Mity polskie - ranią czy leczą?
- Szczegóły
- Utworzono: 04 września 2007
- Marek Warecki Wojciech Warecki
Kontynuując „narodowy” przegląd mitów współczesnych, można wyrazić słowami Kaowca z Rejsu refleksję, że „od mitów w naszej rzeczywistości jest aż gęsto”.
Chociażby mit państwa prawa: czyli takiego, w którym za złe się każe, a za dobre wynagradza. Sprawiedliwość jest ślepa a prawo i wymiar sprawiedliwości taka, jak trzeba. Podobno żyjemy w takim państwie od dawna. Inni twierdzą, że sprawiedliwość jest tylko dla tych, którzy maja pieniądze i układy.
Mit (a może już dogmat) o nadrzędności demokracji nad innymi systemami, „co niby nikt nie wynalazł nic lepszego na świecie”. W oczach jego protagonistów (a nawet ultrasów) demokracja urasta do miana absolutu, natomiast dla drugich jawi się „jako zakamuflowany totalitaryzm”, używany przez ludzi pozbawionych zasad.
Nie zapominajmy o tym, że Polska ma ewangelizować pogańską Europę (nowa wersja Mesjasza narodów i Przedmurza Chrześcijaństwa). Mamy w tym wypadku do czynienia z mitem misyjnym i eschatologicznym.
PiS kreuje mit reformatorski (IV RP), a niemili mu oponenci piszą, że to raczej nowa wersja TKM (Teraz Kurwa My), tyle że na wielką skalę, kosztowna i zbiurokratyzowana.
Zbigniew Ziobro czy szef CBA Mariusz Kamiński są dla jednych wcieleniem mitu o nieskorumpowanym urzędniku państwowym (Elliot Ness i Guliani w jednym), ich adwersarze, niestety, „nie dają temu wiary” i aktywnie tworzą antymit totalitarnego państwa PiS-u, z którego nas wyzwoli pan Janusz Kaczmarek i przepędzi pisowskie Stasi i Securitate.
Naturalnie dla wszystkich i ponad wszystko najdroższa jest prawda. Niemniej – jak w „Samych swoich” – racja musi być po naszej stronie i dlatego każdy ma w swoim politycznym, „świątecznym” ubraniu przynajmniej dwa granaty (albo, chociaż sofistyczne metody) na konkurentów.
Najwięcej mitów powstaje tam, gdzie jest największa dynamika społecznych wydarzeń i najwięcej się dzieje. Wychodzi na to, że nasza rzeczywistość społeczna pełna jest rozmaitych, bardzo silnie funkcjonujących mitów i antymitów (często kreowanych racjonalnie i świadomie) oraz wręcz mitologicznych postaci. Jedne mity się starzeją a na ich miejsce przychodzą nowe i jest ich nawet więcej niż było.
Podsumujmy dlaczego mit przeszkadza w komunikacji społecznej:
- poszczególne pojęcia nabierają różnego znaczenia semantycznego (od „wolności” zaczynając, na „rozwoju” i „sprawiedliwości” kończąc);
- komunikowanie nabiera często wszelkich cech indoktrynacji i perswazji;
- postawy polaryzują się (narasta dychotomiczne, czarno – białe widzenie świata);
- wypowiedzi kryją postawy konformistyczne, egoistyczne oraz merkantylne i najczęściej dyktowane są przez własny interes, a nie imponderabilia;
- debata i dyskurs społeczny jest ograniczony i ma głównie wymiar ludyczny (telewizyjne pyskówki niesłusznie nazywane programami politycznymi);
- osiągnięcie i zbadanie prawdy nie jest przedmiotem debaty, nie jest jej celem – idzie wyłącznie o to, aby mieć rację.