Primum non... ale jakie jest primum?
- Szczegóły
- Utworzono: 11 lipca 2007
- Marek Warecki, Wojciech Warecki
Kolejnym czynnikiem wpływającym na kształt opinii jest kontekst społeczny, w jakim znajduje się odbiorca. Ważne jest, czy możesz przedyskutować treści, jakie absorbujesz poprzez mass media z kimś, kto niekoniecznie ma takie samo zdanie jak ty.
Chodzi również o grupę odniesienia, czyli ludzi, z którymi się identyfikujesz. Zapewne inaczej ocenisz strajk, jeżeli jesteś lekarzem lub pielęgniarką, a inaczej będąc młodym członkiem PiS-u na dorobku.
Dużo zależy od zasobów twojego portfela (leczących się prywatnie milionerów stać na tolerancję i życzliwość, podczas gdy golasy, pozostające na łasce i niełasce ZUS-u, mogą wykazywać pewna nerwowość, czekając na endoprotezę czy rozrusznik).
Twoja opinia uzależniona jest (jakżeby inaczej…) od twojej od relacji z władzą: czy przypadkiem jesteś w rządzie i przy władzy, czy raczej musisz - jako przenikliwy i bezkompromisowy przedstawiciel opozycji - piętnować co chwilę w mediach pokraczne działania rządu.
Każdy z nas jest w jakimś stopniu konformistą. Media wysyłają wiele komunikatów "skłaniających nas" do zachowań konformistycznych. Trochę konformizmu "przyda" się każdemu z nas, choćby i po to, żeby mieć przyjaciół, żeby móc pozyskać ich akceptację i nie być traktowanym jako samotny odmieniec. Jednak konformizm jest tym większy, im trudniej wymierne są oceniane wielkości i im bardziej zależy ci na byciu członkiem danej społeczności. Jeżeli zależy ci "za bardzo" nawet nie zauważysz, kiedy samodzielne myślenie zawiesisz na kołku. A w ważnych sprawach autonomia jest nie do przecenienia.
Krótko mówiąc, jeśli wejdziesz między wrony... Przecież rzadko który żurnalista w takiej sytuacji będzie bezstronny - jeśli mu życie i opinia u kolegów miła. Natychmiast zacznie chwalić premiera, ile tylko może, jako obrońcy pieniędzy i interesów podatników. Pieniądze, stratyfikacja społeczna, grupa zawodowa, przynależność partyjna, praca w mediach...
Tak, tak… Wolność to w samej rzeczy uświadomiona konieczność.
Rzecz jasna, absolutnie żadnego wpływu nie ma na nasze myślenie i opinię to, czy jesteśmy żywotnie zainteresowani upadkiem tego rządu (w szare sieci życie leci), ponieważ grożą nam przeróżne komisje śledcze, konfiskaty i policje wszelkiego rodzaju. Każdy zwolennik zakopania w głębokim dole wszystkich teczek, jakie istnieją na świecie natychmiast poprze twardą postawę Kaczyńskiego. Podobnie szerokie rzesze czwórkami ustawionych kandydatów do deesbekizacji, dezynsekcji i deratyzacji ustrojowej...
Zresztą - jak wie każde dziecko - strajk nie ma najmniejszego wymiaru politycznego. Twoja postawa może też zależeć od tego czy (co nie daj Boże ) Ty, czy ktoś z twoich bliskich zmuszony jest wziąć jako pacjent udział (chcąc nie chcąc) w medycznym proteście. Może to radykalizować spojrzenie szczególnie wtedy, jeśli zostaniesz odprawiony z kwitkiem z Przychodni Przyszpitalnej w Szpitalu Klinicznym przy ulicy Banacha z poważną chorobą płuc (zwłóknienie) i popękanymi kręgami w kręgosłupie, jak pewien nasz znajomy malarz artysta, który niechcący - zupełnie jak to miało miejsce w "Rejsie" - sam stał się nie tylko twórcą, ale i tworzywem oraz materią protestu społecznego.
Nie ma co kryć, że w ocenie informacji kierujemy się przede wszystkim emocjami i to one decydują o osądzie i selekcji informacji (spójność wartościująca). Wystarczy zauważyć, jak wszyscy ci, co wyznają wszelkie formy "internacjonalizmu, ostracyzmu, kaczyzmu", niezwykle bezstronnie popierają protesty i ciepło propagują racje rządowe.
Jeżeli każdego dnia, wedle szacunków profesora Duana P. Shultza , autora wielu publikacji z zakresu psychologii, oddziałuje na nas 1500 apeli perswazyjnych (tzn. komunikatów, mających na celu wpłynięcie na zmianę naszych przekonań, postaw), to ile z nich dotyczy spraw związanych ze strajkiem? Czy nie zdarza się też czasem, że ten i ów inżynier zbiorowej świadomości intencjonalnie lub też nie, ale uprawia zdrożny proceder perswazji, czyli stara się manipulować odbiorcami.
Brak umiejętności rozpoznawania zabiegów erystycznych i manipulacji naraża nas na wpływ, na jaki sobie nie życzymy, a pomóc nam w przeciwstawieniu się temu może wiedza i wprawa w ich demaskowaniu.
Tyle, że tego trzeba się nauczyć.
Jasne, wyraźne i zinternalizowane normy i wartości czynią nas bez wątpienia bardziej odpornymi... zaś ich brak i słabość narazi nas na chwiejność. Tak na marginesie, nie od rzeczy będzie zauważyć, że dużo zależy jeszcze od tego, jakie są to normy i wartości. Inaczej oceni działania lekarzy konserwatysta i liberał gospodarczy, a inaczej zatwardziały zwolennik rozwiązań socjalnych i wyznawca mitu nazywanego sprawiedliwością społeczną.
Na szczęście (lub nieszczęście) istnieją pewne mechanizmy zabezpieczające, które działają w naszym interesie, ale i czasem utrudniają zmiany.
Przede wszystkim nowe treści staramy się dostosować do postaw i poglądów już posiadanych, a podważanie naprawdę ważnych dla nas wartości (zwanych "centralnymi") jest trudne i często niewykonalne (konserwatyzm poznawczy). Zatem ten mechanizm z jednej strony zabezpiecza przed inwazją nowości, z drugiej jest poniekąd fundamentem dla różnych mniej czy bardziej "żelaznych" elektoratów.
Nasze postawy są w rozmaity sposób uwarunkowane. Jeśli tak jest naprawdę, to należałoby do własnej bezstronności podchodzić z dużą rezerwą i pełną znajomość prawdy nie pozostawiać tym lub innym medialnym prestidigitatorom, którzy co wieczór wyciągają króliki z cylindra.
Może usiąść opodal Białego Miasteczka z widokiem na kancelarię premiera i raz jeszcze przejrzeć Krytykę Czystego Rozumu (można i pod kropelkę czystej, choć to nielegalne okropnie) zanim sformułujemy swoje osądy a priori i a posteriori w kwestii słusznych protestów społecznych.
{rdaddphp file=moje_php/autorzy/wwarecki.html}
- «« poprz.
- nast.