Primum non... ale jakie jest primum?
- Szczegóły
- Utworzono: 11 lipca 2007
- Marek Warecki, Wojciech Warecki
Z tego, co można przypuszczać, rząd pracuje nad ustawą, zakazująca wszelkich cięższych od kataru chorób (a katar też będzie dozwolony wyłącznie sienny, jako wynik obiektywnych praw natury).
CBA i CBŚ będzie ścigało wszelkie osoby, pokasłujące pokątnie, bez zezwolenia rządu, a pojecie "zapluty karzeł reakcji" znów stanie się powszechnie znane. Każdy, kto będzie chciał sobie pochorować, będzie musiał wykupić akcyzę i podczas choroby przylepić ją sobie do ucha. Recydywa będzie groziła hospitalizacją w strajkującej jednostce służby zdrowia.
Są i inne propozycje.
Zyta Gilowska zaproponowała, żeby chorowanie było jeszcze surowiej, niż do tej pory opodatkowane (bo przecież już i tak płacimy nie mało za luksus korzystania z usług państwowej służby zdrowia). Podatek będzie progresywny i w razie nie płacenia komornik będzie zajmował jeszcze nadające się do licytacji organy pacjenta, co przy okazji - ratując budżet i dyscyplinując podatników - rozwiąże problemy polskiej transplantologii. Trzy w jednym.
Może zastanawiacie się, kto ma rację w sporze rząd kontra lekarze i pielęgniarki? Czy istnieje jakaś prawda obiektywna, która się kryje za relacjami mediów?
A jaka jest twoja opinia w tej sprawie?
Albo… od czego będzie zależeć, jeśli takową masz chęć wyartykułować prywatnie lub publicznie?
A zależy ona od:
- naszych grupowych i społecznych uwarunkowań;
- czynników indywidualnych (myślenie i emocje);
- odporności na perswazję.
Jak to ma się konkretnie w praktyce - już mówimy.
Zdanie się na jednego nadawcę, choćby budził naszą największą sympatię, jest ryzykowne - nawet z ciekawości warto zaznajomić się z tym, co mają do powiedzenia inni, albo w celu uelastycznienia naszych struktur poznawczych można spróbować poznać i zrozumieć odmienny punkt widzenia na rzeczywistość.
Wyrabianie sobie poglądu na świat i okolice przy pomocy wyłącznie, dajmy na to: Gazety Wyborczej i TVN24 na przykład może spowodować nagły, skokowy wzrost tolerancji dla wszelkich form protestu, połączony z niesłychanym krytycznym wyostrzeniem percepcji poczynań rządu, lubującego się zwłaszcza w przesuwaniu białego personelu za pomocą policji przed kancelarią premiera.
Media wpływają na nas także przez to, że tworzą ramy tego, co istotne. W telewizji ogromne znaczenie ma układ wiadomości. W zależności od kontekstu, w jakim przedstawiane są postępy bądź regresy rozmów prowadzonych w Rządowym Centrum Dialogu (czy jak kto woli Centrum im. króla Salomona Przelewania z Pustego w Próżne) nabierają one innego wymiaru.
Sam przekaz tworzy nową jakość (wpływ realizacji telewizyjnej na obraz zdarzeń) - czym innym są moknące pod kancelarią bezlitosnego premiera pielęgniarki bez kamer, a zupełnie czym innym są te same siostry (nawet skulone w strugach deszczu), otoczone rojem walczących o prawdę i tylko prawdę dziennikarzy, zbrojnych w mikrofony i kamery.
Bo media... bo telewizja... to nieustający społeczny dowód słuszności. Jeśli coś "powiedzą" w telewizji, to ma dużo większą wagę, niż inne opinie, które słyszą odbiorcy (w swoim otoczeniu), a dla niektórych ludzi "zdanie pana z telewizji" jest ostatecznym dowodem prawdy absolutnej. "W telewizji powiedzieli, w telewizji pokazali" to często ostateczny argument, rozstrzygający i kończący wszelkie dywagacje.
Telewizja to również niewyczerpane źródło autorytetów. Zwłaszcza moralnych. Jak sobie wybierzesz, tak dadzą ci się wyspać... albo leczyć.
