Dyskurs, władza i psychologia - wstęp do analiz Michela Foucault
- Szczegóły
- Utworzono: 01 sierpnia 2006
- Bartosz Orlicz
Dla każdego psychiatry, psychologa czy nawet lekarza, zajmującego się chorobami stricte somatycznymi, bardzo ważną pozycją Foucaulta powinna być „Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu”.
Leprozoria, po zakończeniu wypraw krzyżowych, pozostają puste zapraszając zarazem innych „domowników” - chorych wenerycznie - na początek, by skończyć na chorych psychicznie, mieszając ich z przestępcami, gwałcicielami czy heretykami „posiadającymi broń” przeciw moralności - bluźnierstwo.
Zaczynając od ciekawych analiz pierwszych wizji szaleństwa - tekstów kultury, kończąc na polityce choroby psychicznej, Foucault nie zapomina o umiejscowieniu chorych w relacjach społecznych, religijnych czy prawnych. „Oto Statek szaleńców, cudaczny, pijany okręt przemierzający spokojne rzeki Nadrenii i flamandzkie kanały” („HS”, str. 21).
Opierając się nie tylko na ówczesnych tekstach kultury, ale także na takich danych, jak dokumenty rachunkowe (m.in. Szpitala Ogólnego), Foucault pokazuje nie tylko sens oficjalny „wypędzenia” dla pożytku i bezpieczeństwa obywateli, ale także poprzez pewnego typu obrzędy dotyczące „niechcianych”, kończąc to ciekawą i zarazem tajemniczą myślą: „ślady niektórych odczytujemy dotychczas” („HS”, str. 23).
Ważne jest tutaj nakierowanie czytelnika na to, że ówczesna władza, mająca prawo izolowania i internowania niechcianych, nie wiedziała, zamykając ludzi, czy są chorzy, czy nie - tłumacząc to prosto - choroba była jedynie aspektem osobistej oceny jej prawdziwości (sic!).
Poprzez lekturę „Historii szaleństwa” możemy głębiej wejść w historyczność i symbolikę dzisiejszych zakładów poprawczych, zakładów odosobnienia, internowania czy szpitali psychiatrycznych - polityki choroby psychicznej.
Poprzez tą lekturę możemy także poznać coś bardzo kontrowersyjnego - szpital jako instytucję nie tylko leczenia, lecz i przymusu, w którym każdy dostaje etykietę i jest widziany poprzez tą etykietę. W którym każdy „chory” ma nie tyle prawo ile obowiązek bycia zdrowym w aspekcie choroby psychicznej - bycia moralnym i zrozumiałym dla „normalsów” (słowo zapożyczam z dzieła Ervinga Goffmana „Piętno”, 2005).
Ciekawym aspektem tej książki są także informacje, dotyczące choroby psychicznej określonej przez dwa wymiary: moralny i prawny. Tak jak współcześnie, dekonstrukcja psychoterapii ukazuje nie tylko moralność, ale także politykę i dekonstrukcję władzy (power) w terapii (Parker, 1999).
W tym miejscu warto nakierować czytelnika tego artykułu na książkę pod redakcją Iana Parkera (1999), będącą ważnym z perspektywy narracyjnej zwrotem w przód psychoterapii. Parker i współautorzy „Dekonstrukcji psychoterapii” opierają się na tekstach Jaquesa Derridy i Michela Foucault, które pasują „w sam raz” do kontekstu mojego artykułu.
Wracając do wyjściowych analiz poczynionych na początku, dyskursywność w wersji Michela Foucault nie jest taka jasna i prosta, dotycząca, na pozór tylko, aspektów języka i komunikacji.
Dyskursywność przejawia się w formach dominującej władzy, a przecież pierwsze sankcje klasycystyczne, obejmujące chorych umysłowo, powstały w głowach polityków i monarchów („HS”). Dyskurs moralny, dyskurs religijny czy dyskurs pracy jako „jedynego dobra”, stworzył, co ukazane jest w „Historii szaleństwa”, system przymusu i internowania.
Widoczne jest to także w książce Foucault „Nadzorować i karać. Narodziny więzienia”. Nie tylko zamykanie, lecz także kara nie umknęła uwadze autora. Średniowiecze i późniejsze czasy karały człowieka za pomocą „tysiąckrotnej śmierci”, na którą dziś nie potrafilibyśmy ani przyzwolić, ani jej ujrzeć, która przypomina nam pierwsze lepsze, nisko budżetowe horrory.
Prosta egzekucja zmieniła, zdaniem Michela Foucault, nasze podejście do kary, zmienił się dominujący dyskurs wymierzania sprawiedliwości, stworzyła się nowa moralność właściwa aktowi kary („NK”).