Menu

Kibole (anty) lustracji

Pominąwszy powyższe, drażliwe kwestie wypada nam zacząć nasze rozważania nt. granflonu od konformizmu, czyli presji otoczenia. Niewątpliwe jest dużo łatwiej w niektórych środowiskach („Wykształciuchy wszystkich środowisk łączcie się!”) głośno krytykować szczytowy przejaw kaczyzmu, jakim jest lustracja. A z drugiej strony, oj, nie jest wcale łatwo „w taki okolicznościach przyrody” (jak mawiał jeden z bohaterów „Rejsu”), być prorządowym (brzydkim kaczątkiem…) i oprzeć się naciskowi społecznemu, aby zachować własne, odmienne zdanie. Jak przecież wiemy, wielu naszych krajanów to wybitni nonkonformiści i to nie tylko od czasów wieszcza Juliusza Słowackiego („Polska papugą Europy”), ale przynajmniej od epoki Reja Mikołaja („Polacy nie gęsi i swój język mają”). I znowu drób… kurcze blade.

Jeżeli „konformizm”, to oczywiście i mass media. Dużo zależy od tego, co czytasz, słuchasz i oglądasz. Media argumentują otwarcie, a czasem manipulują (nawet intoksykują, czyli trują – wedle Władymira Volkoffa – dodając do informacji prawdziwych odrobinę fałszu).
Parafrazując: jak sobie poczytasz, posłuchasz i popatrzysz, tak sobie pomyślisz. Media to także naturalne siedlisko wszelakich autorytetów. Redaktor Parandowska powiedziała na przykład, że za lustracją są ci, co raz namalowali na ścianie w Stanie Wojennym jakiś napis czy malunek. Jak się domyślamy, pani redaktor w tym czasie malowała inne rzeczy...

Czego jak czego, ale autorytetów w naszej ojczyźnie nie brakuje, a każdy ma w tej kwestii zdanie stanowcze i wyraziste, i je sam podziela.

Podobnie jak my.

Pokaż mi swój autorytet, a powiem ci kim jesteś.

A jak media i autorytety, to i perswazja. Czasem rzetelni retorzy, lecz zazwyczaj sofiści, eryści (jak pisał Bułhakow: „heglizm i kantyzm”). Manipulacje medialne, czyli elektroniczno-papierowe rozmiękczanie mózgu, nie jest w naszym kraju ścigane ani nawet nie stanowi żadnego dyshonoru. Na dodatek, dzięki komentatorskiej egzegezie zachowań i wypowiedzi osób znaczących, zarobić można niezgorzej (o ile egzegeta wykazuje się dostateczną bystrością).

Więc uważaj, w jaki telewizor wkładasz głowę, bo ją stracisz.

Niektórzy kierują się względami estetycznymi, rozpatrując sprawy, wymagające kryteriów etycznych. Dla wielu ani Prezydent, ani Premier nie wyczerpują kanonu antycznego piękna (co innego Napoleon czy Churchill). Po prostu nie podobają się. Ani z przodu, ani z tyłu. Nawet z lotu ptaka ich widok jest dla nich odstręczający.

Podobne mieszane uczucia estetyczne w związku z powyższym może budzić i samo lustrowanie: szukanie paskudnych historii w zakurzonych aktach.

Cóż, może być też i tak, że jesteś ignorantem w tej sprawie, ale odczuwasz potrzebę (nieprzepartą) wzięcia udziału w dyskursie społecznym. Każdemu wolno śpiewać.

Głowa pęka, kiedy człowiek pomyśli, ile pułapek na niego czeka, aby opowiedzieć się po którejś stronie lustracyjnego sporu, a jeszcze gdzieś tam grzechocze w głowie luźno przymocowany (zinternalizowany) system wartości: prawda, sprawiedliwość, honor…

A może...

A może przemyślałeś problem spokojnie i jak najbardziej – na ile cię było stać – bezstronnie? Może dobrałeś czytelne, jasne i racjonalne kryteria i – nie zważając na czynniki zewnętrzne – podjąłeś sam decyzję, jakie jest twoje zdanie?

W tym wypadku jesteś naprawdę niebezpieczny.

{rdaddphp file=moje_php/autorzy/wwarecki.html}

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Tagi


Powered by Easytagcloud v2.1

Newsletter

Bądź na bieżąco!

Znajdź nas na Facebooku