Media tworzą standardy ocen - "to jest złe, a to jest dobre". Jeśli bardzo się liczycie ze zdaniem autorytetów - zachowajcie czujność. Wszyscy, jak widzimy, działają w trosce o nasze dobro: rząd się droczy a lekarz strajkuje, żeby nam zdrowiej chorowało. Jerzy Urban swego czasu przynajmniej gwarantował, ze rząd się sam wyżywi a tu wygląda, że nawet i to jest niemożliwe.
Również bardzo często używają stereotypów, na przykład do oceny ludzi. Musimy jednak pamiętać, że co prawda przyspieszają i upraszczają one komunikację, ale mogą nas czasem zmylić i wywieść na manowce.
Premier jest... uparty, stanowczy (sami wpiszcie resztę).
A pielęgniarki....biedne, mokre i tak dalej.
Gorzej z lekarzami. Jaki tu funkcjonuje stereotyp, to rzecz raczej temat dla osobnych badań. Bez względu na to, jaka jest twoja opinia i "za co chcesz umierać" (bo przecież nie za Niceę ani za pierwiastek, więc może została nam już tylko służba zdrowia), warto pamiętać, że ani rząd taki diaboliczny, ani lekarze szatańscy. A stanie się to łatwiejsze wiedząc, że mamy tendencję do wyjaśniania cudzych zachowań, przeceniając cechy osobowości delikwenta, a nie doceniając sytuacji, w jakiej się znalazł (największy błąd atrybucji). To, jak człowiek się zachowuje, bardziej zależy od presji sytuacji, w jakiej się znalazł niż od demonów (jakie mają, naszym zdaniem, szaleć w jego duszy).
Kolejnym czynnikiem wpływającym na kształt opinii jest kontekst społeczny, w jakim znajduje się odbiorca. Ważne jest, czy możesz przedyskutować treści, jakie absorbujesz poprzez mass media z kimś, kto niekoniecznie ma takie samo zdanie jak ty.
Chodzi również o grupę odniesienia, czyli ludzi, z którymi się identyfikujesz. Zapewne inaczej ocenisz strajk, jeżeli jesteś lekarzem lub pielęgniarką, a inaczej będąc młodym członkiem PiS-u na dorobku.
Dużo zależy od zasobów twojego portfela (leczących się prywatnie milionerów stać na tolerancję i życzliwość, podczas gdy golasy, pozostające na łasce i niełasce ZUS-u, mogą wykazywać pewna nerwowość, czekając na endoprotezę czy rozrusznik).
Twoja opinia uzależniona jest (jakżeby inaczej…) od twojej od relacji z władzą: czy przypadkiem jesteś w rządzie i przy władzy, czy raczej musisz - jako przenikliwy i bezkompromisowy przedstawiciel opozycji - piętnować co chwilę w mediach pokraczne działania rządu.
Każdy z nas jest w jakimś stopniu konformistą. Media wysyłają wiele komunikatów "skłaniających nas" do zachowań konformistycznych. Trochę konformizmu "przyda" się każdemu z nas, choćby i po to, żeby mieć przyjaciół, żeby móc pozyskać ich akceptację i nie być traktowanym jako samotny odmieniec. Jednak konformizm jest tym większy, im trudniej wymierne są oceniane wielkości i im bardziej zależy ci na byciu członkiem danej społeczności. Jeżeli zależy ci "za bardzo" nawet nie zauważysz, kiedy samodzielne myślenie zawiesisz na kołku. A w ważnych sprawach autonomia jest nie do przecenienia.
Krótko mówiąc, jeśli wejdziesz między wrony... Przecież rzadko który żurnalista w takiej sytuacji będzie bezstronny - jeśli mu życie i opinia u kolegów miła. Natychmiast zacznie chwalić premiera, ile tylko może, jako obrońcy pieniędzy i interesów podatników. Pieniądze, stratyfikacja społeczna, grupa zawodowa, przynależność partyjna, praca w mediach...
Tak, tak… Wolność to w samej rzeczy uświadomiona konieczność.
Rzecz jasna, absolutnie żadnego wpływu nie ma na nasze myślenie i opinię to, czy jesteśmy żywotnie zainteresowani upadkiem tego rządu (w szare sieci życie leci), ponieważ grożą nam przeróżne komisje śledcze, konfiskaty i policje wszelkiego rodzaju. Każdy zwolennik zakopania w głębokim dole wszystkich teczek, jakie istnieją na świecie natychmiast poprze twardą postawę Kaczyńskiego. Podobnie szerokie rzesze czwórkami ustawionych kandydatów do deesbekizacji, dezynsekcji i deratyzacji ustrojowej...
