Menu

Kilka praktycznych rad dla menedżerów pnących się wzwyż

Kiedy jest groźny, przyczaj się i bądź podwójnie gotów.
Kiedy jest silniejszy, unikaj go.
Kiedy wpada w gniew, podbechtuj go.
Kiedy lękliwy i ostrożny, pobudzaj go do zadufania.
Kiedy wypoczęty, nękaj go i wyczerpuj.
Kiedy jednomyślny, skłócaj go.
Atakuj, kiedy nie jest na to przygotowany. Pojawiaj się tam, gdzie on się ciebie nie spodziewa.
Sun Tzy

Jakie kompetencje emocjonalne potrzebne są w naszej, niełatwej przecież i złożonej rzeczywistości normalnym ludziom, ale też, a może przede wszystkim przywódcom i menadżerom, którzy powiodą nas w lepsze jutro?

Dawid Goleman, twórca i wynalazca inteligencji emocjonalnej, opisał owe kluczowe kompetencje emocjonalne a my w ślad za nim dodamy do nich słowo komentarza starając się osadzić je w realiach społecznych naszego kraju.

Jeszcze może słowo wstępu dla tych, co nie wiedza dokładnie, co to są kompetencje emocjonalne.

Otóż okazało się, że to nie inteligencja zwykła akademicka decyduje o karierze zawodowej i osobistej (ta, która mierzą rozmaite zawiłe testy i układanki), ale tzw. Inteligencja Emocjonalna (IE), to znaczy – w najogólniejszym tego słowa znaczeniu – jak radzimy sobie z naszymi emocjami i relacjami z innymi ludźmi. W obrębie tejże, IE wyodrębniono poniższe kompetencje, które pokrótce omówimy.

Trafna samoocena. Chodzi o to, dlaczego jest tak mało (jak ponoć powiedział Edward Stachura płacząc i pijąc wódkę przy barze) takich fajnych i niedocenianych facetów (naturalnie też babek, o ile jesteś babką – jesteśmy zdeklarowanymi przeciwnikami seksizmu) jak ty. Bo wystarczy tylko popatrzeć na innych i zaraz robi się żal, że miernoty zajmują najlepsze stanowiska i tłuką taką kasiorę a ty... no właśnie ty musisz za marne pieniądze (drżąc od rana do nocy o swój stołek) latać na każde zawołanie tych... a przecież... potencjał, który w tobie drzemie jest porażający (i wystarczyłoby go wypuścić niczym dżina czy nie przymierzając pawia na światło dzienne aby świat stał się inny).

Pewność siebie. Pewność siebie jest bardzo dobra, ale trzeba ją wyrażać przede wszystkim wobec rodziny i osób od ciebie zależnych, na przykład dzieci, sprzedawcy butów czy podwładnych. W żadnym razie wobec szefa czy kogoś mocniejszego, bo kłopoty murowane.

Samokontrola. To, że musisz kontrolować swoje emocje na każdym kroku jest sprawą bardziej oczywistą niż prawo ciążenia i to, że Balcerowicz, Lepper a nawet Łyżwiński musi odejść. Wyobraź sobie tylko, co by się stało gdybyś pozwolił sobie na wyrażenie swoich emocji wobec dyrekcji (banda tępych kretynów wziętych nie wiadomo skąd), kierownika (karierowicz), kolegów (szakale patrzą tylko, kiedy się potkniesz) czy podwładnych (lenie i złodzieje) to naprawdę narobiłbyś sobie sporo kłopotu. Ukrywanie emocji nie jest wcale takie trudne jak o tym mówią.

Otwartość. Bardzo potrzeba, żebyś mógł wiedzieć, co inni o tobie myślą, więc staraj się za wszelka cenę szeroko propagować tę kompetencję i pobudzać ją u innych. Z człowiekiem skrytym i zamkniętym w sobie nigdy do końca nie wiadomo, co począć i o co mu chodzi. Niemniej, jeżeli ktoś wobec ciebie pozwoliłby sobie na jakieś niestosowne uwagi dotyczące ciebie czy twojej pracy ukarz go z cała surowością – dyscyplina nade wszystko.

