energii, by mimo nawet niebezpieczeństw osiągnąć zamierzone cele. Męstwo jest, więc cnotą ludzi świadomych znaczenia wartości moralnych dla życia ludzkiego i świadomych hierarchii tych wartości. Nie należy jednak męstwa utożsamiać z samą tylko wiedzą o tych wartościach czy umiejętnością ich uszeregowania.”(11)
Psyche a arete
Jak ma się męstwo do innych stanów psychicznych? Czy stres lub miłość wzmagają tendencje do czynów odważnych czy raczej jej ujmują? Ludźmi odważnymi (a może nawet mężnymi) bywają ludzie, którzy w swoim poczuciu nie maja nic do stracenia, zmęczeni życiem czy przyparci do muru desperaci. Czasem motywatorem do działania bywa rozpacz (a pamiętamy, że czego, jak czego ale rozpaczy chrześcijanin musi się wystrzegać, ponieważ przez rozpacz oznajmia Najwyższemu, że nie dowierza w jego możliwości i wszechmoc) a czasem pogarda dla śmierci powodowana negowaniem znaczenie samego siebie i nieistotnością własnego istnienia. Taka jest odwaga samurajów, kamikadze – całkowite poświęcenie sensu własnego istnienia, własnej osoby wobec innych wartości (świętej wojny, samurajskiego feudalnego pana, cesarza). Jest daleko za granicą zuchwałości i naszego sposobu pojmowania celu egzystencji ludzkiej.
Arete wydaje się mieć też związek z tendencją do zachowań ryzykowanych. Jeśli podejmujemy ryzyko uzasadnione wagą istotnej dla nas sprawy to wszystko jest w porządku. Jeśli jest to natomiast brawura dla samej brawury, dostarczająca dużo adrenaliny, a mało mająca sensu i pożytku to nie możemy jej cenić wysoko, ponieważ oddzielona jest od wymiaru etycznego i sensu działania.
Być może nadeszła pora, aby patrząc daleko w przyszłość zająć się poprawieniem stanu naszej dzielności nie tyle militarnej co codziennej i robiąc to zachować się zgodnie z biblijną cnotą długomyślności: „Długomyślność polega na opanowaniu zniechęcenia powodowanego brakiem spodziewanego i upragnionego dobra. Umacnia człowieka na długie i spokojne oczekiwanie tego, czego osiągnięcia przyspieszyć się nie da. Jest to cnota dalekich zamierzeń i długotrwałych ich realizacji, cnota rodziców, nauczycieli i wychowawców”.(12)
Duc in altum! Wypłyńmy razem na głębię.
Przypisy:
(1)Wezwani, by wypłynąć na głębię, Orędzie Jana Pawła II na XLII Światowy Dzień Modlitw o Powołania 2005
(2)Opracował ks. Jerzy Olszówka SDS katolik.pl „Męstwo jako postawa moralna wobec trudności”
(3)Mariusz Agnosiewicz, www rocjonalista.pl
(4)Jan Sochoń Kilka zdań o darach Ducha Sw, Recogito
(5)Opracował ks. Jerzy Olszówka SDS katolik.pl „Męstwo jako postawa moralna wobec trudności”
(6)Mariusz Agnosiewicz, www rocjonalista.pl
(7)Zbigniew Pańpuch, Copyright by Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu, www.kul.lublin.pl
(8)Opracował ks. Jerzy Olszówka SDS katolik.pl „Męstwo jako postawa moralna wobec trudności”
(9)Opracował ks. Jerzy Olszówka SDS katolik.pl „Męstwo jako postawa moralna wobec trudności”
(10)Opracował ks. Jerzy Olszówka SDS katolik.pl „Męstwo jako postawa moralna wobec trudności”
(11)Opracował ks. Jerzy Olszówka SDS katolik.pl „Męstwo jako postawa moralna wobec trudności”
(12)Opracował ks. Jerzy Olszówka SDS katolik.pl „Męstwo jako postawa moralna wobec trudności”
{rdaddphp file=moje_php/autorzy/wwarecki.html}