Zresztą - jak wie każde dziecko - strajk nie ma najmniejszego wymiaru politycznego. Twoja postawa może też zależeć od tego czy (co nie daj Boże ) Ty, czy ktoś z twoich bliskich zmuszony jest wziąć jako pacjent udział (chcąc nie chcąc) w medycznym proteście. Może to radykalizować spojrzenie szczególnie wtedy, jeśli zostaniesz odprawiony z kwitkiem z Przychodni Przyszpitalnej w Szpitalu Klinicznym przy ulicy Banacha z poważną chorobą płuc (zwłóknienie) i popękanymi kręgami w kręgosłupie, jak pewien nasz znajomy malarz artysta, który niechcący - zupełnie jak to miało miejsce w "Rejsie" - sam stał się nie tylko twórcą, ale i tworzywem oraz materią protestu społecznego.
Nie ma co kryć, że w ocenie informacji kierujemy się przede wszystkim emocjami i to one decydują o osądzie i selekcji informacji (spójność wartościująca). Wystarczy zauważyć, jak wszyscy ci, co wyznają wszelkie formy "internacjonalizmu, ostracyzmu, kaczyzmu", niezwykle bezstronnie popierają protesty i ciepło propagują racje rządowe.
Jeżeli każdego dnia, wedle szacunków profesora Duana P. Shultza , autora wielu publikacji z zakresu psychologii, oddziałuje na nas 1500 apeli perswazyjnych (tzn. komunikatów, mających na celu wpłynięcie na zmianę naszych przekonań, postaw), to ile z nich dotyczy spraw związanych ze strajkiem? Czy nie zdarza się też czasem, że ten i ów inżynier zbiorowej świadomości intencjonalnie lub też nie, ale uprawia zdrożny proceder perswazji, czyli stara się manipulować odbiorcami.
Brak umiejętności rozpoznawania zabiegów erystycznych i manipulacji naraża nas na wpływ, na jaki sobie nie życzymy, a pomóc nam w przeciwstawieniu się temu może wiedza i wprawa w ich demaskowaniu.
Tyle, że tego trzeba się nauczyć.
Jasne, wyraźne i zinternalizowane normy i wartości czynią nas bez wątpienia bardziej odpornymi... zaś ich brak i słabość narazi nas na chwiejność. Tak na marginesie, nie od rzeczy będzie zauważyć, że dużo zależy jeszcze od tego, jakie są to normy i wartości. Inaczej oceni działania lekarzy konserwatysta i liberał gospodarczy, a inaczej zatwardziały zwolennik rozwiązań socjalnych i wyznawca mitu nazywanego sprawiedliwością społeczną.
Na szczęście (lub nieszczęście) istnieją pewne mechanizmy zabezpieczające, które działają w naszym interesie, ale i czasem utrudniają zmiany.
Przede wszystkim nowe treści staramy się dostosować do postaw i poglądów już posiadanych, a podważanie naprawdę ważnych dla nas wartości (zwanych "centralnymi") jest trudne i często niewykonalne (konserwatyzm poznawczy). Zatem ten mechanizm z jednej strony zabezpiecza przed inwazją nowości, z drugiej jest poniekąd fundamentem dla różnych mniej czy bardziej "żelaznych" elektoratów.
Nasze postawy są w rozmaity sposób uwarunkowane. Jeśli tak jest naprawdę, to należałoby do własnej bezstronności podchodzić z dużą rezerwą i pełną znajomość prawdy nie pozostawiać tym lub innym medialnym prestidigitatorom, którzy co wieczór wyciągają króliki z cylindra.
Może usiąść opodal Białego Miasteczka z widokiem na kancelarię premiera i raz jeszcze przejrzeć Krytykę Czystego Rozumu (można i pod kropelkę czystej, choć to nielegalne okropnie) zanim sformułujemy swoje osądy a priori i a posteriori w kwestii słusznych protestów społecznych.
{rdaddphp file=moje_php/autorzy/wwarecki.html}