Zdolność do adaptacji. Trudna sprawa. Warunki zmieniają się i to wymaga od ciebie dużej elastyczności. Markowanie pracy w jeden i ten sam sposób (na przykład przesiadywanie w ubikacji) może na dłuższą metę być zawodne. Musisz dostosować zachowanie do aktywności kierownika i na przykład zawsze umieć w porę zmienić interesująca stronę w internecie na raport, nad jakim teoretycznie właśnie pracujesz. Może się też zdarzyć, że będziesz przeniesiony na inne odpowiedzialne stanowisko i będziesz się musiał nauczyć jak w nowych warunkach znaleźć trochę spokoju od wiecznych utyskiwań zarządu i klientów.

Motywacja do osiągnięć. Pilnowanie, aby twoim podwładnym w głowach się nie poprzewracało i ani przez chwilę nie myśleli, że coś tak naprawdę mogą zdziałać bez ciebie albo wbrew tobie jest kluczem do sukcesu. A ty... każdy rozsądny człowiek w organizacji chce mieć kasę, władzę i święty spokój płynący z braku odpowiedzialności i niewzruszalności sytemu znajomych i koneksji. Jeśli dążysz do tych celów nic sobie nie możesz zarzucić, choć musisz uważać, aby odruchowo nie zrobić czegoś pożytecznego, bo kłopoty murowane.

Inicjatywa. Nigdy nie pchaj się przed szereg, bo raz czy nawet dwa kierownik cię pochwali, ale następnym razem (koledzy maja dobra pamięć) nie unikniesz problemów. Zawsze zabieraj głos (jeśli już musisz) po swoim szefie i popieraj go zdecydowaniem i stanowczo namawiając jednocześnie innych do większej inicjatywy i aktywności. Inicjatywę ze strony innych (bez względu na szczebel organizacyjny i pozycje) traktuj zawsze nieufnie, bo nieuchronnie wróży to tylko zamieszanie.

Optymizm. Ostrożny, służbowy nie zawadzi, ale prywatnie i tak wiesz, że wszystko, co ma się zepsuć i tak się zepsuje a to, co może się nie udać i tak się nie uda. A wszystkie butelki i tak są do połowy puste.

Katalizator zmian. Z tym nie należy przesadzać i radzimy go używać w gronie osób zaufanych, o podobnych poglądach. Jednak od czasu do czasu napić się trzeba i wprowadzić element magiczny (jak mówił pewien znany piłkarz) do naszej szarej i smutnej rzeczywistości. Nadmiar katalizatora może u ciebie spowodować poczucie mocy i syndrom Batmana-Janosika z objawem Hansa Klossa polegający na natychmiastowej sanacji firmy i zaprowadzenia w niej zmian poprzez spranie kierownika po twarzy i zabranie mu dóbr doczesnych i rozdanie ludowi, dlatego trzeba z katalizatorem być czujnym.

Zarządzanie konfliktami. Zasada jest prosta: musisz wiedzieć, na kogo możesz sobie pozwolić nakrzyczeć. Kolejność dziobania. Musisz też wiedzieć, kto może na ciebie nakrzyczeć. Taka wiedza jest dla ciebie zupełnie podstawowa żebyś mógł poruszać się w skomplikowanej tkance społecznej firmy tak, aby nie utracić szacunku i autorytetu. Wobec podwładnych najlepiej jak będziesz uchodził za człowieka konfliktowego a wobec przełożonych za spokojnego i taka postawa zapewni ci najwięcej świętego spokoju, który jest dobrem bezcennym.

Praca zespołowa i współpraca. Często jest niestety trudna do uniknięcia, ale i tu jest kilka zasad, które możemy zastosować, aby skutecznie poradzić sobie z tą sytuacja. Po pierwsze staraj się nie wyróżniać z grupy. Po drugie, jeśli coś robicie razem staraj się w to wkładać jak najmniej wysiłku. Więcej bierz niż dawaj. Poszukaj takich jak ty i trzymaj się ich (nie prawda, że jest to klika) a jeśli nawet to co z tego.

Gdy zespół odniesie sukces bądź pierwszym, który się zgłosi po nagrodę. Jeśli poniesie porażkę też bądź pierwszym, który odejdzie i publicznie skrytykuje kolegów.

Empatia. Co czują inni to tak naprawdę tylko Bóg raczy wiedzieć i może lepiej często tego nie wiedzieć bo to tylko głowa może rozboleć. Co ci po tym jak będziesz wiedział, co czuje ktoś inny? Czy ty jesteś „wujek dobra rada” czy co?

Świadomość organizacyjna. Albo ty doisz organizację albo ona wyzyskuje ciebie. Nie ma nic pośrodku. Albo ty jesteś trybikiem w tej maszynie i twój grzbiet obraca się w trybach maszyny, która wyciska z ciebie wszystkie siły żywotne albo założysz gdzieś kranik i możesz doić system. Organizacja to twoje naturalne środowisko w takim samym stopniu jak bagno, dżungla czy inna pustynia Gobi pełna skorpionów i gadów.

Nastawienie na klienta. Klient jest twoim naturalnym wrogiem i musisz ograć go w każdej sytuacji i za wszelka cenę. Szczególnie nie możesz dopuścić, aby uszczuplił twoją godność i poczucie wartości, żebyś go musiał o cokolwiek prosić albo żebyś musiał - co nie daj Boże – nadskakiwać jakiemuś arogantowi. Traktuj go z dystansem. Nie pozwalaj na przesadne spoufalanie. Pamiętaj gdyby nie klient wszystkie interesy szły by dobrze a nawet lepiej.

Inspiracja. Ludzie mają robić, co im się każe i najgorzej jest, jeśli po głowie zaczynają im „chodzić” jakieś pomysły, bo wtedy mogą się łatwo zdarzyć rzeczy zupełnie nieprzewidziane i groźne. Mogą zechcieć wprowadzać reformy w firmie albo szczerze się wypowiadać. Co najgorsze mogą też zyskać szersze spojrzenie na swoją pracę i na przykład przestać bać się o swoje stanowisko i pozwalać sobą pomiatać. Krótko mówiąc, jeśli nie dopilnujesz tego, aby ludzie zajmowali się wyłącznie swoją praca możesz mieć poważne kłopoty.

Wywieranie wpływu na innych. Podstawa. Żeby robili to, co ty chcesz i nawet o tym nie wiedzieli. Przeczytaj przede wszystkim księcia Machiawellego (klasyk skutecznego zarządzania) i zacznij od zaraz wcielać jego zalecenia w życia .Na początek możesz zacząć trenować straszliwe spojrzenia w lustrze i różne młyńce rękami (nie martw się, że będziesz wyglądał jak polityk – można do tego się przyzwyczaić – jest to jeden z kosztów sprawowania władzy). Nic się nie przejmuj, jeśli uznają ciebie za człowieka z „osobowością makiawelistyczną” albo po prostu za zwykłego sku...., który „po trupach” realizuje swoje cele. Życie to nie bajka, praca to nie romans.

Dbałość o rozwój innych. Nie zawsze oficjalnie możesz pozwolić sobie na wykorzystywanie innych jako szczeble swojej kariery i wtedy musisz okazać, że o nich dbasz. Zresztą zupełnie samemu jest trudno osiągnąć poważną pozycję (poważna pozycja to taka, na której możesz nic nie robić i pieniądze same lecą tylko z racji, że ją piastujesz albo stwarzająca istotne możliwości korupcyjne, ale w rezultacie najlepiej łączyć jedno z drugim). W tym celu potrzebne ci jest grono zaufanych współpracowników, wraz z którymi będziecie się nawzajem popierać i konspirować oraz zwalczać cała resztę.

No i to właściwie wszystko. Większość prominentnych postaci naszego życia społeczno-politycznego powyższe kompetencje posiada w stopniu bardzo wysokim, dzięki czemu harmonijnie osiąga zamierzone cele życiowe, czego i tobie życzymy.

„Co mówi sumienie? Powinieneś stać się tym, kim jesteś.” F.Nietzche.

{rdaddphp file=moje_php/autorzy/wwarecki.html}

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku